Zimny prysznic Korony. ŁKS zdominował żółto-czerwonych i wygrał zasłużenie aż 3:0
Z pewnością nie tak drużyna Korony Kielce oraz jej kibice wyobrażali sobie próbę generalną przed startem nowego sezonu PKO Ekstraklasy. Żółto-czerwoni zostali zdominowani w Łodzi przez beniaminka najwyższej klasy rozgrywkowej, ŁKS, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku sparingu. Łodzianie pokonali kielecką drużynę aż 3:0 i bez wątpienia dostarczyli sztabowi szkoleniowemu kieleckiej ekipy mnóstwo materiałów do analizy na kilka dni przed rozpoczęciem walki o punkty.
Jedenastka kielczan, która rozpoczęła spotkanie na stadionie w Łodzi, wydawała się zbliżona do tej, jaką trener Gino Lettieri pośle w bój najprawdopodobniej także i na inaugurującą Ekstraklasę potyczkę z Rakowem Częstochowa. I jeśli test z beniaminkiem miał wlać optymizm w kieleckie szeregi i potwierdzić, że drużynę stać na wiele ciekawych rzeczy, to swojej ro zdecydowanie nie spełnił.
REKLAMA
Od samego początku meczu zdecydowaną inicjatywę mieli gospodarze. Raz po raz szybko wymieniali piłkę przed kieleckim polem karnym, czym wprawiali w niemałe kłopoty defensywę przyjezdnych. Adnan Kovacević i Ivan Marquez musieli się okropnie napocić zwłaszcza z hiszpańskim pomocnikiem ŁKS-u, Danielem Ramirezem.
W 8. minucie Paweł Sokół wykazał się refleksem, gdyż zdołał interweniować na linii bramkowej po strzale głową z bliskiej odległości. Chwilę później był już jednak bezradny. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego spadła idealnie na głowę nieobstawionego w „szesnastce” defensora łodzian, Jana Sobocińskiego, a ten mocną główką nie dał golkiperowi szans na skuteczną interwencję.
POLECAMY: Korona zaprezentowała się kibicom!
Po golu dla ŁKS-u obraz meczu wcale nie uległ zmianie. Miejscowi cały czas zachowywali inicjatywę, a goście z rzadka wydostawali się z własnej połowy. Ekipa Gino Lettieriego nie oddawała również praktycznie żadnych strzałów. Rodzynkiem w tej kwestii była próba Erika Pacindy z końcówki pierwszej połowy, jednak futbolówka znacznie minęła cel.
Gra beniaminka mogła się podobać. Zawodnicy łódzkiego zespołu wymieniali piłkę na jedno-dwa dotknięcia i szybkimi podaniami raz po raz stwarzali zagrożenie w pobliżu pola karnego Korony. Po jednej z takich akcji własnego golkipera pokonał Ognjen Gnjatić, jednak arbiter odgwizdał przewinienie na Bośniaku i tego trafienia nie uznał.
Tuż przed przerwą młody golkiper żółto-czerwonych wykazał się jeszcze dużym refleksem zbijając piłkę na rzut rożny po strzale z pola karnego. Futbolówka nabrała jeszcze rotacji od rykoszetu i gdyby nie ta parada, gospodarze podwyższyliby prowadzenie. A tak oba zespoły udały się do szatni przy wyniku 1:0, który był najmniejszym z możliwych wymiarów kary dla gości.
Na drugą odsłonę w składzie Korony wybiegli Rodrigo Zalazar i Michal Papadopulos, którzy zmienili Ognjena Gnjaticia oraz Wato Arweladze. Kielczanie mogli zacząć tę połowę idealnie, bo od wyrównania, ale strzał Pacindy z rzutu wolnego tuż przed „szesnastką” na wprost bramki Michała Kołby poszybował zbyt wysoko.
W 57. minucie fantastyczną paradą popisał się Sokół, który wysoko pofrunął po strzale z dystansu Bartłomieja Kalinkowskiego i w świetnym stylu zbił piłkę na rzut rożny. Bramkarz kielczanie rozgrywał udane zawody i kilkukrotnie pokazał się z wyśmienitej strony. 19-latek rozpocznie sezon 2019/2020 najprawdopodobniej w wyjściowym składzie żółto-czerwonych i z ciekawością będziemy mogli obserwować, czy podoła temu sporemu wyzwaniu.
W 67. minucie stało się jasne, że pokuszenie się o wywiezienie z Łodzi chociaż remisu, będzie praktycznie niemożliwe. Rezerwowi drużyny gospodarzy, Dragoljub Srnić i Rafał Kujawa, przeprowadzili koronkową akcję i podwyższyli na 2:0. Pierwszy z wymienionych wpadł w pole karne kielczan prawym sektorem i wyłożył piłkę swojemu koledze, który nie miał najmniejszych problemów z zapakowaniem piłki do siatki.
Chwilę później było już 3:0. Tym razem Maksymlian Rozwandowicz wykorzystał strzałem głową świetną centrę z rzutu rożnego i mógł cieszyć się z gola zdobytego w tylu podobnym do Jana Sobocińskiego z początku spotkania.
REKLAMA
Do końca pojedynku rezultat nie uległ już zmianie i na tydzień przed inauguracją sezonu 2019/2020 PKO Ekstraklasy kielczanie musieli przyjąć bardzo chłodny prysznic.
ŁKS Łódź - Korona Kielce 3:0 (1:0)
Bramki: Sobociński 9’, Kujawa 67’, Rozwandowicz 74’
Żółte kartki: Kalinkowski 6’ – Arweladze 33’, Marquez 73’, Gardawski 84’
ŁKS (wyjściowy): Kołba - Grzesik, Rozwandowicz, Sobociński, Klimczak - Bryła, Piątek, Kalinkowski, Wolski, Ramirez - Sekulski
Korona: Sokół - Gardawski, Marquez (87' Tzimopoulos), Kovacević, Dziwniel (68’ Kosakiewicz) – Cebula (81’ Pucko), Żubrowski (81’ Sewerzyński), Gnjatić (46’ Zalazar), Arweladze (46’ Papadopulos), Pacinda (68’ Jukić) - Djuranović (87' Sowiński)
fot. Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Brawo Gino Lettieri
Czerwoną latarnia ligi
Gino już Was tam poustawia odpowiednio.
Trzeba w środek tego Radina spróbować.
Ale żeby 3:0 z drużyną bez nazwisk i jeszcz być zdominowanym w polu.
Tyle sparingów i my nie mamy ustawienia na inauguracje, a po tym meczu to trener wie że nic nie wie.
Ale Pogoń ograła Vitesse 2:1, Lech 3:0, a Dżino był zadowolony z 1:1.
„super Korona, czekamy na sezon” itp
Dzisiaj:
„Nic nie grajo, 1.liga” itp
To wstyd dla klubu mieć takich „kibiców”