W piłce jestem ponad 20 lat, ale takiej sytuacji nie widziałem. Sygnał Koronie powinien dać prezes

29-05-2020 07:40,
Mateusz Kaleta

Już w dzisiaj, w piątek, po dwóch i pół miesiąca przerwy wraca piłkarska Ekstraklasa. Przed Koroną Kielce najważniejszy etap sezonu. Misja ratowania Ekstraklasy jest trudna, jednak nie niemożliwa. Na jedenaście kolejek przed końcem sezonu żółto-czerwoni mają pięć punktów straty do bezpiecznego miejsca, ale wciąż matematyczne szanse nawet na pierwszą "ósemkę". Dla Pawła Golańskiego, byłego kapitana kieleckiego zespołu, to wyjątkowa sytuacja. O utrzymanie w lidze będą walczyć dwie bliskie mu drużyny - Korona Kielce i ŁKS Łódź.

To sprawia, że jego serce jest rozdarte. - Będę kibicował obu - przyznaje wieloletni zawodnik żółto-czerwonych. Z byłym piłkarzem kieleckiego zespołu porozmawialiśmy o restarcie piłkarskich rozgrywek i szansach żółto-czerwonych na utrzymanie. - Dopóki jest nadzieja, to trzeba wierzyć. Mam nadzieję, że podobnie jest w głowach piłkarzy i trenerów - podkreśla "Golo".

A kto jak kto, ale on zna te emocje z własnego doświadczenia. Sam dokładał potężną cegiełkę w wywalczeniu dla żółto-czerwonych utrzymania w PKO Ekstraklasie. Dziś patrzy na kielecką drużynę z innej strony, ale ta wciąż jest mu bardzo bliska.

Dwa i pół miesiąca bez sportu i wystarczy. Stęsknił się pan już za futbolem?

- Zdecydowanie tak. Już we wtorek już miałem możliwość oglądania na żywo i komentowania meczu Pucharu Polski, więc ta tęsknota została już częściowo zaspokojona. Bardzo fajny mecz, na dobrym poziomie. Oby teraz napływały do nas same pozytywne informacje jeśli chodzi o kontynuowanie rozgrywek.

Miedź i Legia jako pierwsze dotknęły tej nowej piłkarskiej rzeczywistości. Jak ten mecz wyglądał od strony technicznej, organizacyjnej?

- Muszę przyznać, że wszystko wyglądało bardzo dobrze. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i nie było zupełnie mowy o przypadkowych sytuacjach, wszystko zostało doskonale zaplanowane. Oznaczenia na stadionie były bardzo przejrzyste, obsługa dokładnie wszystko i wszystkich sprawdzała. Jak najbardziej jesteśmy w stanie nad tym zapanować. Jeśli natomiast chodzi o samych piłkarzy, również są zmiany. Zawodnicy osobno wychodzą z tunelu, nie witają się przed meczem. Nie ma też dzieci do podawania piłek. Parę rzeczy jest innych, ale zupełnie nie wpływają na całą otoczkę meczu.

Piłki długo nie było, ale w Ekstraklasie sporo się działo. Wszystkie trzy drużyny ze strefy spadkowej wymieniły trenerów. Gdzie zadziała efekt "nowej miotły"?

- To faktycznie może być pozytywnym impulsem w ŁKS, Arce, czy Koronie. Nie możemy jednak zapominać też o stratach punktowych, jakie te zespoły już teraz mają do bezpiecznego miejsca. W przypadku czternastej Korony to aż pięć punktów do trzynastej Wisły Kraków. Wszystko tak naprawdę będzie zależało od samych piłkarzy. Myślę, że ta przerwa nie była pozytywna dla zawodników. Wielu graczom Korony kończą się kontrakty i na pewno głośno myślą już teraz o swojej przyszłości. Mam pewne obawy, czy dźwigną to pod względem psychologicznym. Trener Bartoszek będzie musiał wykonać dużą pracę.

Chyba najbardziej zaskakująca zmiana była w ŁKS-ie. Kazimierza Moskala zastąpił Wojciech Stawowy.

