Smyła apeluje o cierpliwość: Mamy jeszcze dużo czasu na transfery
D'Sean Theobalds, Johnny Spike Gill i Bojan Cecarić - ci trzej piłkarze wzmocnią zimą drużynę Korony Kielce. Do sfinalizowania umów z zawodnikami dojdzie jednak najpewniej dopiero po dokapitalizowaniu Spółki, co powinno mieć miejsce 5 lutego. Trzy dni później kielczanie rozegrają pierwszy mecz rundy wiosennej PKO Ekstraklasy przeciwko Górnikowi Zabrze. - Liczę, że do pierwszego meczu wszystko będzie już wyjaśnione - mówi trener Mirosław Smyła.
Zarówno dwóch Anglików, jak i serbski napastnik trenowali z Koroną przez dwa tygodnie obozu w Turcji i zostawili po sobie pozytywne wrażenie. Po powrocie z obozu piłkarze zostali w Kielcach i od środy przygotowują się z resztą drużyny do rozgrywek ekstraklasy. W sobotę dostaną także szansę gry w sparingu. Kielczanie zagrają towarzysko przeciwko Radomiakowi Radom, a także zmierzą się w grze wewnętrznej przeciwko swoim rezerwom.
- W czasie poszukiwań skupialiśmy się głównie na pozycji napastnika, bo wiadomo, jak ta nasza ofensywa wyglądała na jesieni. Trafił do nas Bojan Cecarić, strzelił w sparingu bramkę, wypadł pozytywnie. Dogadaliśmy się w jego kwestii z zespołem Cracovii, rozmawiałem na jego temat trochę z Michałem Probierzem. Liczymy, że to właśnie będzie ta "dziewiątka", która ułatwi nam życie z przodu i statystyki w wykonaniu napastników będą wyższe - mówi trener Korony.
Szkoleniowiec nie wyklucza jednocześnie, że do drużyny dołączą kolejni nowi zawodnicy. - Potrzeba nam dużo cierpliwości. Mamy jeszcze dużo czasu, bo okienko transferowe w Polsce trwa do końca lutego, więc nie powinno być problemu, aby w tym czasie zakontraktować jeszcze przydatnego zawodnika. Musi to być jednak decyzja przemyślana. Nie możemy tego robić "po łebkach" - zwraca uwagę.
- Kiedy przyszedł do nas D'Sean, były o nim różne opinie. Teraz wszystkich przekonał, bo swoimi umiejętnościami pokazał, że może być wartością dodaną dla naszej drużyny. Podobnie chcemy postępować z kolejnymi zawodnikami, aby mieć możliwość przetestować ich w boju. Nadal jesteśmy na etapie poszukiwań i nie zamykamy kadry, mamy swoje typy. Myślę, że lada dzień pojawi się kolejne nowe nazwisko - kwituje Mirosław Smyła.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Te Twoje wywody i upiększanie dobrym ciepłym słowem już dawno przestało działać
Każdy na jego miejscu by tak zrobił.
Nawet jak przejmujesz kasę w Stowarzyszeniu Hodowców Kanarków to robisz bilans otwarcie i jak się kasa nie zgadza to robisz zgłoszenie do odpowiednich organów.
Jakie poważne argumenty przeważyły za wydaniem pieniędzy na kontrakt Cecaricia. Ja na ich miejscu nie podjął bym takiej decyzji,
spadek bądź utrzymanie to jest za poważna sprawa (m.in. finanse) żeby tak nonszalancko dobierać kadry.
W każdej korporacji jak rekrutują człowieka to musi mieć cyfry z poprzedniej, jak nie ma to nikt nie będzie eksperymentował, bo sam zapłaci stołkiem, a to i tak nie daje gwarancji sukcesu.
Jak Wenta mógł się określić, że nie da kasy, skoro (zresztą sam to napisałeś) zostało to przegłosowane. Zaprzeczasz sam sobie. Rada Miasta przegłosowała i Wenta nie ma nic do gadania.
To że zgłosił do prokuratury to już inny temat.
Ja słyszałem że Luby przedstawił Radzie inny podmiot niż ten któremu ostatecznie sprzedano. ??? Rada uchwaliła sprzedaż temu który był przedstawiony.
Wg. mnie to od strony praktycznej mała różnica która spółka Burdenskiego kupiła, ale od strony formalnej, ew. ważności transakcji lub ew.przestępstwa urzędniczego to sprawy rodzą skutki na przyszłość. Umowa rodzi skutki finansowe , choćby zobowiązanie na co roczne dofinansowanie, czy jest zgodne z uchwałą ????
A jak wyszła taka wątpliwość to się nie dziwię że akcjonariusze się wstrzymali z dokapitalizowaniem.
Zastrzegam, nie znam szczegółów ale gdzieś wyczytałem zajawkę między wierszami.