Bartoszek: Jeśli rodzina potrzebowałaby pomocy, nie mógłbym pozostać obojętny
Korona Kielce w kryzysie. Drużyna żółto-czerwonych przegrała kolejny mecz z rzędu i jest nad przepaścią, na dnie której znajduje się I liga. Kieleccy kibice coraz głośniej mówią o zmianach na stanowisku trenera Korony i wysuwają propozycje nowych szkoleniowców, którzy mieliby ratować klub ze stolicy regionu. Najgłośniej mówi się o powrocie do Kielc Macieja Bartoszka. – Trudno na tę chwilę brać taki scenariusz pod rozwagę z kilku względów – mówi sam zainteresowany.
– Po pierwsze, Korona Kielce ma obecnie trenera i jest nim Mirosław Smyła. Po drugie, prezesem jest pan Krzysztof Zając. Ale jednego kibice mogą być pewni – jeśli Korona potrzebowałaby mojej pomocy, to na pewno byłbym w stanie to rozważyć – odpowiada zapytany przez dziennikarza Marcina Długosza, trener Maciej Bartoszek.
Czy dla byłego szkoleniowca żółto-czerwonych nie byłaby problemem niepewna sytuacja finansowa Korony? – Ja doskonale wiem, jak to w tej chwili wygląda. Zdaję sobie sprawę, że klub nie podpisałby ze mną normalnego kontraktu i nie wynagrodziłby mnie za pracę, bo prawdopodobnie klubu na to nie stać. Zdaję sobie sprawę z takich kwestii. Ale są czasami takie sytuacje, gdzie pewne rzeczy są ważniejsze niż pieniądze. W Kielcach czułem się jak w domu, w klubie miałem drugą rodzinę. A jeśli rodzina potrzebowałaby pomocy, to nie mógłbym pozostać na to obojętny – zaznacza Bartoszek.
Fot. Paula Duda
Trener @m_bartoszek77 nie chciał się za bardzo na ten temat wypowiedzieć, ale ostatecznie się zgodził. Czy byłby w stanie ratować @Korona_Kielce w karkołomnej misji?
— Marcin Długosz (@DlugoszMarcin) March 4, 2020
Według mnie obecnie szanse na sportowe utrzymanie są właściwie zerowe. Z nim wzrosłyby do niewielkich, ale zawsze pic.twitter.com/twaiSvS5bT
Wasze komentarze