Mecz bramkarzy i pewne zwycięstwo Łomży Vive Kielce w LM. Niestety okupione kontuzją
Łomża Vive Kielce odniosła pewne zwycięstwo w meczu 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Kielczanie nie dali szans Elverum Handball, prowadząc wyraźnie już od pierwszych minut pierwszej połowy. Dobre spotkanie rozegrali bramkarze - Andreas Wolff bronił z 36% skuteczności, Mateusz Kornecki miał 43%, a bramkarz rywali - Emil Kheri Imsgard aż 48%. Niestety spotkanie kontuzją okupił Haukur Thrastarson. Kielczanie triumfowali 31:22.
Norwegowie przed tym spotkaniem byli dużą niewiadomą dla kielczan. Choć w poprzednim sezonie nie błyszczeli w europejskich pucharach, to po „starej” ekipie nie ostało się zbyt wiele. Z drużyną pożegnało się aż dwunastu graczy, w tym kapitan, a obecnie skrzydłowych Łomży Vive, Sigvaldi Gudjonsson. Jego godnym następcom ma być gwiazda światowego handballa – Luc Abalo.
Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, dość szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie za sprawą jednego z najlepszych w szeregach Norwegów - Carla Jopsefa Michaela Pujola. Łomża Vive Kielce skrupulatnie odrabiała straty i w 7. minucie wyszla na prowadzenie 3:4, które zapewnił jej Karaliok.
W dalszej fazie meczu kielczanom udało się powiększyć przewagę do najpierw dwóch bramek, a później – pomimo dwuminutowej kary, którą od 13. do 15. minuty odbywał Tomasz Gębala – udało się powiększyć różnice do czterech trafień.
Z biegiem czasu przewaga była coraz bardziej okazała, do czego przyczyniła się dobra gra w defensywie i skuteczne kontrataki. Po jednym z nich pierwszą bramkę w Lidze Mistrzów zdobył utalentowany Thrastarson… Niestety okupił ją kontuzją kolana. – Haki o własnych siłach zszedł do szatni, ale na tę chwilę to może być wszystko – i coś poważnego, i błahostka – napisała za pośrednictwem Twittera Magda Pluszewska.
Jego koledzy nie zawiedli i do końca pierwszej połowy utrzymali siedmio bramkowe prowadzenie. Licznik bramek zatrzymał się na 11 ze strony Elverum i 18 dla Łomży Vive.
Pierwsze minuty drugiej części spotkania stały pod znakiem nieskuteczności drużyny Dujszebajeva. W czasie pięciu minut kielczanie rzucili tylko jedną bramkę. Norwegowie nie potrafili jednak wykorzystać tej chwili słabości i zmniejszyć straty bramkowej.
Kolejna faza spotkania to typowa wymiana ciosów i gra punkt za punkt. Jeśli któraś z drużyn mogła zakończyć tą serie goli, na przeszkodzie stawali dobrze dysponowani golkiperzy jednej i drugiej ekipy. W szeregach Elverum HB był to Emil Kheri Imsgaard, którego procent obronionych strzałów na 10. minut przed końcową syreną wynosił… 58%! Dla porównania wynik Wolffa w tej fazie pojedynku zatrzymał się na 36%. W końcu passe dziewięciu goli z rzędu przerwał Luc Abalo, pokonując Mateusza Korneckiego, który dokończył już to spotkanie w bramce Łomży Vive i zaprezentował się z bardzo dobrej strony, czego potwierdzeniem jest 43-procentowa skuteczność interwencji.
Ostatecznie zawodnicy Talanta Dujszebajeva dowieźli zwycięstwo, a nawet powiększyli przewagę do dziewięciu bramek. Triumfowali 31:22.
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Elverum HB - Łomża Vive Kielce 22:31 (11:18)
Elverum: Fries, Imsgard - Abalo 1, Sorensen, Pujol 5, Hedberg, Fingren 3, Nilsen-Nyygard 3, Schonningsen, Mathe 5, Pettersen, Solstad 3, Langaas 2, Svensson Aspenback, Grondahl, Larsen
Łomża Vive: Kornecki, Wolff - Lijewski, Karacić 3, Alex Dujshebaev, Tournat 5, Gudjonsson 1, Gębala, Karaliok 2, Kulesz 3, Fernandez Perez 3, Daniel Dujshebaev 4, Moryto 3, Vujović 4, Sićko 1, Thrastarson 1
fot: Patryk Ptak