- To dla mnie bardzo duża niespodzianka. Trenera Moskala nie zwolniły tak naprawdę wyniki sportowe, a koronawirus. Oficjalnego komunikatu ze strony klubu, wyjaśniającego tę decyzję, nie było. Podano jedynie, że doszło do tego po wspólnej rozmowie działaczy i trenera. Wyszła nawet informacja, że sam trener był zaskoczony tym, że stracił posadę. Myślę, że musiały mieć na to wpływ jakieś relacje między szkoleniowcem, a prezesami. 

Zatrudnienie trenera Wojciecha Stawowego to dla mnie spora niespodzianka. To szkoleniowiec mocno "odkurzony" przez działaczy ŁKS-u, bo pięć lat nie było go na ławce trenerskiej w seniorach. Piłka jednak nie takie rzeczy widziała i kto wie - może to będzie dobry ruch prezesów. Sytuacja nie jest łatwa, ale biorąc pod uwagę dwumiesięczną przerwę od treningów i meczów, to był to przemyślany ruch. Skoro Wojciech Stawowy podjął się tej roli, to na pewno wierzy w utrzymanie.

Pana serce jest trochę rozdarte, bo zarówno Korona, jak i ŁKS okupują ostatnie miejsca w tabeli. Kto będzie miał trudniej? 

- Zdecydowanie ŁKS, bo jego sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Łódzki Klub Sportowy już teraz traci jedenaście punktów do miejsca bezpiecznego i ta strata jest olbrzymia. Zostało jedenaście kolejek i każdy będzie chciał jak najszybciej zapewnić sobie byt w Ekstraklasie. W Łodzi, do póki piłka w grze, wszyscy trzymają kciuki i liczą na to, że ŁKS się w lidze utrzyma. Nie będzie to łatwe, ale wszystkie drużyny, które są obecnie w strefie spadkowej nie mają łatwej sytuacji. W tym wszystkim bardzo ważna będzie głowa, żeby nie blokowała piłkarzy. Sam nie raz przerabiałem takie spotkania, w których wydawałoby się, że to tylko mecz ligowy, ale w rzeczywistości był małym finałem. Przygotowanie mentalne będzie najważniejsze.

Patrząc z kolei na terminarz, to tutaj najtrudniejszą sytuację ma Arka. Na rozkładzie w pierwszych czterech kolejkach Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław, Legia Warszawa i Wisła Kraków.

- Zdecydowanie może to mieć znaczenie. Widziałem trzy dni temu Legię na żywo i jeśli utrzyma taką dyspozycję fizyczną, to będzie w tym sezonie bardzo mocna. Na tle pierwszoligowej Miedzi wyglądała bardzo dobrze i to murowany kandydat do mistrzostwa Polski. Legia nie może pozwolić sobie na straty punktowe, jeśli chce zdobyć tytuł bez niepotrzebnej nerwówki. Wisła Kraków to z kolei zespół, który przed pandemią prezentował się wybornie i myślę, że jeśli chodzi o ich styl gry w piłkę, nie powinno się wiele zmienić. Wiadomo, że faworyt jest tylko na papierze, natomiast często wszystko weryfikuje zielona trawa i wyniki są zupełnie inne, niż można zakładać przed spotkaniem. Jestem jednak przekonany, że piłkarze Arki, patrząc w swój terminarz, już teraz drapią się mocniej po głowie.

W Koronie też problemów nie brakuje. Odejścia, kontuzje, do tego ewentualne kartki. 

- Z drugiej strony w każdym klubie jest podobna historia. Trener musi w takiej sytuacji planować, zastanawiać się, szukać rozwiązań, przygotowywać strategię na najbliższe spotkania. 

Największe problemy są zdecydowanie z zestawieniem obrony. A przecież ta formacja była dotychczas dużym atutem żółto-czerwonych.

- Gra obronna jest niezwykle ważna. Trenerzy często powtarzają taki frazes, żeby grać na zero i coś może się uda strzelić. Świetnie w dotychczasowych meczach bronił Marek Kozioł i pomimo tego, że Korona jest nisko w tabeli, to był on jeden z najlepszych, o ile nie najlepszym zawodnik w całej drużynie. Dzięki niemu, ale też całemu zespołowi Korona traciła mało bramek. 

Teraz odszedł jednak podstawowy obrońca, Ivan Marquez.

