Bombardier Deja będzie się śnił Koronie po nocach. Kielczanie ugrali z Arką jeden punkt
Korona Kielce nieźle rozpoczęła spotkanie z Arką i po pierwszej połowie mogła być z siebie bardzo zadowolona. Po 6106 minutach oczekiwania gola w PKO Ekstraklasie strzelił Jakub Żubrowski, ale później... w piłkę grali już tylko rywale. Kielczanom śnić będzie się szczególnie jedna osoba - Adam Deja, który fenomenalnym strzałem z 30 metrów doprowadził do wyrównania, a potem o mały włos w identycznych okolicznościach nie przypieczętował swojej drużynie wygranej. W Gdyni padł jednak remis 1:1.
POLECAMY: Trener Lettieri o meczu: - To sprawiedliwy rezultat
Trener Gino Lettieri dokonał tylko jedną zmianę w porównaniu do poprzedniego spotkania z Legią Warszawa. Na ławce usiadł Wato Arweladze, a w jego miejsce w wyjściowym składzie zagrał Erik Pačinda. To sprawiło, że kielczanie od samego początku spotkania byli w formacji ofensywnej dużo bardziej ruchliwi. Żadnej zmiany nie dokonał natomiast Jacek Zieliński, trener gospodarzy.
REKLAMA
Kielczanie rozpoczęli spotkanie doskonale i w już pierwszym kwadransie stworzyli sobie dwie dogodne okazje do zdobycia gola. Szanse zmarnowali jednak Matej Pučko i Michal Papadopulos. Szczególnie blisko szczęścia był ten drugi, jednak nie trafił czysto wślizgiem w piłkę i ta poszybowała obok słupka. Doskonałym przeglądem pola popisał się w tej sytuacji Marcin Cebula, który mógł zanotować piękną asystę.
Żółto-czerwoni zapowiadali, że chcą grać ofensywnie i udawało im się to realizować to w tym spotkaniu bardzo dobrze. Pierwszy kwadrans należał do nich, a potem do głosu doszli także rywale. Pierwsze ostrzeżenie w wykonaniu Michała Nalepy było jednak niecelne. Mocny strzał pomocnika gdynian przeleciał obok słupka.
Pomimo chęci Arki, to kielczanie w końcu dopięli swego i dobry okres gry okrasili golem. Świetną kombinacyjną akcję żółto-czerwonych sfinalizował Jakub Żubrowski, dla którego było to pierwsze trafienie po... 6106 minutach. Poprzednio do siatki przeciwnika trafił w sezonie 2016/17 w meczu przeciwko Cracovii. Pod tym względem zawodnik Korony był najdłużej oczekującym na gola z pośród pomocników i napastników w całej lidze!
Dla Arki nie była to nowa sytuacja. W dwóch poprzednich spotkaniach tego sezonu gdynianie także jako pierwsi tracili gola i sami jak do tej pory jeszcze ani razu nie trafili do siatki. Tego nie uczynił też w 36. minucie holenderski snajper Fabian Serrarens, który mając pustą bramkę posłał piłkę w trybuny. Mnóstwo szczęścia miał w tej sytuacji Paweł Sokół, którego nieudolne wyjście do piłki stworzyło rywalom groźną sytuację do wyrównania.
W pierwszej połowie wynik nie uległ już zmianie, jednak to, co wydarzyło się po przerwie, przyćmiło chyba oczekiwania samego... strzelca. Adam Deja wziął sprawy w swoje ręce i fenomenalnym strzałem z okolic 30. metra pokonał Pawła Sokoła. Piłka poszybowała w samo okienko i otarła się jeszcze po rękach interweniującego 19-latka, ale po chwili zatrzepotała w siatce. Sam zawodnik utonął natomiast w objęciach kolegów z drużyny.
Im dalej w mecz, tym przewaga Korony gasła... A coraz bardziej rozkręcała się Arka. I to właśnie ostatni kwadrans był tym momentem meczu, w którym gospodarze mogli rozstrzygnąć go na swoją korzyść. W 70. minucie znów źle zachował się Sokół, który wybiegł z bramki na szesnasty metr i... stanął jak słup. Serrarens ponownie miał przed sobą pustą bramkę, ale w porę został uprzedzony przez obrońców.
Prawdziwym bohaterem Arki mógł jednak znów zostać Adam Deja, autor pięknego gola z pierwszych minut drugiej połowy. Pomocnik gospodarzy w końcówce kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego, ponownie z okolic 30. metra. Tym razem Koroniarzy uchronił słupek! A pomocnik Arki mógł mówić o wielkim pechu, bo druga bramka tak wyjątkowej urody na pewno zapisała by się na kartach historii gdyńskiego klubu.
Końcówka nie przyniosła przełomu. To Arka kontrolowała grę, a Koronę nie było stać już na żaden zryw. I o ile w pierwszej połowie kielczanie byli lepsi, tak po drugich 45 minutach muszą być z tego rezultatu zadowoleni. W Gdyni padł remis - 1:1.
Arka Gdynia - Korona Kielce 1:1 (0:1)
Bramka: Deja (48') - Żubrowski (18')
Arka: Šteinbors - Zbozień, Danch, Helstrup, Marciniak - Deja, Bušuladzić, Antonik (80' Skhirtladze), Nalepa, Aankour (66' Młyński) - Serrarens
Korona: Sokół - Gardawski, Marquez, Kovačević, Dziwniel - Cebula, Gnjatić (71' Zalazar), Żubrowski, Pučko (60' Skrzecz), Pačinda - Papadopulos (69' Djuranović)
Żółte kartki: Bušuladzić - Cebula, Gardawski, Żubrowski, Marquez, Djuranović, Dutkiewicz (trener przygotowania fizycznego)
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Pierwsza połowa dla Korony
Druga połowa dla Sledziow
Z Arka u nich dobry wynik
Brawo Korona
Czeka nas ciężka walka o utrzymanie. Powoli weryfikują się hura optymistyczne opinie o celach w tym sezonie po transferach.
Bramkarz potrzebny natychmiast