Suzuki Korona Handball znów niepewna o przyszłość. „To podcinanie gałęzi, na której siedzimy”
Na czwartkowej sesji Rady Miasta kieleccy radni znów będą debatować na budżetem miasta na rok 2021. Jednym z jego punktów jest finansowanie klubów sportowych, dla których zapisano mniej pieniędzy, niż obecnie. Suzuki Korona Handball obawia się, że pomimo wsparcia dużego sponsora, względy finansowe znów staną na przeszkodzie do gry z najlepszymi. - Każde obcinanie finansów, które były nam obiecywane, to podcinanie gałęzi, na której siedzimy – rozkłada bezradnie ręce Paweł Tetelewski, trener kieleckiego zespołu.
Na promocję poprzez sport w projekcie budżetu zapisano 3 812 940 zł. To o blisko milion dwieście tysięcy mniej, niż w roku 2020. Na 2,5 mln złotych z tej kwoty może liczyć Korona Kielce, której pieniądze gwarantuje podpisana z gminą Kielce umowa. Rok 2021 będzie ostatnim jej obowiązywania. Pozostałe 1 mln 300 tys. zostanie do podziału pomiędzy Suzuki Koronę Handball, Łomżę Vive, szczypiornistów i koszykarzy AZS UJK, koszykarzy na wózkach Pactum Scyzory oraz bilardzistów Nosanu.
Fundusze, przeznaczane przez miasto dla kieleckich klubów sportowych, każdego roku są coraz mniejsze. W 2019 kwota ta wyniosła 6,7 mln złotych, rok temu już 5 mln złotych. Teraz szykują się kolejne cięcia. Spowodowane są one m. in. pandemią COVID-19. Ta mocno dała się we znaki także Suzuki Koronie Handball Kielce.
- My oczywiście nie potrzebujemy takich środków jak Korona, czy Łomża Vive. Ale trzeba to podkreślić: od marca do sierpnia byliśmy bez środków do życia. Z kobiecej piłki ręcznej nie da się utrzymać, bo to nie są takie zarobki, jak mężczyzn w Superlidze. Dziewczyny muszą wspierać się drugą pracą. W innych klubach były cięcia, ale większość wynagrodzeń dostawali. U nas tych wypłat zupełnie nie było – podkreśla Paweł Tetelewski.
Na różnice pomiędzy męskim, a kobiecym sportem uwagę zwraca Marta Rosińska, doświadczona rozgrywająca zespołu, która wróciła do Suzuki Korony Handball latem tego roku. – Kobiety w sporcie cały czas są postrzegane jako gorsza kategoria sportowca. Tymczasem nasze funkcjonowanie jako sportowców niczym się nie różni. Poświęcamy ten sam czas na treningi, wyjazdy, czy przygotowanie do sezonu. Tak samo musimy się odżywiać, tak samo potrzebujemy regeneracji i odnowy oraz władamy takie samo zaangażowanie w proces treningowy. Niby różnic nie ma, ale… jednak są. To przede wszystkim wynagrodzenie. W piłce ręcznej jest przepaść pomiędzy finansowaniem sportu mężczyzn i kobiet – podkreśla zawodniczka drużyny.
W poprzednim roku kielczanki otrzymały od miasta 320 tys. złotych. Wsparcie miasta oraz sponsorów nie wystarczyło jednak, aby szczypiornistki, choć wygrały rywalizację w I lidze, mogły walczyć o awans do elity. Próg finansowy do Superligi wynosił milion złotych. Nieoficjalnie, Koronie Handball zabrakło ok. 300 tys. złotych. Z tych samych powodów licencyjnych rok wcześniej kielecka drużyna opuściła szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Po nieotrzymaniu licencji były głosy od włodarzy miasta, że nasz budżet zostanie taki, jaki był. Podjęliśmy walkę, a po dwóch miesiącach okazało się, że budżet został obcięty o 50%. Mimo to zrobiliśmy awans, potem przyszła pandemia. Zapowiada się, że w tym sezonie tego wsparcia finansowego będzie jeszcze mniej. Suzuki, jako firma, odciąża w pewnym sensie budżet miasta. Są też inni sponsorzy, którzy nas wspierają. Dzięki nim przetrwaliśmy trudne chwile. Nie da się jednak ukryć, że bez wsparcia miasta będzie nam bardzo ciężko walczyć o licencyjnie Superligi – rozkłada ręce Paweł Tetelewski.
- Aby myśleć o Superlidze, musimy spełnić warunki na parkiecie. Przez ostatnie dwa lata się to udawało, ale z powodów finansowych Superligi w Kielcach nie było. Dziewczyny, które aspirowały do gry w ekstraklasie, musiały znaleźć sobie nowe kluby, bo dla nich gra w I lidze była krokiem w tył. Teraz mieliśmy ogrywać młode dziewczyny, czekać aż okrzepną w I lidze i za dwa-trzy lata znów włączyć się do walki o awans. Sytuacja się zmieniła, znalazł się sponsor, który chciałby tę ekstraklasę już w tym sezonie. Chcemy o nią powalczyć – nie ukrywa trener drużyny.
Aby było to możliwe, oprócz kwestii sportowych, konieczne jest zgromadzenie wymaganego budżetu. W tym sezonie znów będzie on wynosił 1 mln złotych. Kielczanki deklarują, że zrobią wszystko, aby wygrać zmagania w I lidze i znów powalczyć o awans do elity. - Suzuki Korona Handball Kielce jest znana z tego, że wychowanki, wchodząc do zespołu, po roku, dwóch stanowią o jego sile. Nawet brak Superligi pokazał, jakie jest przywiązanie zawodniczek do tej drużyny. To znak, że warto w ten zespół inwestować. Nasze zawodniczki osiedliły się w Kielcach, pracują, ich rodziny płacą tu podatki. Suzuki Korona Handall nie robi zaciągu z Europy, czy z innych miast, ale bazuje na trenowanych od dziecka kieleckich zawodniczkach. Dziewczyny grają u nas, potem przenoszą się do silniejszych klubów, a niektóre z nich grają w reprezentacji, jak Asia Drabik, czy siostry Więckowskie – zwraca uwagę Paweł Tetelewski.
Z tyłu głowy pozostaje jednak ciągła niepewność o przyszłość klubu. – Jestem pełna podziwu dla władz klubu, w jaki sposób walczą o piłkę ręczną w Kielcach. Tak samo dla trenera Pawła Tetelewskiego, który pomimo wielu propozycji pracy na wyższym szczeblu rozgrywek, wciąż wierzy i walczy o ten zespół. To wybitny szkoleniowiec, pod okiem którego piłka ręczna w Kielcach może stać się najlepsza. Do tego potrzebne są jednak fundamenty finansowe, które wesprą drużynę. Mam nadzieję, że te środki znajdą się, aby Suzuki Korona Handball Kielce mogłaby się dalej rozwijać – przyznaje Marta Rosińska.
I kwituje: - Należy sobie zadać pytanie, jak wyglądałaby ta drużyna, gdyby nie te wszystkie trudności…
Wasze komentarze