Cieszymy się, że już w środę gramy ponownie. Taka porażka nie wpływa dobrze na morale
Korona Kielce zagrała słabą pierwszą połowę z Lechią Gdańsk, ale w drugiej dominowała i prowadziła grę. Miała też mnóstwo okazji do strzelenia gola, poprzeczkę, niecelną dobitkę na pustą bramkę... To wszystko na nic, bo w 89. minucie gola na wagę trzech punktów dla Lechii zdobyła Maciej Gajos. - Rywal nas za to ukarał - mówi Mateusz Spychała, prawy obrońca Korony.
– Początek to wyrównana gra, po kilka stałych fragmentów z obu stron. Właśnie po rzucie rożnym straciliśmy gola. Po tym przez kilka minut nie mogliśmy się otrząsnąć. W drugiej połowie widzieliśmy zupełnie inny obraz drużyny, dążyliśmy do wyrównania, a ono przyszło dosyć szybko. Wierzyliśmy, że uda się przechylić wynik na naszą korzyść. Niestety, tak się nie stało - żałuje młodzieżowiec.
Kielczanie nie mają czas ani na odpoczynek, ani też na większy trening, bo już w środę zagrają kolejne spotkanie w PKO Ekstraklasie. Żółto-czerwoni zmierzą się we Wrocławiu z czwartym w tabeli Śląskiem.
– Taka porażka nie wpływa korzystnie na morale w szatni. Na szczęście szybko nadchodzi okazja na rehabilitację. Cieszymy się, że nie musimy czekać całego tygodnia, tylko za kilka chwil możemy odgryźć się za to spotkanie – kwituje Spychała.
To spotkanie, w ramach 25. kolejki PKO Ekstraklasy, rozpocznie się o godz. 18.
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze