Czerwona kartka, słupki i dwie bramki! Korona na remis z Wisłą po wielkich emocjach
Bardzo emocjonujący mecz obejrzeli w sobotni wieczór kibice na Suzuki Arenie, którzy pojawili się na stadionie w liczbie nieco ponad 7 tysięcy. Korona Kielce grająca od 31. minuty w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Rafała Boguskiego zremisowała z Wisłą Kraków 1:1 (0:1). Żółto-czerwoni byli o krok od wygranej, ale gości dwukrotnie uratował słupek.
Spotkanie od samego początku było niezwykle żywe. W ofensywie kielczan przodował zwłaszcza Erik Pacinda, który raz po raz był pod grą i oddał groźne strzały. W 16. minucie Słowak próbował zaskoczyć Michała Buchalika strzałem z rzutu wolnego, ale znakomitą interwencją wykazał się krakowski golkiper. Chwilę później ponownie bramkarz odbił piłkę posłaną przez gracza żółto-czerwonych, tym razem już z gry.
REKLAMA
W rozgrywaniu akcji w szeregach gospodarzy przodował Milan Radin, z kolei bardzo pewnie w bramce spisywał się Marek Kozioł. Debiutujący między kieleckimi słupkami zawodnik dyrygował defensywą, a gdy sam musiał się wykazać, czynił się bez zarzutu. W 31. minucie kielecki stadion wybuchł euforią – sam na sam z bramkarzem Wisły ruszył Marcin Cebula, a na ziemię nieprzepisowo powalił go Rafał Boguski, za co obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę.
I gdy wydawało się, że od tej pory Korona stłamsi „Białą Gwiazdę”, to w zupełnie niegroźnej sytuacji niezwykle głupi, nieodpowiedzialny faul we własnej „szesnastce” popełnił Mateusz Spychała. Z tego prezentu skorzystał Paweł Brożek, który „wapno” pewnie zamienił na gola i do przerwy było 0:1.
Kielczan zupełnie to jednak nie załamało. Od razu po zmianie stron boiska, w 47. minucie, Erik Pacinda wyskoczył do główki w polu karnym Wisły i doprowadził do remisu 1:1. Jak można się było spodziewać, na gospodarzy podziałało to fantastycznie. To podopieczni trenera Sławomira Grzesika rozdawali karty w drugiej odsłonie spotkania, ale nie byli w stanie zapakować piłki w siatce po raz drugi.
Wyróżniał się zwłaszcza Cebula, który był wszędzie. Dobrze pokazywał się także Ivan Jukić. W 83. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Matej Pucko wpadł w „szesnastkę” gości i oddał mocny strzał, ale futbolówka odbiła się od słupka i nie pokonała Buchalika.
Żółto-czerwonym zależało na wygranej do samego końca i już w doliczonym czasie gry strzał głową oddał Ivan Marquez, ale piłka ponownie, niczym zaklęta, odbiła się od słupka. Ostatecznie zatem po bardzo emocjonującym pojedynku na Suzuki Arenie padł remis 1:1.
Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1 (0:1)
Bramki: Pacinda 47’ – Brożek 38’ (k.)
Żółte kartki: Jukić 36’, Gnjatić 59’, Gardawski 69’ – Niepsuj 14’, Wojtkowski 90+3'
Czerwona kartka: Boguski 31’ (bezpośrednia)
Korona: Kozioł - Spychała, Kovacević, Marquez, Gardawski – Gnjatić (84’ Pierzchała), Radin, Pacinda, Cebula (76’ Pucko), Jukić – Papadopulos (71’ Djuranović)
Wisła: Buchalik - Niepsuj, Klemenz, Janicki, Sadlok - Savicević, Boguski, Wojtkowski – Chuca (46’ Basha), Brożek (89’ Zdybowicz), Mak (82’ Jean Carlos)
PARTNEREM RELACJI JEST DAP KIELCE
Wasze komentarze
Jeden punkt jest ale w sytuacji, której się znajdujemy to nic nie zmienia.
Dopóki nie będzie więcej biegania, głównie w końcówkach meczy, to nic dobrego z tego nie będzie.
Małymi kroczkami do przedu
zarzad amatorka wyrzucanie pieniedzy na zwolnionego trenera i szukanie nowych srodkow jak mozna w klubie trzymac trenera ktory negatywnie dziala na zespol
Gnjatič na defensywnym, a techniczny Radin na 8ce, do tego z dryblingiem Cebula i już się coś zazębiało.
Nie wiem czy Cebul był zmęczony, bo wydawało się że Jukič już pod koniec zgasł i jego trzeba było zmienić.
Djuranovič to takie od słupka to musi dobić, to była akcja rozstrzygająca mecz, akcja za 3 pkt.
No niestety po Spychale widać jaka jest różnica między ligowcem a młodzieżowcem. Bez tego błędu i był by komplet.
Wisła nic nie miała do strzelenia.
Ale się dziwie Spychale i sztabowi że ma grać na Maka, a wiadomo że bliźniaki obaj mają szybkość, a ten go kryje na radar, i mu ucieka do końcowej a ten idzie wślizgiem w nogi, myślę że jak by z linii nawet poszło dośrodkowanie to nic by nie było, a tak to strata 2 pktów.
1. Walka i zaangażowanie.
2. Gra wreszcie przyjemna dla oka.
3. Duża ilość strzałów.
Minusy:
1. Przygotowanie fizyczne (niestety, nie do naprawienia w ciągu 2 tygodni), bo fakty takie, że 105 km w meczu to marny wynik.
2. Skuteczność.
Dajcie już spokój z tą kasą dla Lettieriego. Po pierwsze nikt z udzielających się w tej sprawie nie wie pewno, ile inkasował miesięcznie.
Po drugie, umowy z trenerami na całym świecie to kontrakty na określony czas i jeżeli klub ten czas chce skrócić, to i tak musi zapłacić za niego do końca (inna sprawa byłaby gdyby Lettieri miał honor i podałby się sam do dymisji). W przypadku naszego Mourinho, umówiono się z nim, że będzie dostawał co miesiąc do końca kontraktu mniejszą kasę, ale nie musi pojawiać się w Kielcach (całe szczęście).
Tak więc, GL nie będzie miał już więcej z drużyną do czynienia, jak obawiają się niektórzy.
A jaki masz inny wykładnik tego czy są dobrze przygotowani fizycznie czy nie?
Nie dziwi Cię to, że w każdym meczu mają mniej przebiegnięte od przeciwnika? No, sorry wczoraj rywal miał o 5km mniej, ale grał 2/3 meczu w jednego mniej.
Jeśli to się powtarza w każdym meczu to chyba należy na to zwrócić uwagę...