Lioi zawieszony w niepewności. "Jeśli przyjdzie 30 czerwca i nie będzie żadnych wiadomości, wrócę do Argentyny"
Kiedy Andres Lioi przychodził do Korony Kielce, wydawało się, że może to być piłkarz, który będzie kreował grę żółto-czerwonych. 23-letni Argentyńczyk nie przebił się jednak do pierwszego składu i obecnie pozostaje w cieniu innych piłkarzy. Skrzydłowy jest do Korony jedynie wypożyczony i choć klub nieoficjalnie ma opcję jego wykupu, wiele wskazuje na to, że ten po sezonie wróci do swojego kraju. - Niepewność dotyczy nas wszystkich. Jeśli przyjdzie 30 czerwca i nie będzie żadnych informacji, wrócę do Argentyny - mówi Lioi na łamach "La Ciudadando", gazety z Rosario. Nie ukrywa jednocześnie, że trudno było mu się zaadaptować do życia w Polsce.
18 lutego 2018 roku. Lioi zdobywa trzy bramki w barwach Rosario Central przeciwko Club Olimpio. Trafia na okładki gazet, jego drużyna wygrywa 5:0 i jest uwielbiana przez kibiców. Jak się jednak później okazuje, to były jego jedyne jak do tej pory gole w argentyńskiej ekstraklasie. W tamtym sezonie Lioi pojawił się na boisku tylko dziesięciokrotnie, rok później - o jeden więcej. Przychodząc do Polski, zapewne liczył na więcej występów. Jego licznik zatrzymał się jednak zaledwie na ośmiu w ekstraklasie i pięciu w trzeciej lidze.
Dziś Argentyńczykowi towarzyszy duża niepewność. Kończy mu się kontrakt i nie tylko nie wie, jaka będzie jego przyszłość, ale jest też odizolowany od świata ze względu na panującą epidemię. Do tego ma mocno utrudniony kontakt ze światem zewnętrznym. Na pewno nie tak 23-latek wyobrażał sobie rok spędzony w Polsce.
Do Korony Lioi trafił jako bardzo przebojowy, dynamiczny, szybki skrzydłowy. Swoje umiejętności pokazał w kilku meczach ekstraklasy, ale były to raczej przebłyski, niż ustabilizowana forma. Argentyńczykowi brakowało też odpowiedniego przygotowania fizycznego, choć mocno liczył na niego Gino Lettieri. - Ten piłkarz potrafi wnieść do ataku więcej jakości, niż niektórzy piłkarze, których mamy obecnie - mówił o Argentyńczyku Włoch, kiedy jeszcze prowadził Koronę Kielce na ławce trenerskiej.
Lioi swojej szansy się jednak nie doczekał. A teraz zamiast na boiska polskiej ekstraklasy, bliżej jest mu do powrotu w rodzinne strony. - Pracuję nad fizycznością i czekam, myślę nad przyszłością. Wypożyczenie do Korony kończy się 30 czerwca i jeśli nie będzie żadnych wiadomości, wrócę do Rosario Central, gdzie mam jeszcze rok ważnego kontraktu. Teraz, w czasie epidemii ciężko podejmować jakieś decyzje. Muszę czekać - mówi piłkarz.
Argentyńczyk opowiada też o swojej aklimatyzacji w Polsce. Ta nie przebiegała bez problemów. - Byłem w stanie się przystosować, ale język jest bardzo trudny. Kiedy muszę porozmawiać z kimś ze sztabu, potrzebuję kolegi, który będzie pomagał jako tłumacz. Na szczęście w drużynie są dwaj Hiszpanie, z którymi spędzam dużo czasu oraz słoweński zawodnik, który grał w Hiszpanii i mówi po hiszpańsku (Marquez, Zalazar i Pucko - przyp. red.) - podkreśla Lioi.
To właśnie język utrudnia mu komunikację ze światem w czasie epidemii. -Jesteśmy w kwarantannie przez około 20 dni. Ciężko mi jest być poinformowanym o tym, co dzieje się w kraju z powodu języka. Polski jest bardzo trudny i mówią tu bardzo słabo po angielsku. Dowiaduję się o tym, co mówią moi trzej koledzy z drużyny, którzy mówią po hiszpańsku, lub od krewnych - podsumowuje.
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Korona będzie już wkrótce bankrutem
Pewna informacja
Techniką przewyższa ligę ale fizycznością,odpowiedzialnością, wybieganiem, taktyką ustępuje.
Gość jest marnym graczem
zazdrościsz łatwej pensji bufonowi