Masternak: Jeszcze tu wrócę!
- Chciałem się pokazać na swoich terenach z jak najlepszej strony. Dlatego cieszę się, że w efektowny sposób zakończyłem walkę i odwdzięczyłem się za wspaniałe przyjęcie kieleckiej publiczności – mówił szczęśliwy Mateusz Masternak po obronie pasa Młodzieżowego Mistrza Świata prestiżowej federacji WBC.
Droga do sukcesu nie była jednak łatwa. Naprzeciw niepokonanego na zawodowym ringu „Mastera” stanął bowiem Levan Jomardashvili, który w swojej karierze także nie zaznał goryczy porażki. Masternak mimo, że od początku osiągnął sporą przewagę, to dopiero w piątej rundzie rozstrzygnął wynik rywalizacji na swoją korzyść. - Gruzin był bardzo wytrzymały, ale zacząłem go dobrze kontrować po przepuszczeniu prawego ciosu. Z rundy na rundę coraz więcej moich uderzeń dochodziło do celu. Wiadome więc było, że kiedyś te ciosy muszą się skumulować. Późniejsze wydarzenia właśnie to potwierdziły – przyznał Młodzieżowy Mistrz Świata.
„Master” w czasie walki doskonale wykorzystywał swoje warunki fizyczne. Wyższy wzrost i większy zasięg ramion pozwoliły mu kontrolować przebieg walki. - Mój przeciwnik był dużo niższy. Dlatego jego taktyką było dojście do półdystansu i rozwijanie serii ciosów. Ja za wszelką cenę starałem się mu to uniemożliwić i na szczęście udało mi się – powiedział skromnie Masternak.
Masternak oficjalnie poznał swojego przeciwnika stosunkowo późno. Ale według Młodzieżowego Mistrza Świata nie to było największym problemem. – O tym, że będę walczył z Jomardashvilim dowiedziałem się miesiąc przed starciem. Większy wpływ na moje przygotowania miał jednak fakt, że nie oglądałem jego walk i nie wiedziałem jak boksuje – zdradził pięściarz kreowany na nowego Tomasza Adamka.
Gala Kielce Boxing Night była wyjątkowa dla Masternaka. Młody bokser urodził się bowiem w Iwaniskach położonych w województwie świętokrzyskim. - Walka w Kielcach wzbudziła we mnie dodatkowy pozytywny dreszczyk emocji. Wychodząc do ringu z wrażenia aż miałem gęsią skórkę. Bardzo było mi miło, że zostałem tak pozytywnie przyjęty. Myślę, że jeszcze tu wrócę – obiecał „Master”.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze