Będziemy walczyć, ale też grać w piłkę. Mam nadzieję, że będzie też szczypta szczęścia
Nieuniknione będą zmiany w składzie Korony Kielce na środową potyczkę ze Śląskiem Wrocław. Trener Mirosław Smyła nie będzie mógł skorzystać z pauzującego za czerwoną kartkę Adnana Kovacevicia oraz kontuzjowanego Marcina Cebuli. Wracają za to Jakub Żubrowski i Ognjen Gnjatic, którzy będą pewniakami do gry w wyjściowym składzie. - To nasze ważne ogniwa i mocno na nich liczymy. Są głodni gry. Jestem na sto procent pewien, że nas wzmocnią - mówi przed tym spotkaniem trener Mirosław Smyła.
Są też inne dobre informacje. - Początkowo wydawało się, że uraz Marcina Cebuli będzie poważny. USG nic jednak takiego nie wykazało, więc mamy nadzieję, że tak źle nie będzie. Liczymy, że w najbliższych dniach zdrowie pozwoli mu wrócić do gry. Trzymamy za niego kciuki - podkreśla szkoleniowiec Korony.
Opiekun żółto-czerwonych wciąż nie może skorzystać z Michaela Gardawskiego i Nemanji Mileticia. Do tego problemy zdrowotne z kolanem nękają Piotra Pierzchałę. Wiele wskazuje zatem na to, że na środku obrony "Kovę" zastąpi właśnie Ognjen Gnjatić. Innym wyborem może być Themistoklis Tzimopoulos. Być może zmiany dojdzie na lewej obronie, gdzie ostatnio zagrał Erik Pacinda.
- Kontuzje, kartki utrudniają nam życie, ale mamy kilka wyborów. Także na lewej obronie. Znamy silne strony Śląska Wrocław i musimy się mieć na baczności - podkreśla Smyła.
Zdecydowanie najwięcej możliwości trener Korony ma w środku pola. Tutaj do dyspozycji będą wszyscy zawodnicy: Jakub Żubrowski, Ognjen Gnjatić, Rodrigo Zalazar, Milan Radin i D'Sean Theobalds oraz Petteri Forsell. W meczowej kadrze znajdzie się też ponownie Jacek Kiełb. Kto zagra?
- Jest pole manewru i z tego się cieszymy. Nie ma konieczności "wsadzać na konia" młodszych. Idziemy do przodu. Fajnie, jakby razem z nami do przodu szły też bramki i punkty. Cały czas pracujemy, aby tak się stało. Nasza gra w ostatnich meczach napawała optymizmem i wierzymy, że skuteczność w końcu przyjdzie. Świadomość zespołu jest duża, wszyscy są bardzo zmotywowani - zaznacza.
Kielczanie nie będą jednak w środę faworytem. Choć wrocławianie przegrali ostatnie derbowe spotkanie ze Zagłębiem Lubin 1:3, zajmują wysokie czwarte miejsce w tabeli. - Oczywiście, że Śląsk jest faworytem. Ale my też mamy jedenastu chłopów na boisku i będziemy walczyć, ale też grać w piłkę. Mam nadzieję, że jak te dwie rzeczy połączymy, to będzie do tego dosypana też szczypta szczęścia - podkreśla Smyła.
Najmocniejsze strony rywali? - Lewe skrzydło i lewa obrona. Mamy świadomość umiejętności Płachety i tego, co potrafi sam zrobić z piłką na boisku. Śląsk to bardzo poukładany zespół na boisku, nawet pomimo ostatniej porażki z Zagłębiem - kwituje Mirosław Smyła.
Spotkanie Korony ze Śląskiem rozpocznie się w środę o godz. 18.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze