Odsłona siódma: Ofensywni pomocnicy! Wybieramy "jedenastkę" Korony Kielce dziesięciolecia CKsport.pl
Święta, święta i... po świętach! Wracamy zatem do naszego cyklu, w którym wybieramy najlepszą "jedenastkę" Korony Kielce ostatniego dziesięciolecia, czyli lat 2009-2020, w których istnieje portal CKsport.pl. Dziś rzut oka na tych, którzy przez lata kierowali grą żółto-czerwonych - ofensywnych pomocników.
"Dzisiejsza" Korona może tylko żałować, że nie ma w swoich szeregach choćby jednego takiego zawodnika, jacy grali na "dziesiątce" w poprzednich latach. Tutaj mieliśmy do czynienia z piłkarzami przez naprawdę duże "P". A kto był najlepszym ofensywnym pomocnikiem? Głos należy do Was! Proponujemy Wam cztery nazwiska.
Edi Andradina
Tak dobrze ułożonej lewej nogi sympatycznemu Brazylijczykowi mogli pozazdrościć wszyscy w lidze polskiej. Techniką też wyprzedzał wszystkich o lata świetlne. Co z tego, że czasami miał o kilka kilogramów za dużo, jak swoją mądrością, dobrym ustawieniem oraz kapitalnymi stałymi fragmentami wygrywał mecze dla Korony. Dlatego też koledzy z drużyny wybierali go jako kapitana, bo bardzo szanowali jego wpływ na grę zespołu. Mimo tego, że był jednym z najlepszych zawodników ligi, to nie zostawił kieleckiego klubu w trudnym momencie karnej degradacji. A przecież mógłby grać w każdym z topowych polskich zespołów. Stał się ulubieńcem trybun stadionu przy ulicy Ściegiennego. W sumie w Koronie zagrał w 83 meczach ekstraklasy (19 goli) i 31 spotkaniach I ligi (10 goli). Po zakończeniu sezonu 2010/2011 wrócił do Pogoni Szczecin, gdzie również jest legendą. W Szczecinie oficjalnie zakończył karierę piłkarską i zaczął pracę jako szkoleniowiec.
Olivier Kapo
W Koronie Kielce nie było zawodnika z lepszym CV niż Olivier Kapo. Wystarczy wymienić takie kluby jak FC Juventus czy AS Monaco i występy w reprezentacji Francji, by uświadomić sobie, że w Kielcach mieliśmy do czynienia z Piłkarzem przez duże „P”. Wprawdzie w momencie, gdy przychodził do Korony, był już na końcu swojej kariery, ale naszą ligę po prostu pożarł na śniadanie. Był doskonałym przykładem na to jak mądrze stać, zamiast głupio biegać. Dzięki jego kilku magicznym kopnięciom Korona utrzymała się w ekstraklasie za kadencji trenera Ryszarda Tarasiewicza. A była już jedną nogą w grobie… W przedostatniej rywalizacji w grupie spadkowej Żółto-czerwoni mierzyli się z GKS-em Bełchatów. Przegrana mogła postawić kielczan w katastrofalnej sytuacji. I w 90. minucie, kiedy bełchatowianie zdobyli gola na 2:1 wydawało się, że będzie fatalnie. Ale od czego w Koronie był Olivier Kapo? Francuz zmobilizował swoich kolegów i w doliczonym czasie gry zepchnął w przepaść I ligi GKS Bełchatów zdobywając gola na 2:2. Francuz w sumie w sezonie 2014/2015 zagrał w 27 spotkaniach, w których strzelił 7 goli i zaliczył 5 asyst. Potem zakończył swoją piłkarską karierę, a dziś szkoli dzieci w swojej szkółce w Abidżanie, stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej.
Michał Janota
W 2012 roku dużym zaskoczeniem było, że do Korony przychodzi zawodnik, który jeszcze 4 lata wcześniej, w wieku 16 lat podpisał kontrakt z holenderskim Feyenoordem. Oczekiwania co do jego osoby były więc ogromne, bo talent i potencjał posiadał ponadprzeciętne. Jak było w rzeczywistości? Może nie zawsze był efektowny, mecze bardzo dobre przeplatał przeciętnymi, ale zostawił po sobie pozytywne wrażenie. Był też dobrym duchem szatni. Zawsze uśmiechnięty i pewny swoich wysokich umiejętności. W sumie w ekstraklasie w barwach Korony zagrał 80 meczów, w których zdobył 7 bramek i zaliczył 10 asyst. Pod koniec 2014 roku dostał wolną rękę w poszukiwaniu klubu z powodu problemów finansowych kieleckiego klubu. Potem swoją karierę kontynuował w Pogoni Szczecin, Górniku Zabrze, Podbeskidziu Bielsko-Biała, Stali Mielec oraz Arce Gdynia, w której znowu prezentował wysoką formę. Dzięki temu zapracował na transfer do Al-Fateh w Arabii Saudyjskiej.
Goran Cvijanović
Od czasów Oliviera Kapo w Koronie nie było chyba piłkarza z takim CV. Do Kielc przychodził jako wielokrotny mistrz Słowenii, były reprezentant kraju, uczestnik meczów Ligi Europy, mający łącznie w dorobku 50 występów w europejskich pucharach. I od samego początku w Ekstraklasie wyróżniał się na boisku wyjątkową inteligencją. Dryblował, dyrygował, strzelał, asystował - każde jego dotknięcie piłki sprawiało, że obrońcy musieli się mieć na baczności. Na początku wchodził na boisko z ławki, potem stał się jednak czołowym zawodnikiem drużyny Gino Lettieriego. Można tylko żałować, że Słoweniec zakładał żółto-czerwoną koszulkę tylko przez jeden sezon, bo niewątpliwie wciąż byłby solidnym wzmocnieniem zespołu. W Koronie zagrał 35 meczów, strzelił w nich 9 bramek i 3 razy asystował. O 33-latka zabiegała m. in. Cracovia, ale trafił do Gdyni, gdzie jednak zupełnie przepadł. W Arce Cvijanović nie pokazał już takich umiejętności, grał bardzo mało i nie strzelił żadnej bramki. W tym sezonie na boisku pojawił się tylko raz. Kibice Korony na pewno zapamiętają go jednak jako jednego z najlepszych ofensywnych pomocników w historii klubu.
fot: Paula Duda, Maciej Urban
Wasze komentarze
Kapo sam uratował nam ekstraklasę. Przypomnijcie sobie mecz z Bełchatowa
Edi był artystą.
Reszta, to tylko tło.