- Są natomiast młodzi zawodnicy, którzy na pewno zrobią wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej. Jestem przekonany, że Korona ma wartościowych juniorów. Teraz jest już 26 kolejek za późno, ale jestem przekonany, że gdyby od samego początku w klubie była inna strategia i więcej szans dostawaliby młodzi piłkarze, teraz sytuacja byłaby inna.

Ktoś może powiedzieć, że to nie jest czas na eksperymenty. Ale skoro nie ma innych piłkarzy na tej pozycji, to trzeba podjąć odważną decyzję i spróbować innych rozwiązań. Tak naprawdę Koronie zostało dwóch nominalnych środkowych obrońców. Można oczywiście przesuwać też do defensywy zawodników grających normalnie wyżej. Trener Bartoszek miał ostatnie dni na to, aby przygotować plan awaryjny. 

Może nim być ustawienie na stoperze Michala Papadopulosa lub Michaela Gardawskiego. Taki wariant testowany był na treningach i wypadł - o dziwo - dobrze.

- Czech to zawodnik bardzo doświadczony, ale wyuczone zachowania ma na pewno inne. Myślę, że trzeba by z nim naprawdę długo porozmawiać, jak powinien grać na tej pozycji. Ja nie będę jednak wchodzić w kompetencje trenera Bartoszka, bo to on sam musi wiedzieć, czy ten zawodnik może drużynie realnie pomóc.

Pan kiedyś został przesunięty, ale w drugą stronę - z obrony na "kierownicę". Komu łatwiej się odnaleźć na nowej pozycji - obrońcy w ataku, czy napastnikowi w obronie? 

- Trudno powiedzieć (śmiech). Powiem szczerze, że nie miałem większego problemu z grą na dziesiątce, ale to może dlatego, że grając w Steaule Bukareszt bywałem przesuwany piętro wyżej, czyli na prawą, czy lewą pomoc. W ŁKS-ie grałem jako środkowy pomocnik, więc jakieś doświadczenie miałem. Ale na kierownicy to był mój debiut (śmiech). 

Dobremu piłkarzowi nie jest trudno odnaleźć się na nowej pozycji. Jeśli Papadopulos za takiego się uważa, to da sobie radę. Ja absolutnie nie miałem z tym problemu. Dwie kolejki później wylądowałem na stoperze, zagrałem tak w dwóch ostatnich kolejkach z GKS-em Bełchatów i Podbeskidziem Bielsko-Biała. To były nasze dwa finały. Graliśmy o utrzymanie, wypadło dwóch środkowych obrońców, trener Tarasiewicz wziął mnie na rozmowę i powiedział wprost, że muszę grać na środku obrony. Dla mnie to było coś nowego, bo wiele lat na tej pozycji nie grałem, ale musiałem się przestawić, przygotować mentalnie. Myślę, że dźwignęliśmy to całym zespołem, bo Korona Kielce wtedy się utrzymała. W Bełchatowie zremisowaliśmy, z Podbeskidziem u siebie wygraliśmy. Czasami problemy kadrowe decydują właśnie o takich ruchach trenerów, które mogą być niezrozumiałe dla kibiców. Przede wszystkim od piłkarza zależy, czy nastawi się pozytywnie i sprosta zadaniu, czy może wróci do szatni i będzie narzekał, co ten trener kombinuje. Podejście piłkarza jest niezwykle ważne.

A co z atakiem, gdzie tu szukać pozytywów? Bojan Cecarić i Uros Djuranović w tym sezonie nie zdobyli jeszcze bramki. Jacek Kiełb dźwignie ten ciężar?

- Jak dla mnie, to tylko on z tych piłkarzy jest w stanie zagwarantować bramki. To najlepszy strzelec Korony w historii. Jeśli tylko będzie dobrze przygotowany, jestem o niego spokojny. Powrót "Ryby" do Kielc był trochę nerwowy, brakowało czasu. To było widać na boisku, bo Jacek nie był fizycznie dobrze przygotowany. Jeśli piłkarz nie czuje się dobrze, to ta forma nigdy nie będzie zadowalająca. Teraz Jacek przepracował cały okres i uważam, że z powodzeniem może grać nie tylko na skrzydle, ale też na "dziewiątce". Pamiętam takie spotkania za trenera Ojrzyńskiego, gdzie Jacek grał właśnie w ataku i myślę, że spokojnie by się na tej pozycji odnalazł.

