"Rodzice mówili: Daj sobie spokój, ja chciałem grać." Nowy Karol Bielecki puka do składu PGE VIVE Kielce
Sportową karierę zaczynał w Koronie Kielce, ale potem postawił na piłkę ręczną i wyszło mu to zdecydowanie na dobre. Dziś ma za sobą ma kilka powołań do młodzieżowych kadr Polski i treningi pod okiem Talanta Dujszebajewa. 17-letni Aleksander Pinda to kolejny wielki talent PGE VIVE Kielce, który swoimi rewelacyjnymi warunkami fizycznymi (208 cm) może bez wątpienia już niedługo zawojować handballowy świat.
Sportową pasję 17-latek odnalazł w sobie już od najmłodszych lat. Oprócz piłki nożnej, uprawiał również koszykówkę, w której udało mu się zdobyć mistrzostwo Kielc i Województwa. Potem postawił jednak na szczypiorniaka.
Historia 17-latka z piłką ręczną zaczęła się w trzeciej klasie podstawówki u Moniki Kotlińskiej. Na pierwszy trening zaprowadziła go mama, której zawdzięcza bardzo dużo, a już rok później przejął go trener Aleksander Litowski, który ukształtował go jako sportowca i prowadzi aż do teraz. Piłka ręczna okazała się dla Aleksandra tak inspirująca, że pomimo ledwie 17 lat na karku, dziś święci spore sukcesy. Jest też wielką nadzieją PGE VIVE na kolejne lata. Na razie co prawda jeszcze bez debiutu w Superlidze, ale to wkrótce może się już zmienić.
Wielkolud w szatni młodych
To, co wyróżnia Aleksandra Pindę spośród swoich rówieśników, to bez dwóch zdań rewelacyjne warunki fizyczne. Tych mogą mu pozazdrościć nie tylko koledzy z zespołu, ale także profesjonalni szczypiorniści z najlepszych klubów Europy. - Kiedy ostatnio się mierzył, to było już 207-208 centymetrów wzrostu. To na pewno duży atut, bo z takim wzrostem nie ma zbyt wielu zawodników w Polsce - przyznaje Aleksander Litowski, trener grup młodzieżowych oraz drugiej drużyny PGE VIVE Kielce.
- Aleks nie boi się ciężkiej pracy i to jest bardzo ważne. Jego zalety? Ze względu na wzrost, przede wszystkim mocny rzut z drugiej linii. Liczymy, że będzie egzekutorem w zespole. Musimy jednak popracować jeszcze nad techniką. Ta praca powinna przynieść efekty - charakteryzuje go opiekun grup młodzieżowych PGE VIVE.
Impulsem było Euro
17-letni Pinda jest zawodnikiem drugiej drużyny PGE VIVE Kielce, grającej w II lidze, ale minionym sezonie pierwszy raz miał już okazję popracować z seniorami pod okiem Talanta Dujszebajewa. Stało się to w okresie mistrzostw Europy 2020, kiedy większość gwiazd zespołu była na turnieju. Na swojej pozycji mógł konkurować z Dorukiem Pehlivanem czy Mariuszem Jurkiewiczem. - Gdy tylko dowiedziałem się, że przyjdę na trening pierwszego zespołu, bardzo się ucieszyłem. Było jednak sporo stresu - nie ukrywa wychowanek PGE VIVE.
Szatnia pełna gwiazd
Jak się jednak szybko okazało, młody zawodnik nie miał się czego obawiać. Szatnia pełna gwiazd go nie sparaliżowała. A wręcz przeciwnie - dała sygnał do tego, że sam wkrótce może stać się jej pełnoprawnym członkiem. Od samego początku 17-latek mógł liczyć na wielkie wsparie starszych, bardziej doświadczonych kolegów, ale też trenera Talanta Dujszebajewa. - Nie spodziewałem się, że będę na tylu treningach, a każdym z nich tego stresu było coraz mniej. Czułem się coraz pewniej - przyznaje młody rozgrywający.
