Chciałbym podziękować Koronie Kielce. Byłem wzruszony, przekonałem się, że nigdy nie będę szedł sam
Ostatnie tygodnie były bardzo trudne dla Leszka Ojrzyńskiego, byłego trenera Korony Kielce. 47-latek na początku sezonu zrezygnował z pracy w Wiśle Płock, aby w trudnych chwilach być z rodziną. W styczniu przeżył śmierć swojej żony. Teraz stara się odzyskać stabilność - przede wszystkim tą emocjonalną. Coraz głośniej myśli też o powrocie na ławkę trenerską. W ciekawym wywiadzie z "Onetem" mówi o tym, co działo się w jego życiu w ostatnich miesiącach. Nie brakuje też wątków kieleckich.
Ojrzyński cały przebywa poza Polską, w Liverpoolu, gdzie w piłkę gra jego syn - Jakub. Bycie razem z najbliższymi pomaga mu przezwyciężyć smutne chwile w życiu. Otuchy dodaje mu też wiara.
- Znałem żonę ponad dwadzieścia lat, wiem, że była bardzo dobrym człowiekiem i jestem przekonany, że teraz patrzy na mnie z góry. Mam nadzieję, że ja też zasłużę tutaj na niebo i kiedyś się jeszcze spotkamy. Tymczasem życie toczy się dalej. Wspomnienia jednak wracają - mówi "Onetowi" Leszek Ojrzyński.
W tych trudnych chwilach o trenerze nie zapomnieli kibice i kluby, w których kiedyś pracował. Z Koroną osiągnął najlepszy wynik w historii klubu w Ekstraklasie. - Chciałbym podziękować Wiśle, Koronie Kielce i Arce. Dostałem wsparcie od działaczy, zawodników i kibiców tych klubów. Widziałem, że wspierali mnie poprzez różnego typu akcje – gracze wychodzili na boisko w specjalnych koszulkach, a fani wywieszali transparenty i skandowali moje nazwisko. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Kiedy zachodzi taka potrzeba, jestem twardym facetem, ale te gesty mnie wzruszyły i otworzyły moje serce - mówi Ojrzyński.
- Na trybunach Anfield w Liverpoolu słyszę „You’ll never walk alone”, a sam przekonałem się w najtrudniejszym momencie, że nigdy nie będę szedł sam - podkreśla wzruszony.
47-latek coraz głośniej myśli też o powrocie na ławkę trenerską. - Jestem stworzony do tej pracy, piłka to moja miłość. Chciałbym wrócić, tym bardziej że niedawno straciłem inną wielką miłość. Zostały mi dzieci. Jeśli pojawi się ciekawa propozycja, mocno się nad nią pochylę. Prócz tego, że piłka to moja miłość, to także moja praca. Muszę zarabiać na życie, pieniądze mogą się wyczerpać, a jestem odpowiedzialny za rodzinę. Na razie zachowuję spokój. Jestem gotowy na powrót - kwituje.
Całą rozmowę z Leszkiem Ojrzyńskim można przeczytać na łamach Onetu - W TYM MIEJSCU.
fot: Paula Duda
Wasze komentarze
LESZEK OJRZYŃSKI!