A pozostali zawodnicy... Oglądałem praktycznie wszystkie spotkania Korony w tym sezonie i uczciwie powiem, że jeśli chodzi o ofensywę nie wyglądało to zbyt obiecująco. Oczywiście nie możemy tym piłkarzom odmówić zaangażowania i woli walki, ale to jest Ekstraklasa - samym bieganiem ciężko zabłysnąć. A tak wyglądali dotychczas ci piłkarze.

Trener Bartoszek mówi o tym, że widzi w swojej drużynie nie jednego, a kilku liderów. Kto to może być?

- Trener zawsze musi tak mówić, bo musi swoich piłkarzy motywować. Gdyby powiedział inaczej, to by sam sobie strzelał w kolano. Co do piłkarzy, którzy mogą dźwignąć Koronę mentalnie, to na pewno będą to zawodnicy, którzy utożsamiają się z tym klubem, a więc Marcin Cebula, Jakub Żubrowski, wspomniany wcześniej Jacek Kiełb, młodzi zawodnicy, jak Dawid Lisowski, czy Mateusz Sowiński. To na pewno piłkarze, którzy zrobią wszystko, aby Korona utrzymała się w Ekstraklasie. Mam nadzieję, że takim motorem napędowym będzie też kapitan. Od Adnana Kovacevicia trzeba wymagać bardzo dużo i mam nadzieję, że on nie będzie myślał w tym momencie o transferze. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwe dla niego, bo pewne decyzje już zapadły, ale obecnie jest w Koronie, której wiele zawdzięcza. Mam nadzieję, że zachowa się jak prawdziwy mężczyzna i będzie napędzał swoich kolegów. To solidny piłkarz, który swoją charyzmą i nastawieniem może spowodować pozytywny bodziec jeśli chodzi o pozostałych zawodników.

A co ze sprawami finansowymi? 

- Porozumienie w sprawie obniżenia wynagrodzeń pewnie prędzej, czy później zapadnie (rozmawialiśmy w środę - jeszcze przed oficjalnym komunikatem trenera Macieja Bartoszka o obniżce W TYM MIEJSCU - przyp. red.). W mojej ocenie teraz najważniejsze jest, aby piłkarze wyczyścili głowę, nie myśleli o finansach, nie prowadzili rozmów i wrócili do nich za jakiś czas. Agenci prowadzą rozmowy, ale piłkarz musi się teraz skoncentrować na walce. Przed nimi jedenaście bitew na boisku o przyszłość klubu. Aspekt finansowy jest oczywiście ważny dla piłkarzy, bo gra się też dla pieniędzy, ale ta otoczka jest tak duża, że na pierwszym planie powinno być grane. Wszystko pozostałe powinno zostać odsunięte na bok. Jasny sygnał do piłkarzy, żeby utrzymać Koronę w Ekstraklasie, powinien dać przede wszystkim prezes. Jeśli drużyna się utrzyma, to  jestem przekonany, że klub będzie w stanie spłacić wszystkie zaległości.

Jak pan patrzy na te negocjacje z perspektywy menedżera?

- Jeśli chodzi o Koronę, to na początku była propozycja obniżenia zarobków, ale potem te rozmowy stanęły w miejscu i już nie było żadnych konkretów. Klub na samym początku wyszedł z inicjatywą obniżki, ale nie doszedł do porozumienia z piłkarzami. Prezes czekał na rozwój sytuacji, jak to będzie wyglądało. Jeśli do tej pory nie zapadły żadne decyzje, to wydaje mi się, że to nie jest odpowiedni czas, żeby teraz wracać do tematu obniżek, bo może to negatywnie wpłynąć na zespół. Był czas, żeby to dopiąć wcześniej. Sytuacja Korony Kielce jeśli chodzi o piłkarzy nie jest łatwa, a wręcz przeciwnie - niespotykana w profesjonalnej piłce. 24 zawodnikom kończyły się kontrakty, teraz tych zawodników zostało jeszcze 20 (licząc razem z wypożyczonymi do innych klubów - przyp. red.). Powiem uczciwie - w piłce jestem ponad dwadzieścia lat i takiej sytuacji jeszcze nie widziałem. To kolejny problem klubu, że te umowy nie zostały wcześniej przedłużone. Pamiętajmy, że mecze będą trwały zdecydowanie dłużej, niż piłkarze mają kontrakty z klubem. Przed całym zarządem niełatwa praca, aby to wszystko dopiąć.

