Nowy właściciel, nowy trener i nowe otwarcie w Arce Gdynia. Rywal Korony staje na nogi przed walką o utrzymanie
Po wielu miesiącach niepewności i realnego zagrożenia bankructwem, kibice Arki Gdynia mogą w końcu odetchnąć. Jeszcze nie pełnymi płucami, bo zespół z Gdyni czeka do samego końca walka o utrzymanie w Ekstraklasie, ale klub wyraźnie staje na nogi. Rywal Korony Kielce wraca do życia na nowo - z nowym właścicielem i nowym trenem. I to wszystko na jedenaście kolejek przed końcem sezonu.
Nad Arką czarne chmury wisiały już od dłuższego czasu. Istniało ryzyko, że klub nie dostanie licencji na grę w PKO Ekstraklasie. Głośno mówiło się też o fatalnej kondycji finansowej klubu i o konflikcie na linii właściciela, Dominika Midaka z kibicami oraz miastem, które wycofało się z wspierania klubu. Teraz sytuacja wraca do normalności, a Arka przeżywa nowe otwarcie. Takie, które ma dać klubowi utrzymanie w Ekstraklasie.
Ekipa z Pomorza w piątek oficjalnie poinformowała o zmianach właścicielskich. Nowym właścicielem klubu został Michał Kołakowski - syn znanego menedżera piłkarskiego, Jarosława Kołakowskiego, który pod swoimi skrzydłami ma wielu piłkarzy z Ekstraklasy, ale też reprezentantów Polski - m. in. Kamila Glika.
Zmiany nadchodzą także w płaszczyźnie sportowej. Nowym trenerem drużyny został Ireneusz Mamrot, który przez ostatnie dwa lata pracował w Jagiellonii Białystok, z którą rozstał się na początku grudnia 2019 roku. Z białostockim klubem zdobył m. in. wicemistrzostwo Polski w sezonie 2017/18 oraz poprowadził drużynę "Jagi" w przegranym finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w 2019 roku. Mamrot zastąpił w Arce kielczanina, Krzysztofa Sobieraja, który objął zespół tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa. Wychowanek Korony Kielce i były gracz świętokrzyskich klubów nie posiada jednak odpowiednich licencji, więc mógłby poprowadzić drużynę tylko w trzech pierwszych meczach.
To wszystko sprawia, że walka o utrzymanie na finiszu sezonu zapowiada się niezwykle emocjonująco. Trenera wymienił ostatnio także ŁKS Łódź, z którym rozstał się Kazimierz Moskal, a zastąpił go Wojciech Stawowy. Do tego, świeżo po zmianie szkoleniowca jest także Korona Kielce, którą Maciej Bartoszek poprowadził w zaledwie jednym meczu. W której z tych drużyn najlepiej zadziała efekt "nowej miotły"? Wszystko rozstrzygnie się w ostatnich jedenastu kolejkach.
Po 26. rozegranych meczach wszystkie trzy drużyny: Korona, Arka i ŁKS znajdują się w strefie spadkowej. Żółto-czerwoni są 14. i z dorobkiem 26 punktów tracą pięć punktów do strefy bezpiecznej. Gdynianie mają jedno "oczko" mniej, a ostatni w tabeli ŁKS ma w swoim dorobku tylko 20 punktów.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Kasy nie ma
Zawodników nie ma
Prezesa nie ma
W pandemii można tanio kupić, to kupili.
Sztuką jest utrzymać firmę, zarobić, mieć plan na zakupy - żeby potem odsprzedać.
Mimo wszystko lepsze to niż degradacja czy rozwiązanie klubu.