Kiedy Korona strzeli gola? Mogę powiedzieć: jak padnie szóstka w totolotku. Nic nie trwa wiecznie
Z nadziejami na zwycięstwo do sobotniego meczu z KGHM Zagłębiem Lubin przygotowuje się Korona Kielce. Pierwszym krokiem do tego miała być dobra gra w przegranym tydzień temu meczu z Piastem Gliwice. Teraz kielczanie chcą wreszcie zapunktować - Były pozytywy, ale jak zwykle znaleźliśmy swoje słabe strony. Ta porażka nie toruje nam jednak pracy w tym tygodniu. Staramy się wyciągać pozytywy, a zawodnicy są świadomi postępu w grze - przekonuje Mirosław Smyła, trener zespołu.
Przed sobotnim meczem szkoleniowca Korony cieszy dobra sytuacja kadrowa zespołu. Nikt bowiem nie narzeka na dodatkowe urazy, a z przeziębieniem zmaga się jedynie Marek Kozioł. To nie martwi jednak trenera żółto-czerwonych. - Wszyscy są do dyspozycji i zgłaszają akces do gry - ucina krótko trener Korony.
REKLAMA
W minionym tygodniu z żółto-czerwonymi trenowało już kilku młodych zawodników z III-ligowych rezerw, którzy z dobrej strony pokazali się też w Lidze Młodzieżowej UEFA. W sobotę żaden z nich nie dostanie jeszcze szansy na grę w Ekstraklasie. Jak podkreśla trener Smyła, potrzeba na to jeszcze chwilę czasu. - Pierwsze ruchy jeśli chodzi o młodzież zostały poczynione. Wdrażamy model pracy z nimi i to będzie się rozwijało z tygodnia na tydzień. Chcemy ich mądrze i z głową wprowadzać do drużyny. Wielu z nich już jest ze mną po rozmowie i wiedzą, czego oczekuję - zaznacza.
A co jeśli chodzi o inne zmiany w składzie? - Okaże się w sobotę. Zestawienie dobierzemy optymalnie. Zrobiliśmy ostatnio przegląd całej sytuacji kadrowej, oglądając ostatni mecz rezerw. Mamy swoje spostrzeżenia - podkreśla opiekun zespołu.
50-letni szkoleniowiec zwraca uwagę na jedną z postaci w kieleckiej drużynie - Andresa Lioiego. W poprzedniej kolejce Argentyńczyk po raz pierwszy w dłuższym wymiarze czasu zagrał w żółto-czerwonej koszulce i pokazał się w ofensywie z niezłej strony. - Czy mnie przekonał? To ocenimy po kilku meczach. Z Piastem maczał udział w większości sytuacji, które stworzyliśmy. To chłopak, który umie zrobić przewagę, a nawet nasi zawodnicy, grając z nim na treningach jeden na jeden, nie wiedzą, co z tą piłką zrobi. Mam nadzieję, że Andres jeszcze rozbłyśnie. Czekaliśmy na niego długo - odpiera Smyła.
W sobotę kielczanie zagrają z KGHM Zagłębiem, które plasuje się na dziesiątym miejscu w tabeli. W tym sezonie z "Miedziowymi" już raz przegrali - w 1. rundzie Totolotek Pucharu Polski. Wówczas na Suzuki Arenie padł wynik 0:1 dla rywali. Od tamtego meczu minął raptem miesiąc, więc oba zespoły dobrze się znają. - Zagłębie to inteligentny zespół i trudny rywal. Biegają dużo, ale robią to z głową. Bierzemy pod uwagę atuty rywala, ale patrzymy przede wszystkim na siebie. Pucharowy mecz to nie wytyczna - przedstawia Smyła.
I odpiera kolejne pytania. Kiedy Korona wreszcie strzeli gola? - Mogę odpowiadać tak: kiedy padnie szóstka w totolotku - śmieje się szkoleniowiec. Ale po chwili odpowiada z pełną powagą: - Poczekajmy do soboty. Nie ma znaczenia, kto to zrobi. Ostatnio blisko był Djuranović, ale trafił w poprzeczkę. Na treningach też ma te sytuacje - raz strzeli, raz nie. Nic przecież nie trwa wiecznie. Jest takie powiedzonko - nie ma takiej rury, której nie da się odetkać. Odtykajmy tę rurę i niech płynie nią dużo bramek - kwituje z uśmiechem Mirosław Smyła.
Mecz Korona - KGHM Zagłębie rozpocznie się w sobotę o godz. 15:00.
Wasze komentarze
ps. metaforyka wypowiedzi Trenera adekwatna do obecnej postawy piłkarzy ;)
Musi ściemniać.
A młodzi zagrają, jak się zestarzeją.
Marazm i deprecha.
Oni nawet nie potrafią zremisować...
przez takich żałosnych jak ty kibiców przegrywamy
tyś zawodniczka?