Następca Janca w KS Kielce: Myślę, że uda mi się mu dorównać. A może nawet stać się lepszym
Sigvaldi Gudjonsson grał w Skandynawii przez 16 lat, a teraz postanowił zmienić swoje otoczenie. Od 1 lipca jego nowym miejscem do gry dla jest stolica Gór Świętokrzyskich. 26-letni Islandczyk stawia sobie ambitne cele, bo będzie musiał z marszu wejść w buty Blaża Janca. Ale jest na to gotowy. - Myślę, że uda mi się mu dorównać. A może nawet stać się jeszcze lepszym - przekonuje pewny siebie Gudjonsson. W rozmowie z naszym portalem mówi o swojej karierze i pierwszych tygodniach w KS Kielce.
W życiu prawoskrzydłowego sport obecny był od najmłodszych lat. Już jako dziesięciolatek opuścił rodzinny kraj i zamieszkał w Danii, gdzie rozpoczęła się jego przygoda z piłką ręczną.
- Trudno było zostawić znajomych i rodzinę, ale chciałem postawić na sport. Dzięki temu poznałem nowych ludzi i znalazłem wielu dobrych przyjaciół. Jako dzieciak uprawiałem różne dyscypliny. W Islandii głównie grałem w piłkę nożną i piłkę ręczną, ale ten sport poznałem dopiero w Danii. Moi rodzice wrócili z powrotem do Islandii, a ja po namowach ówczesnego trenera zdecydowałem się pozostać. Zacząłem grać w drużynie młodzieżowej Aarhus Handball - wspomina Gudjonsson.
Pierwsze triumfy święcił już jako junior. W sezonie 2011/12 sięgnął z zespołem po mistrzostwo Danii U-18. - To był bardzo przyjemny okres. Zacząłem stawiać pierwsze kroki w karierze seniora, trenować z pierwszym zespołem Aarhus, a także rozegrałem z nimi kilka meczów treningowych. W tym czasie było dla mnie naprawdę duże doświadczenie – zaznacza.
- Młodzieżowi trenerzy zarówno w Danii, jak i na Islandii, są bardzo oddani swojej pracy. Szkolenie najlepszych zawodników zaczyna się już w bardzo młodym wieku. Trenerzy dają rady dotyczących jedzenia, podnoszenia ciężarów i oczywiście samego treningu piłki ręcznej - odpisuje nowy zawodnik KS Kielce.
To właśnie w Aarhun Handball zdobył pierwsze doświadczenie w lidze duńskiej. Największe sukcesy święcił natomiast w Norwegii, gdzie razem z Elverum Handball zagrał w Lidze Mistrzów. W poprzednim sezonie zajął też szóste miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi. Po jego odejściu w Elverum zastąpił go nie byle kto, bo Luc Abalo.
- Te dwa lata w Elverum to najważniejszy okres w mojej dotychczasowej karierze. W tym klubie ewaluowałem jako zawodnik, a także jako człowiek. Miałem bardzo dobry kontakt z trenerem. Wierzyliśmy w siebie, a to również uczyniło mnie w ostatnim roku kapitanem zespołu i sprawiło, że urosłem jako zawodnik – nie ukrywa Gudjonsson.
Teraz stawia sobie kolejne cele - już w barwach KS Kielce. Mając na stole propozycję z mistrza Polski nie wahał się ani chwili - nawet, słysząc o problemach finansowych klubu. - Zdawałem sobie z tego sprawę, ale byłem zbyt podekscytowany i zaszczycony, aby grać dla tak dużego klubu jak Kielce. Jest to idealny krok w mojej karierze i coś, o czym marzyłem od dawna - mówi.
A wyzwanie nie będzie łatwe. Musi wejść w buty Blaża Janca, który przez trzy lata stał się ulubieńcem kieleckiej publiczności. W poprzednim sezonie Ligi Mistrzów Gudjonsson już mu dorównał w statystykach. Janc zdobył 59 bramek i miał średnią 4,2 gola na mecz. Islandczyk - 64 trafienia i 4,5 bramki na mecz. - Myślę, że uda mi się mu dorównać, a może nawet stać się lepszym – mówi pewny siebie - Życie pisze różne scenariusze. Mogę tego dokonać jedynie dzięki ciężkiej pracy i wierze w swoje umiejętności - podkreśla.
Pierwsze przetarcie w KS Kielce już za Gudjonssonem. W sparingu z Energą MKS Kalisz zagrał pierwsze minuty w nowych barwach, rzucił też pierwszą - na razie jedyną - bramkę. Trener przygotowania fizycznego Krzysztof Paluch chwalił go także za postawę na treningach. - Sigvaldi Gudjonsson dominował wszystkich. Jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Tak samo siłowo, mimo tego, że jego postura tego nie pokazuje - chwalił Islandczyka trener KS Kielce.
System pracy sztabu szkoleniowego także odpowiada samemu zawodnikowi. - Mam wielką wiarę w naszych trenerów. Przygotowania przed sezonem zawsze są trudne, a zwłaszcza, gdy od tak dawna nie graliśmy w piłkę ręczną. Każdy z nas z niecierpliwością czekał, aby zacząć od nowa. Miłość do sportu sprawia, że łatwiej jest przejść przez te trudne okresy – kwituje Gudjonsson.
Rozmawiał: Filip Salva
fot: Mateusz Kaleta, Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze