Życzymy sobie, żeby dopisało nam szczęście. Taki mecz jak z Paryżem już się nie powtórzy
PGE VIVE Kielce od czwartkowego wieczora jest już w Kolonii, gdzie w sobotę rozpocznie walkę o najważniejsze trofeum w sezonie. Kielczanie wracają do Final Four po dwóch latach nieobecności. - Droga tutaj była bardzo długa i trudna. Od początku sezonu nie oszczędzały nas problemy - przypomina przed rozpoczęciem decydujących starć w tym sezonie Talant Dujszebajew, trener PGE VIVE.
- Wszyscy wiedzą, że mieliśmy sporo problemów zdrowotnych, kontuzji. Nie spełniliśmy też naszego celu, jakim było zajęcie drugiego lub trzeciego miejsca w grupie, dlatego też było nam ciężej dotrzeć do Final4. To wszystko jednak zasługa chłopaków, którzy uwierzyli w siebie, mocno walczyli, a na końcu po naszej stronie było też sportowe szczęście - podkreśla trener PGE VIVE, wracając pamięcią do półfinałowego starcia z PSG: - Rozegraliśmy świetny mecz, najlepszy do tej pory w tym sezonie i zwyciężyliśmy dziesięcioma bramkami. Zespół z Paryża zagrał z kolei swoje najgorsze zawody w sezonie - do tamtego momentu wygrywali wszystkie swoje spotkania, przegrali zaledwie jedno. Szczęście było po naszej stronie - dodaje.
REKLAMA
Teraz w Lidze Mistrzów nie ma już słabych drużyn. Każdy z zespołów, który przyjechał do Kolonii ma przed sobą jasny cel - złoty medal. - Taki mecz, jak z Paryżem się już nie powtórzy. Graliśmy we własnej hali, przy naszej wspaniałej publiczności, a w takich okolicznościach zawsze mamy większe szanse na zwycięstwo. Tutaj musimy skupić się na tym, by zagrać jedno dobre spotkanie przeciwko Telekomowi Veszprem, a potem... zobaczymy - ucina krótko Dujszebajew.
Trener PGE VIVE nie ukrywa także, że nie może doczekać się już starcia w półfinale Ligi Mistrzów. - Dla nas przyjechanie w czwartek to trochę za wcześnie. Wolelibyśmy dotrzeć w piątek i od razu grać mecz. Teraz jest spora presja, duże zainteresowanie, nie za bardzo to lubimy - podkreśla.
Szkoleniowiec kieleckiego zespołu odnosi się także do sytuacji rywali i przede wszystkim Barcy Lassa, która jest murowanym faworytem Final Four, a w Kolonii pojawiła się już jako pierwsza, w środę. - Każdy zna swoją sytuację. Oni od trzech-czterech tygodni nie mieli żadnego meczu o stawkę, więc może to dla nich lepsze rozwiązanie, by przyjechać wcześniej i sprawić, by zespół całkowicie się skoncentrował. Może to jest powód ich wcześniejszego przybycia - przyznaje Dujszebajew.
- Czego sobie życzymy? Żeby w sobotę też dopisało nam szczęście, tak jak z Paryżem - kwituje trener mistrzów Polski.
fot: Tomasz Fąfara