Cięcia płac? Nie widzę żadnego problemu. Rozumiem to i mam zaufanie do wspólnego projektu
Epidemia, zawieszenie rozgrywek sportowych i kryzys gospodarczy sprawia, że kluby muszą szukać oszczędności. Nie inaczej będzie w PGE VIVE Kielce, gdzie szykują się spore cięcia wynagrodzeń dla zawodników. - Nie widzę żadnego problemu, jeśli musimy zrezygnować z części naszej pensji. Rozumiem to i mam zaufanie do projektu, który razem budujemy - mówi na łamach "Mundo Deportivo" Talant Dujszebajew, trener PGE VIVE Kielce. Sternik mistrzów Polski udzielił hiszpańskiemu dziennikowi wywiadu, w którym mówi nie tylko o sporcie, ale też o sytuacji finansowej klubu.
O problemach PGE VIVE mówi się już od dłuższego czasu, a teraz, kiedy nie ma żadnych meczów, te znów wróciły na pierwszy plan. Nie jest również tajemnicą, że w kieleckim klubie są poślizgi w wypłatach dla zawodników. Kryzys dotyka to jednak wielu klubów. Na obniżki zgodzili się już szczypiorniści Veszprem, Barcy Lassa, Orlenu Wisły Płock, czy wielu niemieckich klubów - na czele z THW Kiel i Rhein-Neckar Loewen. Dyrektor zarządzająca "Lwów", Jennifer Kettemann, stwierdziła ostatnio na łamach Mannheimer Morgen, że jest to "największy kryzys w historii "Lwów"".
Także PGE VIVE stara się zminimalizować straty. - Wszyscy przegrywamy, nie tylko Kielce. Nikt nie wie, co wydarzy się na świecie w ciągu najbliższych dwóch lub trzech miesięcy. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyliśmy, ale jestem optymistą, ponieważ najważniejsze jest to, że wszyscy jesteśmy zdrowi. Będziemy mieli czas na regenerację w sporcie i ekonomii. Teraz martwię się o stan mojej rodziny, moich graczy, wszystkich. Mówię to z głębi serca: obawiam się, że koronawirus wykroczy daleko poza to, co już zrobił - mówi trener kieleckiego zespołu.
- Znamy nasze problemy budżetowe, ale mam zaufanie do tego projektu. W klubie z budżetem 13 mln utrata 400 000 euro jest problemem, ale nie tak dużym, jak w takim, który dysponuje 5 mln, jak Kielce. Nie jesteśmy ani PSG, ani Barcą. Oczywiście, zaniepokojone tą sytuacją są wszystkie kluby. Rozumiemy ją i chcemy z niej wyjść - podkreśla Dujszebajew.
Wciąż nie wiadomo, co dalej z Ligą Mistrzów. A przecież za dokończeniem najlepszych klubowych rozgrywek w Europie także stoją ogromne pieniądze. Co do tego nie ma wątpliwości trener PGE VIVE Kielce: - Gdyby nie rozegrano Ligi Mistrzów, byłoby to dramatyczne. Ale kto gwarantuje, że w sierpniu z tego wszystkiego wyjdziemy? Nikt. Musimy się wszyscy poświęcić, wtedy zakończy się to jak najszybciej. Nie jesteśmy w czasach II wojny światowej ani wojny bałkańskiej, gdzie ludzie spędzali miesiące bez jedzenia i opuszczania bunkrów. Oczywiście, że chciałbym iść na plażę, ale jesteśmy w domach i dziś cały świat musi okazać solidarność - zaznacza.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze