Po degradacji blisko przeżywałem podobne chwile. Teraz mamy bazę w postaci młodych ludzi
W niedzielę nowy sezon III ligi zainauguruje Korona II Kielce. Zespół rezerw kieleckiego klubu latem mocno się zmienił. Przed trenerem Sławomirem Grzesikiem i jego sztabem wyzwanie, aby zbudować go na nowo. Nadchodzący sezon zapowiada się nie tylko ciekawie i emocjonująco, ale też wyczerpująco. Liga startuje już w sobotę, ale drużynom grupy IV wciąż towarzyszą niepewności organizacyjne. W tym sezonie wystartuje ich aż 20 lub 21. Wciąż nie wiadomo bowiem, czy w rozgrywkach weźmie udział spadkowicz - Stal Stalowa Wola.
Kielczanie inaugurują sezon w niedzielę o godz. 16 wyjazdowym meczem ze Stalą Kraśnik. - Będziemy walczyć o dobry wynik. Ciężko określać się, w jakie miejsce celujemy - mówi trener zespołu. Trener Grzesik wierzy jednocześnie nie tylko w rozwój kolejnych młodych zawodników, ale też swoich wychowanków, którzy teraz będą stanowić o sile pierwszej drużyny Korony w I lidze.
Aby to jednak się udało, muszą rozwiązać się wszystkie kwestie finansowo-organizacyjne. - Jestem optymistą i dobrej myśli. Pamiętam te chwile. Przeżywałem je już po karnej degradacji - wspomina Sławomir Grzesik, z którym porozmawialiśmy o starcie nowego sezonu piłkarskiego.
Spore zmiany kadrowe w Koronie II Kielce. Jaki cel stawia pan przed zespołem na nowy sezon?
- Składamy zespół na nowo. Co mnie cieszy, duże grono naszych zawodników trafiło do pierwszej drużyny. Do nas przeszła z kolei grupa zawodników z juniorów. To grupa jeszcze młodsza, niż w zeszłym roku. Kadra jest odmłodzona, mamy wielu graczy z 2004 roku. Pracujemy ciężko i pomimo zmian kadrowych jestem dobrej myśli. Będziemy walczyć o dobry wynik, ale ciężko określać się, w jakie miejsce celujemy. Jest wiele niewiadomych.
To niepewności organizacyjne? W dzień startu ligi nadal nie wiadomo, czy w rozgrywkach wystartuje Stal Stalowa Wola. Nie ma jej także w terminarzu.
- Jest przede wszystkim dużo drużyn, bo razem ze Stalą Stalowa Wola to 21 zespołów (w poprzednim sezonie było 18 - przyp. red.). Na pewno będzie problem z ilością meczów, bo niektóre będą musiały być rozgrywane w środy. Dla niektórych drużyn może to być kłopot, ponieważ zawodnicy łączą grę w III lidze z pracą. U nas nie ma tego problemu, bo gramy młodymi zawodnikami.
W grupie IV jest kilka nowych zespołów - w tym m. in. rezerwy Cracovii. W kim upatruje pan faworyta?
- Zawsze powtarzam, że praca w rezerwach jest specyficzna, bo niedołączną jej częścią są duże rotacje kadrowe. Tym my oraz Cracovia będziemy różnić się od innych. Jeśli chodzi o faworytów, to zdecydowanie będzie nim spadkowicz z drugiej ligi, czyli Stal Stalowa Wola. Byłem ostatnio na ich meczu z Elaną Toruń, który wygrali 5:1. W zimie graliśmy z nimi sparing. To zespół poskładany, bardzo mocny. Trochę dziwi mnie, że spadł z II ligi, ale była tam specyficzna sytuacja w tabeli. Na dwie kolejki przed końcem sezonu Stal mogła grać o baraże, a finalnie spadła z ligi. Tak małe były różnice punktowe w tabeli. Myślę, że w III lidze będzie liczyć sie też KSZO Ostrowiec Św., który też ma kilku ciekawych zawodników. Do tego, jak zawsze, mająca może małe problemy organizacyjne, Siarka Tarnobrzeg. Jest kilka ciekawych zespołów - np. Wólczanka Wólka Pełkińska, która w poprzednim sezonie grała bardzo równo. Liga zapowiada się ciekawie.
Rok temu Korona II była blisko awansu. Zabrakło niewiele.
Plany awansu do II pokrzyżowała nam trochę pandemia. W ostatnim meczu przed zawieszeniem rozgrywek graliśmy z Wisłą Sandomierz i stracona bramka z rzutu karnego zadecydowała o tym, że tego awansu nie zrobiliśmy. Myślę, że gdybyśmy tym składem grali rundę wiosnenną, to mocno włączylibyśmy się do walki o awans. Ja w niego mocno wierzłem. Wielu naszych chłopaków zyskało doświadczenie i przetarcie w piłce seniorskiej. Regularnie grali w III lidze, dwa lata temu zrobili awans z IV do III ligi. Teraz też było blisko.
Jest pan dobrej myśli jeśli chodzi o przyszłość klubu?
- Teraz jest trudny moment. Swego czasu blisko przeżywałem podobne chwile po karnej degradacji, kiedy z dnia na dzień z Korony odeszło czternastu zawodników, a do składu wskoczyli młodzi. Na samym początku wyglądało to średnio. Pierwsze trzy mecze przegraliśmy, a potem zakończyliśmy sezon z punktem straty do Widzewa i awansowaliśmy do Ekstrakalsy. Byłem wtedy asystentem trenera Włodzimierza Gąsiora w pierwszej drużynie. To była podobna sytuacja do tej, jaka jest teraz.
Dziś znów wielu piłkarzy odeszło, ale trzeba nadmienić, że mamy przygotowanych wielu zawodników, których możemy wprowadzać do pierwszej drużyny. Nie jest to jeszcze materiał na już teraz wiodące postacie w zespole, ale mają duży potencjał. Przyrost umiejętności w młodym wieku jest duży i myślę, że będą mogli rywalizować spokojnie w pierwszej lidze na dobrym poziomie. Jestem optymistą. Najważniejsze, to aby w klubie poskładały się sprawy organizacyjno-finansowe. Jeśli miasto pomoże - na co liczą kibice - to myślę, że będziemy mieli bazę właśnie w postaci tych młodych ludzi.
Czy może pan już o sobie powiedzieć: trener z licencją UEFA Pro?
- Wszystkie uprawnienia do prowadzenia zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce już mam. Kurs jest zakończony, a do zdania został tylko egzamin. Z powodu pandemii Komisja działająca przy PZPN zabroniła jego organizacji już teraz. Miał być w czerwcu, potem w sierpniu, na tę chwilę najprawdopodobniej odbędzie się we wrześniu. UEFA zabroniła na razie robić kursu na tym najwyższym szczeblu. Wszystko jest już gotowe, pracę mam oddaną. Jeśli będę potrzebował, posiadam już licencję nie na dwa, trzy mecze, tylko na cały sezon. Moi koledzy już pracują - Krzysztof Dąbek, który był ze mną na kursie, prowadzi Zagłębie Sosnowiec, a Paweł Ściebura GKS Jastrzębie. Teraz popodpisywali kontrakty. W zasadzie czekamy już tylko na to, aby oficjalnie, formalnie zdać egzamin.
Rozmawiał: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Ale dziś jest Maciek, który, co prawda jest tu krótko, ale też serducho oddaje temu klubowi i tez ma tutaj coś do udowodnienia. Nie kombinujmy więc