Co z Marcinem Cebulą? Jest pan jego menedżerem, jego kontrakt wygasa za miesiąc. Telefon dzwoni, są oferty?

- Tak, mamy dosyć konkretne oferty. Z Marcinem ustaliliśmy jednak, że ma się teraz skoncentrować na jedenastu ostatnich meczach. To chłopak, który utożsamia się z Koroną Kielce, przez wiele lat grał w tym klubie i choć były jakieś propozycje, to nigdy nie zdecydował się na odejście z klubu. To, że jest moim zawodnikiem to jedno, ale jesteśmy też po prostu kolegami. Rozmawiamy i wiem, jaki to jest człowiek. Najważniejsze jest teraz, aby skoncentrował się na jak najlepszej grze i pomocy Koronie w utrzymaniu. Takie jest stanowisko Marcina. Jednego jestem przekonany - Marcin będzie w Koronie przez cały lipiec - bez względu na to, jak długo potrwa ten sezon. To jest jego decyzja, a potem będziemy się zastanawiać co dalej. Nie dzwonię teraz do niego i nie informuję o wszystkich propozycjach, jakie się pojawiają, bo piłkarz musi się odciąć od tych spekulacji  mieć spokój wewnętrzny. Poprzez dobrą grę na pewno będzie wzrastała tez jego wartość na rynku. W ten sposób może bardzo pomóc zespołowi, ale też poprawić swoją osobistą sytuację.

Mecze będą odbywały się bez kibiców. Duże utrudnienie?

- Na pewno będzie to coś nowego. Jest taka, a nie inna sytuacja i ja już we wtorek na antenie powiedziałem, że musimy się cieszyć z tego, że liga w ogóle ruszyła. Wielkie brawa dla PZPN-u, dla władz Ekstraklasy, dla wszystkich klubów, że dążyły do tego, żeby grać. To, że nie będzie kibiców, oczywiście nie będzie łatwe. Piłka nożna jest dla kibiców, piłkarz ma ogromną przyjemność, kiedy słyszy doping i nawet kiedy jedzie na wyjazd, mobilizuje go doping kibiców przeciwnej. Teraz będzie trochę inaczej, ale musimy się w tym odnaleźć i nie zawracać tym głowy. Wszyscy mieli takie same warunki podczas przygotowań i tak samo będzie w trakcie meczów.

Ten pierwszy mecz żółto-czerwonych już w niedzielę, w Płocku z Wisłą. Jakie są pana przewidywania?

- To pierwsza bardzo, bardzo ważna bitwa. Zwycięstwo na pewno mocno podbudowałoby całą drużynę i spowodowało wzrost morali. Wygrane innych zespołów ze strefy bezpiecznej będą powodować, że ta strata punktowa będzie rosła. Piłkarze sprawdzają tabelę, zastanawiają się, kalkulują. Nie mam wątpliwości, że ten pierwszy mecz będzie niezwykle ważny dla całej Korony. Ważne, żeby trener Bartoszek nastawił cały zespół pozytywnie. To pierwsza bitwa, ale nie ostatnia. Piłkarzy czasami złe nastawienie blokuje. Teraz muszą zmierzyć się z presją. W polskiej Ekstraklasie z każdym rywalem można wygrać i Wisła Płock na pewno będzie w zasięgu Korony.

Kto się zatem utrzyma?

(Śmiech). Ja oczywiście trzymam kciuki za Łódzki Klub Sportowy i Koronę Kielce. To dwa zespoły, w których grałem i którym bardzo wiele zawdzięczam. Trudno powiedzieć, czy to się uda, czy nie. Jestem człowiekiem, który wierzy do samego końca. Dopóki jest nadzieja, to trzeba wierzyć. Mam nadzieję, że podobnie jest w głowach piłkarzy i trenerów tych drużyn.

