W czwartek bardzo ważny dzień dla przyszłości Korony. Radni zdecydują o podniesieniu kapitału
Czwartek, 5 grudnia, będzie bardzo ważnym dniem dla przyszłości Korony Kielce. O godz. 9 rozpoczyna się sesja Rady Miasta, na której decyzję w sprawie dokapitalizowania kieleckiego klubu podejmą kieleccy radni. I choć temat ten wzbudza mnóstwo emocji nie od dzisiaj, wiele wskazuje na to, że zapowiada się kolejna burzliwa i emocjonalna dyskusja.
Kieleccy radni są w tej sprawie bardzo podzieleni. Z tego powodu trudno spekulować, jaka zapadnie decyzja. Jedno jest pewne - to będzie bardzo ważne głosowanie nad przyszłością kieleckiego klubu. W przypadku odmowy - Koronie może grozić nawet postawienie klubu w stan upadłości oraz kłopoty z otrzymaniem licencji na następny sezon.
Temat podniesienia kapitału zakładowego spółki znany jest nie od dzisiaj. Głosowanie w tej sprawie miało odbyć się już na poprzednich sesjach, ale z różnych przyczyn było przesuwane. Dwa tygodnie temu z prezydentem miasta, Bogdanem Wentą, spotkał się sam Dirk Hundsdorfer. Dyskusję poprzedziło także Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy kieleckiego klubu.
W środę na temat dokapitalizowania spółki dyskutowała z kolei Komisja Finansów Publicznych Rady Miasta. Opinii jednak nie wydała. Na spotkaniu, oprócz przedstawicieli władz miasta, pojawił się także zarząd Korony Kielce w osobach prezesa Krzysztofa Zająca i wiceprezesa Marka Paprockiego. Za projektem uchwały było trzech radnych, tyle samo przeciw. Jedna osoba wstrzymała się od głosu. Tym samym ostateczna decyzja zapadnie w czwartek.
Prezes Krzysztof Zając nie ukrywał żalu. - Ten spektakl ciągnie się od marca. Było ileś terminów, określonych nawet notarialnie, a ciągnie się to dalej. Chciałbym dać jasny przekaz od właściciela. Traktujmy się wzajemnie jako partner biznesowy. Problemów nigdy nie ukrywaliśmy, byliśmy otwarci do miasta. Tymczasem dowiadujemy się o prokuraturze, a jeszcze wcześniej wiedzą o tym media - mówił szef klubu. I podkreślał, że spółka czyni kroki do tego, aby zwiększyć przychody. W ostatnim roku wzrosły one z racji umów sponsorskich z miliona do 3,5 mln złotych. - Nasze prognozy były oparte na wyniku sportowym. Niestety nie udało się, bo nie zajęliśmy miejsca w "ósemce" - przedstawiał Krzysztof Zając.
Wiceprezes Marek Paprocki zdradził natomiast, że pion sportowy kosztuje klub 20 milionów złotych. - Wystarczy pożegnać się z czterema, pięcioma najdroższymi zawodnikami i nie będziemy przynosić strat. Tylko co będzie dalej? W klubie pracują 22 osoby i nie ma kogo zwolnić, wszyscy są niezbędni. Celem zarządu jest przede wszystkim zwiększanie dochodów - skwitował. W dyskusji nie zabrakło też wzajemnych utarczek słownych między radnymi. Ciąg dalszy jutro - grudniowa sesja Rady Miasta rozpocznie się o godz. 9.
Przypomnijmy - w projekcie uchwały jest mowa o podniesieniu kapitału zakładowego Korony o kwotę 5 mln 141 tys. złotych. Miasto Kielce, jako właściciel 28 proc. akcji piłkarskiego klubu, musiałoby wpłacić ok. 1,43 mln zł. Niemieccy właściciele – 3,7 mln zł. Pieniądze przekazane Koronie przez miasto miałyby zostać przeznaczone przede wszystkim na spłatę zaległych opłat do MOSiRu oraz podatku od nieruchomości. Zgodnie z umową, obowiązującą do połowy 2022 roku, miasto Kielce dofinansowuje kielecki klub rocznie kwotą 2,5 mln złotych.
fot: bip.kielce
Wasze komentarze
Sa ważniejsze sprawy do zrobienia
Korona,to uznana marka, nie tylko w Polsce.
I za taką promocję miasta warto płacić. Za Lubawskiego byliśmy miastem sportu, a za wenty beznadziejną.
Sir Alex Ferguson
Przez okres niemieckich rządów klub na sprzedaży zawodników nie zarobił praktycznie nic.
Kaczarava, Alomerovic, Soriano, Możdżeń, Hamrol, Kosakiewicz, Palanca, Abalo, Forbes, Rymaniak, Malarczyk, wszyscy odeszli za darmo, a na każdym można było zarobić albo ich zostawić i korzystac z usług. Z drugiej strony w klubie byli lub są takie ananasy jak Fabinho Budrenski, Tamm, grek z 4 ligi Argys czy jak on się wabi albo najnowszy parodysta Kukic. Jak nie będzie pusto w kasie jeśli jednych się lekką ręką oddaje a na ich miejsce przychodzą parodyści. Jak będzie kasa, jeśli podpisuje się z trenerem umowę, której w praktyce nie da się rozwiązać. A nie zarabia on 2k pln.
Mexic, tutaj też napiszesz: „jeśli podpisuje się z trenerem umowę, której w praktyce nie da się rozwiązać….” - to co mają powiedzieć w Madrycie?