Przeskok sportowy był duży, ale 17-latek miał też wsparcie tego, kogo zna przez całą dotyczasową karierę doskonale - trenera Aleksandra Litowskiego. - Nic konkretnego nie musiałem mu doradzać - przyznaje szkoleniowiec drugiej drużyny PGE VIVE - Talant to świetny trener i sam udzielił mu uwag, wskazówek. Myślę, że Aleks dał sobie dobrze radę. Nie był sam, bo razem z nim w treningach pierwszej drużyny uczestniczyli też Czarek Surgiel oraz Filip Zdziech. Wszyscy razem się wspierali - podkreśla Litowski.
Marzenia zatrzymane przez kontuzję
Dobra gra Pindy w juniorach PGE VIVE Kielce zaowocowała powołaniem na pierwszą konsultację kadry z rocznika 2002. - Gdy dostałem wiadomość powołaniu od Mariusza Jurasika, byłem bardzo zadowolony. Zajęcia pod jego wodzą nie były łatwe. Było dużo pracy, dużo ciężkich treningów, ale można było sobie umilić czas rozmowami z nowo poznanymi kolegami - przyznaje Pinda. Po chwili dodaje jednak z żalem: - Niestety kontuzje odebrały mi trzy następne zgrupowania. Potem także wyjazd na turniej do Szwecji - dodaje.
„Spokorniałem i zacząłem szanować zdrowie”
Urazy to niestety nieodłączna część w życiu sportowca. Te dotknęły także 17-letniego wychowanka PGE VIVE. - Po drodze się zdarzały kontuzje mniej i bardziej poważne. Kiedyś rodzice nawet mówili mi, żebym dał sobie spokój, ale ja dalej chciałem grać. Nie poddałem się - podkreśla młody rozgrywający.
Najpoważniejszą z nich była niedawna kontuzja pęknięcia obrąbka stawowego w prawym barku. Po tym urazie Pinda musiał przejść zabieg, który wyłączył go na długi czas z gry. - Czekała mnie półroczna przerwa i ciężka rehabilitacja. Dzięki ciężkiej pracy z rehabilitantami i Mariuszem Skutą wróciłem do treningu miesiąc wcześniej, niż pierwotnie zakładaliśmy. Dużo mnie przez ten czas ominęło, ale wróciłem silniejszy. Spokorniałem i zacząłem szanować zdrowie – przyznaje Pinda.
Niejedyny uzdolniony Pinda
17-latek trenuje już normalnie i walczy o powrót do formy sprzed kontuzji. A w PGE VIVE wiążą z nim duże nadzieje. - Nie ukrywam, że liczę na niego. Stać go na wiele i bardzo chciałbym, aby poszedł jeszcze dalej. Rocznikowo pozostaje co prawda dalej w zespole juniorów i liczę, że będzie w nim wiodącym zawodnikiem, ale mam nadzieję, że w kolejnym sezonie Aleks będzie się jeszcze częściej pojawiał na treningach pierwszej drużyny - przyznaje Aleksander Litowski.
A jeśli 17-latkowi nie zabraknie takiego zapału i wytrwałości, w piłce ręcznej może osiągnąć wiele. Kto wie - może za kilkanaście lat stworzy duet w reprezentacji Polski ze... swoim bratem. Aleks to bowiem nie jedyny dobrze zapowiadający się Pinda. Trzy lata młodszy brat Jakub także idzie już w jego ślady i trenuje w PGE VIVE Kielce. O Aleksie na pewno jeszcze usłyszymy. Kolejny sezon powinien dać mu więcej szans na zaistnienie w zespole mistrzów Polski. Być może już niedługo dołączy do swoich kolegów - Miłosza Wałacha, Cezarego Surgiela i Filipa Zdziecha i także niedługo doczeka się debiutu na parkietach Superligi.
fot: Aleksander Pinda / archiwum prywatne, Patryk Ptak