Rozmawiał: Mateusz Kaleta

fot: Grzegorz Ksel, Paula Duda

PARTNEREM RELACJI JEST PROKODER STUDIO

Wasze komentarze

JA2020-05-29 08:58:37
wiadomo że ma gdzieś Koronę mieszka w Łodzi to komu kibicuje? W Łodzi nie jest taka personą jak u nas i się lansuje
Golo2020-05-29 10:21:09
zawsze na propsie!
R2020-05-29 11:52:31
Gdyby Golanski za granice odchodzil z bardziej medialnego klubu, to zrobil duzo wieksza kariere. Nawet w Polsce te pseudo-selekcjonerzy nie powolywali go, nawet gdy byl duzo lepszy od innych. W PZPR zwanym PZPN licza sie tylko i wylacznie uklady. Selekcjonerami zostaja goscie bez jakichkolwiek sukcesow jak Brzeczek, ale zna kogo trzeba.
realista2020-05-29 16:50:26
Najpierw trzeba prezesa mieć!
Ktoś wie2020-05-29 16:52:34
może co z niemieckimi grabarzami Korony?
@Ktoś wie2020-05-29 17:01:22
Po niemieckich grabarzach została tylko ich prawie niemiecka łopata ,czyli Pan Prezes
2020-05-29 21:24:24
A Forebs pyk i kolejna brameczka dla Rakowa, a u nas nie ma kto w światło bramki kopnac
ia2020-05-29 22:01:33
Prezesa to trzeba mieć a my mamy grabarza i niestety los wydaje się przesądzony. To co wyprawiał Zając w tym sezonie przechodzi ludzkie pojęcie. Cała seria błędów - hurtowe sprowadzanie miernych grajków nazywane ofensywą transferową , zabójczy dla klubu kontrakt z Letierim, trzymanie szkodnika za długo , zatrudnienie słabego Smyły , wypożyczenie Forbesa - dziś 7 bramka a wszyscy sprowadzeni pseudonapastnicy łącznie 3 i tak dalej . Mieliśmy wielkiego pecha ,że taki fachowiec przyszedł do Kielc.
Gdzie jesteś Jarząbku?2020-05-30 11:08:53
A ja czekam na wypowiedzi tego "jarząbka" ,co pisał o Niemcach jak o zbawcach klubu, dla prezesa śpiewał piosenki w stylu "łubu dubu ,łubu dubu niech nam żyje prezes klubu" ,a w Lettierim widział trenera reprezentacji! :-)
bongoro2020-05-30 19:52:03
mozecie pisac co chcecie i jak chcecie powtorze zwiazek z niemcami byl i jest wielkim niewypalem. Mowilem o tym od poczatku jeszcze zaden niemiec nie dal nikomu za darmo niczego i tak jest w naszym przypadku. Teraz zostalo nam pogonic Zajaca bo jest to szkodnik do kwadratu. Ja osobiscie widze na stanowisku prezesa wlasnie P Golanskiego czlowiek z doswiadczeniem ktory potrafi poskladac to w calosc i uzupelni sklad o ludzi ktorzy beda miec Korone w sercu. Al to juz nie moja rola o tym ze w 2020 bedziemi witac sie z I liga pisalem rok temu i dzis przykro ale tak sie stanie chociaz mowie to z wielkim zalem.
Ujo2020-05-31 08:57:38
Prezes czy PREZES porazka derby wnet w ostrowcu

