Mecz Gwiazd: By poród był początkiem życia, a nie odliczaniem do końca
Przed nami Charytatywny Mecz Gwiazd, który rozpocznie się już dziś o godzinie 21. To starcie o najwyższą stawkę - tym razem sportowcy wyjdą na boisko, by ratować życie Olafa. Swoją obecność zadeklarowali Sławomir Szmal, Paweł Zagumny, a także Bogdan Wenta. Poznajcie historię Olafa. To właśnie dla niego odbędzie się dzisiejszy mecz oraz licytacja koszulek, czy piłek z autografami gwiazd.
Ta ciąża nie ma nic wspólnego z radością i pełnym ekscytacji oczekiwaniem. Jest obawa, łzy i mnóstwo pytań. I jedno, które wciąż się powtarza: czy z ratunkiem uda się zdążyć na czas?! Już raz los zadrwił z naszych nadziei.
Kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście, nie mogłam uwierzyć w nasze szczęście. Spodziewaliśmy się, że wychowanie dwójki maluchów będzie wyzwaniem, ale dopiero kilka tygodni później przekonaliśmy się, że opieka nad ponad rocznym dzieckiem i noworodkiem to niewiele w obliczu tego, co nas czeka. Pierwsze badania wskazywały, że będzie podobnie jak w poprzednim przypadku, że nasza kruszynka rośnie prawidłowo. Dowiedziałam się, że to chłopiec. Drugi synek… Moje myśli krążyły wokół bliższej i dalszej przyszłości. Głaskałam brzuch przejęta tym, że znów spotka mnie takie szczęście. Szybko zaczęłam do mojej fasolki mówić po imieniu. Oluaf miał być kolejnym darem od losu… W 20. tygodniu badania prenatalne to zwyczajna formalność. Poszłam na nie sama, zapowiadając w domu, że po powrocie opowiem mu wszystko ze szczegółami.
Badanie zdawało się trwać w nieskończoność, kolejne narządy sprawdzane przez lekarza prowadzącego. Na końcu miałam dostać potwierdzenie, czy serce bije prawidłowo. Po pierwszych wizytach kontrolnych nie spodziewałam się niespodzianek. Niestety, chwilę później usłyszałam coś, co zmroziło mi krew w żyłach. Wada serca u mojego nienarodzonego dziecka. Łzy napłynęły mi do oczu, nie byłam w stanie wydusić słowa. Jedyne, co przyszło mi do głowy to jedno pytanie. To, którego najbardziej się bałam…. “Czy mój synek będzie żył?” - te słowa powiedziałam zanim ból i przerażenie całkowicie odebrały mi możliwość myślenia. Najgorsze było to, że nie dostałam jednoznacznej odpowiedzi. Powiedziano, że to zależy od poziomu skomplikowania wady. Skierowanie na kolejne badania. Testy, wizyty u lekarzy specjalistów i oczekiwanie jak na wyrok. Czekanie, które dłużyło się w nieskończoność... Morze wylanych łez, a przecież życie toczy się dalej. W domu czekał na mnie Oliwier. Kilkunastomiesięczne dziecko, które niewiele rozumie, ale czuje emocje. Wiem, że on czuł mój strach… Dla niego musiałam być silna.
Kolejne testy wykazały, że Olaf cierpi na wadę serca HLS, a to oznacza, że od pierwszej minuty życia będzie prowadził walkę. O każdy oddech, o kolejne uderzenia malutkiego, uszkodzonego serduszka. Badania nie wykazały wad towarzyszących, ale to nie zmienia faktu, że zamiast nowego niemowlęcego łóżeczka będzie na niego czekał zimny stół operacyjny, a zanim pozna całą rodzinę, zobaczy sztab lekarzy walczących o jego życie. Ta wizja mnie przeraża. Szczególnie, że ratunek mojego dziecka to na razie nic pewnego… Olaf musi urodzić się w niemieckiej klinice, w której szybko zostanie przygotowany do operacji. Poród za granicą, opieka medyczna, zabieg ratujący życie. Kilkaset tysięcy złotych, których potrzebujemy, by data narodzin naszego synka nie była jednocześnie datą śmierci... Ta kwota spędza mi sen z powiek. Sami nie jesteśmy w stanie zdobyć takich środków. Brak operacji to dla Olafa wyrok śmierci. Mamy czas tylko do października. Na 3 tygodnie przed porodem musimy stawić się w niemieckiej klinice, w Munster. Profesor Edward Malec to nasza jedyna szansa, skomplikowana operacja zapewni, że serduszko Olafka zacznie bić w stałym rytmie.
Olaf jeszcze nic nie wie o świecie, na razie jest w najbezpieczniejszym miejscu, pod moim sercem. Bez tej operacji, zamiast świętować narodziny, będę opłakiwać odejście. Potrzebuję Twojej pomocy. Każda złotówka to szansa dla mojego synka. Na to, by pokazać mu świat, by mógł poznać swojego starszego braciszka.
Poprzednia ciąża to zdjęcia, mnóstwo pamiątek i niezapomniane momenty, które zostaną w mojej głowie na zawsze. Ta jest zupełnie inna, przepełniona strachem, obawami i łzami. Oczekiwanie zostało gwałtownie zastąpione odliczaniem środków, których brakuje na ratowanie życia maluszka, którego kopniaki odczuwam coraz bardziej. Musimy zrobić wszystko, by Olaf przyszedł na świat pod okiem specjalistów wykwalifikowanych w operacjach na małych serduszkach. Ja nie proszę o pomoc. Błagam o ratunek dla mojego synka!
“Teraz serca mam dwa i smutki dwa…” Smutek przeplata się z nadzieją, chwila radości spowodowana delikatnym kopnięciem zastąpiona przez pytanie “co dalej?”. Każdy dzień oczekiwania na narodziny jest dla całej rodziny wyzwaniem. Pozwólcie nam razem cieszyć się z nowego, uratowanego życia. Wierzę w tę moc pomagania, nic innego mi nie pozostało...