Może nie wszyscy obcokrajowcy zdają sobie sprawę z tego, jak ważny to mecz dla kibiców, ale poruszaliśmy także i tę kwestię
Korona Kielce zagra w piątek na wyjeździe z Wisłą Kraków. Przed zespołem szansa zmazania plamy po porażce 2:6 sprzed dwóch miesięcy. - Myślę, że nie trzeba o tym rozmawiać. Żaden z tych chłopaków nie jest trampkarzem i wie, gdzie jedziemy i jak wyglądało to ostatnio. Może nie wszyscy obcokrajowcy zdają sobie sprawę z tego, jak ważny to mecz dla kibiców, ale poruszaliśmy także i tę kwestię. Nie trzeba dużo mówić, a po prostu wyjść i pokazać to na boisku – mówi wychowanek żółto-czerwonych, Piotr Malarczyk.
Kilka tygodni temu, po przegranym 0:4 spotkaniu z Piastem Gliwice, sporym echem odbiła się emocjonalna przemowa defensora w szatni zespołu. - Było mi wstyd za taki mecz. Nie po to się wchodzi na boisko, żeby przegrywać w takim stylu – kwituje „Malar”.
REKLAMA
I kontynuuje: - W kolejnych meczach nasza postawa była już dużo lepsza jeśli chodzi o samą grę. Mieliśmy mnóstwo stuprocentowych sytuacji i zawiodła nas tylko skuteczność. Stwarzaliśmy sobie szanse, w odróżnieniu do meczu z Piastem, gdzie to wyglądało słabo jeśli chodzi o grę i ogólnie o poziom cech wolicjonalnych. Ciężko to ukryć. Jeszcze można coś ugrać i ja bym chciał skończyć sezon na 9. miejscu.
W grupie spadkowej kielczanie spisują się bardzo przeciętnie – zdobyli dotychczas 4 punkty na 12 możliwych. - Można powiedzieć, że wracają demony z poprzedniego sezonu. Wówczas byliśmy w górnej ósemce, ale tamta runda również nie wyglądała tak jakbyśmy sobie tego życzyli. To pewien problem, dla mnie duży. Sezon się nie skończył i chciałbym osiągać jak najlepsze wyniki – odpiera Malarczyk.
Wychowanek Korony wrócił do wyjściowego składu po kilku miesiącach spędzonych w odstawce. - Czekałem bardzo długo. Moja pozycja też jest taka, że ciężko wchodzić na 20-30 minut i w pełni pokazać co można, poczuć sytuacje meczowe. Trening jest treningiem, ale boisko i mecz to co innego. Cieszę się, że ta końcówka jest dla mnie regularna pod względem występów – przyznaje sam zainteresowany.
- Dostałem szansę regularnych występów i chcę ją wykorzystać jak najlepiej. Na pewno mnie motywacji nie brakuje. Staramy się wpłynąć na resztę drużyny, że ten sezon się jeszcze nie skończył. Wychodzi to z różnym efektem, przypominając mecz z Piastem… - dodaje obrońca.
Jakie nastroje panują obecnie w kieleckiej szatni? - Ta szatnia dużo różni się od tego, co było kilka lat temu. Wiadomo, że pewnych rzeczy nie da się przełożyć jeden do jednego. Teraz jest większa liczba obcokrajowców, co też wpływa na wygląd szatni. Nie powiem, że jest to grupa bez charakteru. Są zawodnicy, którzy również utożsamiają się z Koroną, dogadują się w języku polskim. To ważne, niektórzy starają się i chcą. Trzeba szukać pozytywów – uważa „Malar”.
Nad zespołem ponownie unosi się atmosfera niezrealizowanego celu – rok temu była to porażka w półfinale Pucharu Polski z Arką Gdynia, teraz natomiast brak awansu do grupy mistrzowskiej. - Nie lubię stawiania sobie przed sezonem celu jako awansu do ósemki. Bo co to za cel? Wejdziemy do niej i mamy się spakować, bo już swoje ugraliśmy? Nie lubię takiego stawiania sytuacji. Poza drużynami, które otwarcie deklarują, że grają o mistrzostwo, to pozostali mówią, że grają o ósemkę. A później pytania – o co gramy teraz? Przed rokiem się udało, ale przegraliśmy kilka spotkań i końcówka zaburzyła cały sezon. Zbyt daleko wybiegaliśmy w przyszłość, zamiast skupiać się na tym, co tu i teraz – kwituje Malarczyk.
- W piłce ciężko wskazać jeden czynnik, który powoduje, że wyniki są takie a nie inne. Gdybyśmy mieli 50-procentową skuteczność w meczach z Arką i Wisłą Płock, to rozmawialibyśmy tutaj w innych nastrojach. Mieliśmy sytuacje na otworzenie i zamknięcie meczu. Możemy sami sobie pluć w brodę. Wyniki rzutują na ogólny odbiór drużyny. Nie ma wyników, więc jest on negatywny. W mojej opinii zagraliśmy gorszy mecz z Miedzią, gdzie zapunktowaliśmy, niż z Wisłą i Arką, kiedy punktów nie zdobyliśmy – uważa wychowanek kieleckiego zespołu.
A czy 27-latek zna już swoją przyszłość? - Bardzo bym chciał zostać w Koronie. Mam kontrakt ważny jeszcze przez rok z kolejnymi opcjami i chciałbym grać w Kielcach – kończy defensor.
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Niemniej Panu trenerowi pewne rzeczy z tego wywiadu mogą się nie spodobać, zwłaszcza, że stoją w opozycji do głoszonej przez niego "prawdy obiektywnej".
Mów raczej za siebie hipokryto...
Ja zawsze mówiłem żeby nie wstawiać do składu Malarczyka.. I nadal tak uważam... Kompletnie nie rozumiem dlaczego mówisz w liczbie mnogiej..