Ostatnie wiadomości

500 tysięcy złotych ma trafić z rezerwy budżetowej prezydenta Bogdana Wenty na konto Industrii Kielce. W poniedziałek doszło do spotkania urzędników, szefów klubów radnych Miasta Kielce oraz przedstawicieli klubu, a więc Bertusa Servaasa i Mariana Urbana.
W miniony weekend zawodnicy kieleckiej Akademii Muay Thai stoczyli pojedynki na dwóch imprezach: Superlidze K1 w Bieruniu oraz na Międzynarodowym Pucharze Polski Wojska Polskiego i Służb Mundurowych w Kickboxingu w Opatowie.
W środę Polski Związek Piłki Ręcznej ogłosi nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Głównym kandydatem do zastąpienia zwolnionego Patryka Rombla jest były zasłużony kadrowicz.
Żółto-czerwoni w kwietniu rozegrają aż trzy spotkania na Suzuki Arenie i wszystko wskazuje na to, że będą to starcia niezwykle istotne w kontekście utrzymania na najwyższym szczeblu rozgrywek. Klub przygotował specjalny pakiet.
Marcus Godinho trafił do Korony Kielce zimą tego roku. W stolicy województwa świętokrzyskiego spędził już przeszło 2 miesiące. Jak po takim czasie ocenia nowe środowisko, klub, kolegów z drużyny i naszą ligę? Na te pytania odpowiedział w materiale klubowej telewizji żółto-czerwonych.
Zawodnicy trenera Pawła Sieczki awans wywalczyli dzięki zwycięstwu w tabeli Świętokrzyskiej Ligi Juniorów Młodszych, podczas gdy podopieczni trenera Pawła Grecaka promocję osiągnęli w trakcie turnieju barażowego.
Prawdopodobnie drugiego takiego zestawienia w całym świecie piłkarskim można ze świecą szukać. Od 2018 roku Korona nie potrafi ograć Miedzi, tak samo jak Miedź nie potrafi ograć Korony. Ten trend może się zmienić już w najbliższą sobotę.
Wielka gratka dla fanów sportów rowerowych. Już 1-2 kwietnia odbędą się IV Zawody o Puchar Telegrafu Kielce. Wciąż można się zapisać.
Gino Lettieri znalazł swoją trenerską przystań w litewskim FK Panevezys. Jednak jak zdradził sam zainteresowany w rozmowie z portalem 4-4-2, w ostatnich tygodniach otrzymał ofertę pracy w Lechii Gdańsk. Były szkoleniowiec Korony odmówił, a włodarze klubu z Pomorza postawili na Hiszpana, Dawida Badię.
Zaczęło się małym rozczarowaniem, ale z meczu na mecz zadowolenie kibiców rosło. Finalnie, z dziesięciu przedstawionych projektów, które rywalizują w ramach rozgrywek Polish Kit League, największym uznaniem cieszą się dwa z nich – prezentujemy komplet potencjalnych koszulek Korony Kielce na przyszły sezon.
Korona II Kielce przegrała na własnym boisku z Podlasiem Biała Podlaska 1:2 w meczu 21. kolejki III ligi. Na boisku w szeregach złocisto-krwistych pojawiła się liczna grupa piłkarzy pierwszego zespołu. Jedynego gola dla "dwójki" strzelił właśnie jeden z nich – Adam Deja.
Za nami druga edycja głosowania, w którym kibicie Korony Kielce mogli wybrać wzór szalika na 50-lecie istnienia klubu. Z pięciu dostępnych opcji wybrano jeden zwycięski projekt.
Zawodniczki Suzuki Korony Handball pokonały na wyjeździe 24:16 JKS San Jarosław. Podopieczne Pawła Tetelewskiego wywiązały się z roli faworytek.
Suzuki Korona Handball już w sobotę zmierzy się z przedostatnią drużyną w tabeli. Podopieczne Pawła Tetelewskiego powalczą o obligatoryjny komplet punktów z JKS-em San Jarosław.
Za nami pierwsze mecze 1/8 finału Ligi Mistrzów. Grało osiem zespołów, a w tym czasie Barca, Industria Kielce, PSG i Magdeburg odpoczywają czekając na komplet wyników. Polska zachowuje szanse na dwóch reprezentantów w ćwierćfinale tych elitarnych rozgrywek.
Poznaliśmy dokładny terminarz 1. kolejki Polish Kit League, a co za tym idzie, dokładne pory ukazania się projektów trzeciej koszulki Korony Kielce na sezon 23/24. Kibice wybiorą nowy trykot żółto-czerwonych spośród dziesięciu propozycji.
