Korona grała dużo lepiej od Wisły. Ale musi przełknąć gorycz porażki…
To był naprawdę dobry mecz w wykonaniu Korony Kielce. Żółto-czerwoni posiadali inicjatywę, konstruowali akcje poprzez ataki pozycyjne i nękali obronę Wisły Kraków, ale popełniali ten sam grzech co w poprzednich kolejkach – razili nieskutecznością. I to się ponownie zemściło, gdyż tuż przed upływem godziny gry krakowianie wykorzystali rzut karny, który został podyktowany po analizie VAR. Tym samym podopieczni Gino Lettieriego przegrali przy Reymonta w Krakowie 0:1 i nie zrewanżowali się rywalom za marcową porażkę 2:6 na Suzuki Arenie.
REKLAMA
Uwagę musiał zwrócić wyjściowy skład kieleckiego zespołu. Znalazło się w nim aż pięciu zawodników wywodzących się z sektorów młodzieżowych Korony – Paweł Sokół, Piotr Malarczyk, Jakub Żubrowski, Oskar Sewerzyński oraz Marcin Cebula. Dla przedostatniego z wymienionych graczy był to debiut w wyjściowym składzie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Kielczanie ruszyli mocno na swoich rywali od samego początku pierwszej połowy. Już w 4. minucie Wato Arweladze wykorzystał fakt wolnej przestrzeni w środkowej strefie boiska i oddał mocny strzał w dystansu, ale zabrakło mu odrobiny precyzji – futbolówka odbiła się od poprzeczki i wyszła na aut bramkowy.
Kieleccy kibice mogli uznać tę sytuację za dobry omen i faktycznie postawę kielczan należało doceniać. W kolejnych sytuacjach celnie uderzał Felicio Brown Forbes i to dwukrotnie – w drugim przypadku bramkarz krakowian, Mateusz Lis, miał spory problem ze sparowaniem piłki do boku. Tuż przed przerwą znakomity strzał z dystansu oddał także Ivan Marquez, ale i tym razem krakowski golkiper stanął na wysokości zadania.
Sporo dyskusji wzbudził pierwszy kwadrans w wykonaniu 17-letniego wychowanka żółto-czerwonych, Oskara Sewerzyńskiego. Już w 6. minucie dostał on żółtą kartkę po faulu na Sławomirze Peszce, przez który były reprezentant Polski musiał opuścić boisko z kontuzją. Na jego szczęście sędzia Daniel Stefański zakwalifikował to zagranie jako godne jedynie napomnienia. Inaczej niedoświadczony zawodnik szybko musiałby wrócić do szatni, a tak mógł zostać na boisku i pokazywał się z naprawdę dobrej strony.
Tak czy inaczej przy Reymonta brakowało bramek. Kielczanie wyglądali na tle „Białej Gwiazdy” zdecydowanie lepiej – starali się, nie brakowało im charakteru i konstruowali kolejne akcje, ale nie potrafili żadnej skonkretyzować na tyle mocno, aby piłka wpadła do siatki.
Po zmianie stron boiska obraz gry nie ulegał zmianie. Korona posiadała inicjatywę i budowała szanse poprzez atak pozycyjny, jednak ciągle bez powodzenia. Browna Forbesa szybko zmienił Elia Soriano, natomiast Ivan Jukić musiał pojawiać się na murawie w miejsce Sewerzyńskiego, który w jednym ze starć doznał kontuzji i opuścił murawę.
Nieszczęście kieleckiej drużyny wydarzyło się tuż przed upływem godziny gry. Wówczas po jednym z dośrodkowań na murawę padł Lukas Klemenz i choć początkowo arbiter nakazał kontynuowanie gry, to po chwili doznał wezwanie, aby skorzystać z technologii VAR. I ta podpowiedź była bezlitosna dla gości. Okazało się, że Paweł Sokół piąstkując piłkę trafił równocześnie w głowię obrońcy Wisły, co oznaczało rzut karny i żółtą kartkę. A „jedenastkę” na gola zamienił Marko Kolar, który wybrał swój prawy dolny róg. I choć 19-latek w kieleckiej bramce wyczuł jego intencje, to wobec precyzyjnego strzału był bezradny.
