Doceniamy to, co wydarzyło się w Koronie. Chcemy być doradcą i przyjacielem
Podczas konferencji prasowej Korony Kielce przed startem nowego sezonu PKO Ekstraklasy 2019/20 obecny był także prezes Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej, Mirosław Malinowski. Szef świętokrzyskiej piłki ocenił działania kieleckiego klubu i odniósł się do szkolenia młodzieży oraz planów na przyszłość. - Trzeba docenić to, co w Koronie wydarzyło się przez ostatnie dwa lata. Pozytywnie oceniamy fakt, że klub jest na dużo większym poziomie stabilności, co w Ekstraklasie nie jest wcale takie oczywiste - powiedział prezes ŚZPN.
ZOBACZ TAKŻE: Prezes Korony zdenerwowany na PZPN: To skandal
- Oczywiście chcielibyśmy, żeby Korona zagrała o puchary, ale na klub trzeba patrzeć szerzej. To ponad 700 dzieci i młodzieży. Klub zgłosił obecnie do gry 23 drużyny – to potencjał, który wreszcie musi dać efekt - podkreślił prezes związku.
REKLAMA
I dodał: - Klub aktywizuje ogromną rzeszę dzieci i młodzieży. To zaplecze w efekcie końcowym powinno dać satysfakcję sponsorom i kibicom, a także nam – jako władzom związku – również. Żywotnie nam zależy na tym, aby być doradcą, przyjacielem i konsultantem na każdej płaszczyźnie.
To właśnie szkolenie młodych zawodników ma zapewnić Koronie przypływ nowych, młodych piłkarzy, którzy w obliczu obowiązku wystawiania do gry młodzieżowca będą dostawać szanse w PKO Ekstraklasie. - Na pewno nie przyszło to klubom łatwo i przyjemnie. Korona jest jednak jednym z większym beneficjentów tego przepisu. Jeśli klub będzie efektywnie korzystał ze swoje zaplecza, to zapewni swojej młodzieży ogromną motywację. Ona się do tego garnie - zaznaczył Malinowski.
POLECAMY: Prezes Suzuki o Koronie: Mamy pełne zaufanie do zarządu
Prezes ŚZPN zabrał także głos w sprawie odejścia trenera Marka Mierzwy, który w poprzednim sezonie osiągnął z juniorami Korony ogromny sukces - zwycięstwo w Centralnej Lidze Juniorów. - Nie jest to decyzja, której się spodziewałem i której mógłbym dziś z perspektywy ŚZPN przyklasnąć. Przykro mi, że tego kompromisu nie wypracowano. Obie strony siadały do stołu i chciały się dogadać. To kwestia relacji pracodawcy z pracownikiem. Nikt na pewno nie będzie deprecjonował jego sukcesu – zarówno z tego roku, jak i wysokiej pozycji wcześniej. Te rzeczy zostaną w jego CV, w jego doświadczeniach i niewątpliwie zasługują na uznanie - skwitował.
fot: Mateusz Kaleta