Czwartek na Suzuki Arenie przebiegł pod znakiem pracy nad murawą, która mocno ucierpiała podczas meczu z Radomiakiem Radom. Konieczna była wymiana części nawierzchni, która z pewnością nie zdołałaby się w naturalny sposób zregenerować do kolejnego spotkania.
Arcyważny miesiąc przed Koroną Kielce. W kwietniu możne się wiele wyjaśnić, jeśli chodzi o losy żółto-czerwonych w PKO Ekstraklasie. Kluczowe okażą się mecze na własnym boisku. Podopieczni Kamila Kuzery rozegrają na własnym stadionie w tym czasie aż trzy pojedynki. Z tej okazji klub przygotował specjalną promocję dla kibiców, którzy mogą nabyć bilety na te wydarzenia w specjalnym trójpaku.
– Ministerstwo Sportu i Turystyki ogłosiło rozstrzygnięcie „Programu rozwoju infrastruktury piłkarskiej – edycja 2022”. Wnioski złożone przez Gminę Kielce i Gminę Nowiny zostały rozpatrzone pozytywnie, a tym samym obiekty, z których korzysta Korona Kielce zostaną zmodernizowane – czytamy na oficjalnej stronie żółto-czerwonych.
Industria Kielce pokonała w prognozowany sposób Azoty Puławy 31:21, choć nie uniknęła błędów, zwłaszcza w pierwszej połowie meczu. Te doprowadziły ją do nawet trzech trafień na minus. Po zakończonym spotkaniu postawę zespołu ocenił Krzysztof Lijewski i Dylan Nahi.
Już tylko dziewięć spotkań pozostało do zakończenia bieżącego sezonu PKO Ekstraklasy. Po tej serii już na 100 procent będziemy wiedzieć, czy Korona Kielce 50-lecie będzie świętować w piłkarskiej elicie. Poznaliśmy właśnie termin ostatniego spotkania żółto-czerwonych.
Kielce odpoczywają, Europa gra dalej. Ważą się losy uczestników Ligi Mistrzów, którzy grają o awans do ćwierćfinału tych elitarnych rozgrywek. Industria Kielce już tam czeka na zwycięzcę dwumeczu Telekom Veszprem - Pick Szeged. Pierwsze starcie niespodzianki nie przyniosło.
Obiekt przy ulicy Ściegiennego 8 w Kielcach doczeka się przebudowy! To jednak nie wszystko, bo w pobliskich Nowinach powstaną dwa kolejne boiska, z których będą korzystać między innymi dzieci trenujące w ramach Akademii Korony.
Industria Kielce pokonała Azoty Puławy. Kielczanie przed przerwą przegrywali już nawet trzema golami, ale ostatecznie weszli na wyższy poziom i odpowiednie tory, które zaprowadziły ich do zwycięstwa 31:21.
Już 24 marca startuje sezon Polish Kit League, a więc rywalizacja grafików, którzy na tapet wezmą trzeci komplet strojów Korony Kielce na sezon 2023/2024.
Kwietniowa kampania Korony Kielce obfitować będzie w spotkania PKO Ekstraklasy. W tym miesiącu żółto-czerwoni zagrają pięć meczów. Dokładne terminy czterech z nich są już dobrze znane.
Ireneusz Pietrzykowski został nowym trenerem trzecioligowej Stali Stalowa Wola. Były szkoleniowiec ŁKS-u Łagów powalczy na Podkarpaciu o sukces, którego nie udało się osiągnąć na kielecczyźnie, a więc awans do II ligi.
Wieloletnia praca i profesjonalizm docenione. Pracownik Miejskiego Ośrodka Sportu w Rekreacji w Kielcach, Robert Łataś, został nowym prezesem Polskiego Stowarzyszenia Greenkeeperów.
– To jest bardzo ważny dzień dla klubu. Sprawdzałem przed konferencją i jeśli się nie mylę, to dotychczas nigdy Korona nie miała tak dużego sponsora i tak ważnej marki, jaką jest Enea – mówi prezes kieleckiego klubu, Łukasz Jabłoński.
Spotkanie między Pogonią Szczecin, a Koroną Kielce, zakończyło się bezbramkowym remisem. Tak samo rozstrzygnięcia nie ma na szczycie naszej sondy, w której tym razem udział wzięło przeszło 500 osób.

Copyright © 2023 CKsport.pl Redakcja Reklama

Projekt i wykonanie: CK Media Group