Uros Zorman po sezonie żegna się z PGE VIVE Kielce! Wraca w rodzinne strony
Po dwóch latach pracy w sztabie szkoleniowym PGE VIVE i siedmiu sezonach spędzonych w Kielcach w roli zawodnika, z drużyną żegna się Uros Zorman. Drugi trener kieleckiego zespołu podjął decyzję, że po zakończeniu sezonu wraca do Słowenii, do swojej rodziny. Nie jest tajemnicą, że chciałby spróbować swoich sił w roli pierwszego szkoleniowca. Na razie jednak nie zdradza, jak potoczą się jego dalsze losy. - To była bardzo trudna decyzja - przyznaje Słoweniec.
Zorman przejdzie do historii PGE VIVE Kielce. Z żółto-biało-niebieskimi zdobył siedem mistrzostw Polski i siedem Pucharów Polski, wygrał także Ligę Mistrzów. Przez dwa ostatnie lata pomagał Talantowi Dujszebajewowi. Teraz zdecydował się na kolejny krok w swojej trenerskiej karierze.
– Od dłuższego czasu myślałem o tym, co robić. Klub i Kielce jako miasto to mój drugi dom. Odkładałem to w czasie, ale w końcu trzeba było zdecydować. Nie było mi łatwo, ale rodzina to rodzina. Moja córka ma trzy lata, Maks czternaście, a Jakub dziesięć. To duże chłopaki, ale potrzebują ojca. Dzieci rosną i nikt nie wróci mi tego czasu, pieniądze go potem nie kupią - przyznaje Zorman na łamach klubowej strony.
Słoweniec nie zdecydował na razie, gdzie będzie dalej rozwijał swoją trenerską karierę. Nie jest jednak tajemnicą, że chciałby pracować jako pierwszy, samodzielny trener. Ostatnio był łączony m. in. z Celje Pivovarna Lasko, ale sam na razie zaprzecza tym doniesieniom. - To naturalne, że chcesz piąć się w górę. Mam nadzieję, że to mi się uda, ale kiedy i gdzie – zobaczymy. Teraz najważniejsze jest zdrowie, myślę tylko o rodzinie i o tym, by być razem. Z Celje w tym momencie niczego nie ma - zaznacza.
– To wielka strata dla naszej rodziny, bo właśnie tak traktujemy Uroša. Przez dziewięć lat dawał drużynie PGE VIVE Kielce wszystko, co postać tej klasy może nam dać – niebywałe umiejętności, wieloletnie doświadczenie, nieustępliwy charakter i wielkie serce. W pełni rozumiem decyzję Uroša, bo wynika ona z chęci bycia ze swoją rodziną w Słowenii. Nie wyobrażam sobie pozwolić Urošowi odejść bez odpowiedniego pożegnania i na pewno takie zorganizujemy - mówi szef kieleckiego klubu.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Dzięki Uros za wszystko.