Smolarczyk: Czekałem aż odjadą
- Było dużo niedowiarków, którzy nie wierzyli w to utrzymanie. Jednak daliśmy radę – wprawdzie po barażach, ale ekstraklasa nadal jest w Kielcach. Czy będę dalej trenerem zespołu? Tego nie wiem, kontrakt mam do końca czerwca – mówi Marek Smolarczyk, szkoleniowiec KSS-u.
KSS wygrał wczoraj siedmioma golami, co może wskazywać na łatwe spotkanie. – Wcale takie łatwo nie było. Dziewczyny zostawiły dużo zdrowia, bo w pierwszej połowie gra była bardzo równa. Czekałem jednak na ten moment, żeby „odjechały”, bo stać je było na to. Dużo dobrego zrobiła Ola Pokrzywka, która rozegrała fajne zawody. Ona bardzo chciała zagrać, pomimo kontuzji łokcia, który do końca nie jest wyleczony. Ale w ręcznej najważniejsze są nogi, potem głowa, a dopiero na końcu ręce. Ola potrafiła grać jeden na jeden, wykorzystała cztery rzuty karne pod rząd - w Szczecinie spudłowaliśmy w trzech przypadkach. W niedzielę w pewnym momencie prowadziliśmy już 12 bramkami i było wiadomo, że tego meczu nie przegramy. Potem weszły dziewczyny z ławki, było trochę chaosu na parkiecie, ale one też muszą zbierać to doświadczenie – mówił Smolarczyk.
Za dobrą grę wyróżnić można także bramkarkę, Małgorzatę Kawkę. – Gośka rozegrała dużo lepsze zawody w Kielcach niż w Szczecinie. Ale jeżeli obrona walczy, to i bramkarce jest dużo łatwiej – tłumaczył. – W obu meczach rywalki zastosowały indywidualne krycie Marty Rosińskiej, więc młodsze zawodniczki musiały wziąć większy ciężar gry na siebie. Niektóre raz grały lepiej, raz gorzej, tak jak Iza Woźniak, która w Szczecinie spisała się świetnie. W Kielcach szło jej już słabiej, szczególnie rzutowo, ale to młoda zawodniczka. Ma dopiero 17 lat, cały rok może jeszcze pograć w juniorach. Ma czas na zdobycie szlifów – powiedział trener KSS-u.
Kielczanki szturm zaczęły od wyniku 12:12, ale był moment gdy przegrywały nawet dwoma bramkami – 7:9. – Uprzedzałem dziewczyny, że to nie będzie łatwe spotkanie. One jednak cierpliwie kontrolowały przebieg wydarzeń i nie pozwoliły na większą różnicę bramkową. Dwa trafienia to jeszcze nie tragedia – podkreślił.
KSS w przyszłym sezonie ponownie zagra w ekstraklasie. Co trzeba poprawić, by za rok uniknąć desperackiej walki o utrzymanie? – Mamy braki na rozegraniu, szczególnie jeśli chodzi o ten rzut z drugiej linii. Marta dobrze kieruje, Ola też sobie radzi, ale to jest przecież skrzydłowa. To nasz olbrzymi problem – przyznał.
Czy Smolarczyk będzie dalej prowadził „Tygrysice”? – Tego nie wiem. Mam kontrakt do końca czerwca. Starałem się zrobić jak najlepszy wynik. Było dużo niedowiarków, ale pokazaliśmy charakter. Jesteśmy dalej w ekstraklasie, wprawdzie po barażach, ale to i tak duży sukces – zakończył trener KSS-u.
fot. Paula Duda