Dobre pół godziny to za mało. Telekom Veszprem udanie zrewanżował się PGE VIVE Kielce
PGE VIVE Kielce nie zdołało po raz drugi pokonać Telekomu Vepszprem w grupowych zmaganiach Ligi Mistrzów. W sobotnie popołudnie kielczanie zagrali bardzo dobrą pierwszą połowę i po niej wydawało się, że pójdą za ciosem i zdobędą kolejne dwa punkty. Po przerwie kielczanie popełniali jednak sporo błędów, a dobre interwencje Andreasa Wolffa nie wystarczyły do zwycięstwa. Węgrzy wygrali 28:24.
Pierwsza połowa rozpoczęła się dla PGE VIVE kapitalnie. Kielczanie utrzymywali długo prowadzenie, które w rękach gospodarzy było zaledwie przez chwilę. Pierwsze trzy gole należały do Arcioma Karalioka, który grał tego dnia bardzo dobrze.
REKLAMA
Kielczanie zakończyli pierwszą połowę wygraną 15:13. W drugiej lepsze było jednak Veszprem, które odrobiło straty i w zasadzie kontrolowało wynik do samego końca spotkania.
W szeregach kielczan bardzo dobrze spisywał się Andreas Wolff, który skutecznymi interwencjami dawał kielczanom iskierkę nadziei na dobry wynik. Mistrzowie Polski popełniali jednak dużo błędów i często nie mieli pomysłu na rozmontowanie obrony rywala. W drugiej połowie kielczanie zdobyli tylko dziewięć bramek i musieli uznać wyższość rywala. Telekom wygrał w Veszprem Arenie 28:24.
Telekom Veszprem - PGE VIVE Kielce 28:24 (13:15)
Telekom: Sterbik, Cupara – Manaskov 2, Yahia, Ferreira Moraes, Tonnesen 3, Gajić 4, Nilsson 5, Marguc 1, Lauge Schmidt 2, Strlek 3, Terzić, Blagotinsek, Nenadić 4, Mackovsek, Borozan 4.
PGE VIVE: Kornecki, Wolff – Vujović 1, Karacić 2, A. Dujshebaev 2, Pehlivan 2, Aguinagalde 3, Janc 4, Lijewski, Kulesz 3, Fernandez Perez 1, D. Dujshebaev, Karaliok 6, Guillo.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Jak on chce grać Turkiem i Danim w LM to niech odrazu zmieni nazwę na Motor.
Taki ciężki rywal a ten eksperymentuje, i nie zmienia tylko trwa z nimi na boisku a przeciwnik odjechał.