Odsłona trzecia - lewi rozgrywający! Wybieramy drużynę gwiazd PGE VIVE Kielce dziesięciolecia CKsport.pl
Kontynuujemy nasz cykl, w którym wybieramy najlepszą drużynę PGE VIVE Kielce minionego dziesięciolecia. I przyznajemy szczerze - nie chcemy dziś być w Waszej skórze, bo wybór nie jest łatwy! W trzeciej odsłonie pod lupę bierzemy lewych rozgrywających.
Tutaj mamy do czynienia z prawdziwymi legendami PGE VIVE Kielce. Ale zgodnie z zasadami, do zespołu wejdzie tylko jedna z nich. Jako trzeciego nominujemy za to wciąż młodego i perspektywicznego zawodnika, który może dać kieleckiemu klubowi jeszcze dużo radości. Kto z tej trójki był przez te dziesięć lat najlepszy? Głos należy do Was!
Jednocześnie przypominamy, że wciąż trwa głosowanie na najlepszego lewoskrzydłowego. Swój głos można oddać W TYM MIEJSCU.
Michał Jurecki
Jeden z najbardziej charakternych zawodników w historii kieleckiego klubu. Legenda, ulubieniec kibiców i kapitan z prawdziwego zdarzenia. Jak miał swój dzień, potrafił przedrzeć się przez każdą ścianę. Jurecki ma bogatą karierę, grał w kilku drużynach, (m. in. niemieckiej Bundesligi), ale najlepiej czuł się zawsze właśnie w Kielcach. Do VIVE trafił już w 2006 roku, ale tylko na rok. Po sezonie odszedł do Hamburga, a potem do TuS N-Lübbecke, gdzie także grał na wysokim poziomie i po udanym sezonie mógł znów przebierać w ofertach. Jedną z nich była ta z THW Kiel. Zdecydował się jednak na powrót do Kielc, ale pierwszy sezon miał nieudany, bo VIVE straciło wtedy niespodziewanie mistrzostwo Polski. Jurecki wywalczył mistrzowski puchar dopiero w trzecim swoim sezonie w Kielcach, a potem nie oddał go już do samego końca. W Kielcach spełnił swoje największe marzenie i razem z Grzegorzem Tkaczykiem, którego zastąpił w roli kapitana, wzniósł w górę trofeum za zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Miał też jednak sporego pecha. Po Igrzyskach zmagał się z kontuzją nogi, potem złamał rękę i to mocno wpłynęło na jego karierę. Przez cały czas był jednak ulubieńcem kieleckich kibiców, którzy zgotowali mu fantastyczne pożegnanie, gdy latem 2019 odchodził do Flensburga. W nowym sezonie znów zagra w Polsce, ale już nie dla PGE VIVE, a dla Azotów Puławy. Ma na swoim koncie aż 198 występów w reprezentacji Polski.
Karol Bielecki
Legenda i ikona kieleckiego klubu. W 2003 roku niemal w pojedynkę wygrał mecz z Wisłą Płock, rzucając 15 bramek, dzięki czemu PGE VIVE zdobyło mistrzostwo Polski, na które potem klub czekał sześć kolejnych sezonów. Już jako 20-letni zawodnik VIVE zadebiutował w reprezentacji Polski. Gdy w sezonie 2003/04 został królem strzelców fazy grupowej Ligi Mistrzów stało się jasne, że odejdzie do Magdeburga. Tam stał się gwiazdą Bundesligi, grając później jeszcze w Rhein-Neckar Loewen. W swojej karierze przeżył też straszny moment - w Kielcach, podczas towarzyskiego meczu z Chorwacją, stracił oko. Kiedy wrócił po kontuzji do Hali Legionów, był witany jak bohater. Na trybunach Hali Legionów zawisła jego podobizna, opatrzona napisem "Cały kraj, cała hala, chyli czoło przed dumą handballa".
W 2012 roku "Kola" wrócił ponownie do Kielc razem z Krzysztofem Lijewskim. Bogdan Wenta w swoich ostatnich latach pracy trenerskiej w VIVE nie potrafił jednak wykrzesać z niego tego, co najlepsze. Zrobił to jego następca - Talant Dujszebajew. Wtedy Bielecki przeżywał drugą młodość. W ostatnim swoim meczu w Kielcach przeciwko Wiśle Płock nie grał, bo miał kontuzję. Wszedł jednak na boisko w samej końcówce i w swoim stylu, piekielnie mocnym rzutem z drugiej linii zdobył swoją ostatnią bramkę w karierze, pieczętującą jego piąte mistrzostwo Polski. A potem żegnał się z kibicami ze łzami w oczach. Dziś wciąż mocno związany jest z Kielcami, gdzie prowadzi swoją restaurację.
Uladzislau Kulesz
To właśnie on został następcą Karola Bieleckiego w PGE VIVE Kielce. W zespole mistrza Polski jest co prawda raptem od dwóch lat i ma na karku dopiero 24 wiosny, ale i tak zdecydowaliśmy się go nominować do trójki na pozycji lewego rozgrywającego. Trzeba jednak przyznać, że jego początki w Kielcach łatwe nie były. Kulesz miał olbrzymiego pecha. Na debiut czekał długo - najpierw na przeszkodzie stanął brak pozwolenia na pracę w Polsce, potem kontuzja, a gdy wrócił do treningów... kolejny uraz. Kibice musieli na niego długo czekać, ale po paru tygodniach było mu nareszcie dane zadebiutować w meczu przeciwko Barcelonie. Kielczanie przegrali, ale Kulesz udowodnił, że ma niesamowity zasięg ramion i rzut z drugiej linii, który jest jego znakiem firmowym. Jego problemem była też bariera językowa, ale obecnie radzi sobie coraz lepiej. Przed nim jeszcze wiele lat gry na najwyższym poziomie i niewątpliwie ma potencjał aby być jednym z najlepszych lewych rozgrywających świata.
fot: Patryk Ptak, Paula Duda
Wasze komentarze
2. Michał Jurecki 92/100
3. Władysław Kulesz 84/100