Kolejne minuty wyglądały tak jak i przed bramką. Żółto-czerwoni posiadali inicjatywę i raz po raz gościli pod krakowską bramką, ale za nic w świecie nie potrafili znaleźć recepty na pokonanie Lisa. Nie udało się to m.in. Soriano, który w 79. minucie stanął przed znakomitą szansą na wykończenie akcji z najbliższej odległości strzałem głową, lecz zabrakło mu dosłownie kilku centymetrów dokładności. Po chwili szczęścia poszukał także Żubrowski, ale i jego próba wylądowała w rękawicach Lisa.
Gospodarze odgryźli się kontrą i uderzeniem Pawła Brożka, jednak świetnie we własnej bramce świetnie zachował się imiennik napastnika Wisły, Sokół, przez co na tablicy wyników wciąż było 1:0. I mimo kolejnych prób przyjezdnych – m.in. niecelnego strzału Jukicia ze świetniej pozycji z centrum pola karnego – nic nie zmieniło się już do końcowego gwizdka sędziego i komplet „oczek” zainkasowali miejscowi.
REKLAMA
Kielczanie pozostają na 10. miejscu w tabeli, ale do „Białej Gwiazdy” tracą już 5 punktów. Przedostatni mecz w obecnym LOTTO Ekstraklasy kielczanie rozegrają we wtorek, 14 maja o godzinie 20:30. Ich rywalem na Stadionie Ludowym w Sosnowcu będzie Zagłębie, które nie ma już szans na utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Wisła Kraków – Korona Kielce 1:0 (0:0)
Bramka: Kolar 59’ (k.)
Żółte kartki: Pietrzak 26’, Savićević 37’ - Gnjatić 6', Marquez 37’, Rymaniak 58’, Sokół 58’, Żubrowski 82’
Wisła: Lis - Pietrzak, Hoyo-Kowalski, Klemenz, Grabowski - Basha, Savićević - Kolar Drzazga (89’ Buksa), Peszko (13’ Śliwa) – Brożek (75’ Plewka)
Korona: Sokół - Rymaniak, Malarczyk, Marquez, Gardawski - Cebula, Gnjatić, Sewerzyński (55’ Jukić), Żubrowski, Arweladze (75’ Skrzecz) - Brown Forbes (52’ Soriano)
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Gino chyba Twój czas już mina w Koronie
Trudno odwoływać się do racjonalnych kategorii widząc taką niemoc strzelecką. Tworzenie sobie sytuacji nie jest przejawem gry przeciwko trenerowi.
Niech ten sezon sie juz skonczy, jestem wykonczony psychicznie.
bohatera
i grę tylko szkoda że brak skuteczności. Widać, że czym więcej Polaków tym lepsza gra.
Niech odejdzie jak najszybciej
Pozyskać Polaków którym będzie zależeć na tym klubie.
Dobrze gada.. Tak jest od jakiegoś czasu już.. Sam jesteś ciulu z podkieleckiej wioski..
I na koniec refleksja. Jeśli piłkarze grają w ekstraklasie i mimo ogromnej przewagi i liczby strzałów nie potrafią strzelić bramki, to przyczyna może być tylko jedna. Grają przeciwko trenerowi i dopóki go zarząd nie wykurzy będą tak grać nadal, aż do spadku do I ligi.
I jeszcze jedno. Dlaczego dany piłkarz będący przy piłce na polu karnym przeciwnika strzela na bramkę z bardzo ostrego kąta, mając w okolicach 10 metra dwóch swoich kolegów bardzo dobrze ustawionych? Oni się nie znoszą?
Proszę sobie obejrzeć jak gra Piast Gliwice. To jest gra zespołowa pełną gębą. O strzałach z dystansu nie mówię, bo chyba wszyscy wiedzą jak piłkarze Piasta potrafią tę sztukę wykonać, ale sytuacja na polu karnym. Piłkarz jest przy piłce, może strzelać, ale on podaje do lepiej ustawionego kolegi, który nie marnuje sytuacji. Pewnie jakiś burak odpisze mi, żebym się odczepił od Korony, to go uprzedzę. Zapomnij. Pochodzę z regionu, życzę Koronie jak najlepiej, ale nie toleruję marnotrawstwa i tracenia czasu i energii. A jeśli klub chce taką politykę prowadzić, to życzę jej spadku. Jest przecież jeszcze KSZO, które kiedyś grało w najwyższej lidze.