Nie było jeszcze takiego meczu odkąd jestem w Koronie. Poziom irytacji jest bardzo duży
- Mieliśmy multum sytuacji. Wisła stworzyła jedną. Co mam powiedzieć po takim meczu? To nasza wina. Możemy mówić: był karny, nie było, ale pretensje możemy mieć tylko do siebie. To jest o wiele za dużo niewykorzystanych sytuacji na takim poziomie - irytował się po końcowym gwizdku meczu Korony Kielce z Wisłą Kraków Piotr Malarczyk, wychowanek żółto-czerwonych. Kielczanie przegrali już szósty z ośmiu rozegranych w ostatnim miesiącu meczów.
"Malar" zgadza się ze stwierdzeniem, że jego drużyna powinna zamknąć ten mecz już w pierwszej połowie. - Tak powinno być, a drugą połowę powinniśmy kontrolować. Ale to wszystko to jest tylko gdybanie. W meczach z Płockiem, Miedzią też powinniśmy prowadzić i kontrolować mecz. Odkąd jestem w Koronie nie było jeszcze takiego spotkania, że przyjeżdżamy na Wisłę, stwarzamy tyle sytuacji i przegrywamy mecz - podkreśla.
REKLAMA
- Poziom irytacji jest bardzo duży. Mieliśmy "naście" klarownych sytuacji bramkowych. Boli, że przegrywamy w taki sposób - dodaje.
Obrońca stara się też znaleźć przyczyny tak dużej nieskuteczności żółto-czerwonych. - Do pewnego momentu wyglądało to naprawdę dobrze. Stwarzaliśmy sobie sytuacje czasem w naprawdę łatwy sposób. Brakuje umiejętności? Nie określiłbym tego w ten sposób. Wcześniej potrafiliśmy zdobywać gole i takiego problemu nie było. Teraz on się bardzo uwidocznił, ale na pewno nie szedłbym tak daleko, że brakuje nam umiejętności - wyjaśnia.
Teraz przed kielczanami zostały już tylko dwa ostatnie spotkania w lidze. We wtorek zagrają w Sosnowcu z Zagłębiem, natomiast w sobotę zakończą rozgrywki przed własną publicznością meczem z Górnikiem Zabrze. - Na pewno będziemy chcieli grać co najmniej tak dobrze, jak dzisiaj. Wiemy, czym jest nasza największa bolączka. Postaramy się to zmienić - kończy Malarczyk.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
Skutecznosc Korony w 2019 zasluguje na pomnik zalobny.