Emocji jak na lekarstwo, ani jednej bramki. Korona rozegrała kolejny mecz bez historii
Z jednej strony przeciętna i zupełnie nieprzekonywująca Korona Kielce, z drugiej Miedź Legnica, która długimi momentami wyglądała bardzo słabo. Spotkanie takich drużyn nie mogło przynieść wielu emocji, w efekcie czego ponownie na Suzuki Arenie odbył się mecz w zasadzie bez żadnej historii. Przy Ściegiennego padł remis 0:0 i może to ucieszyć co najwyżej kieleckiego bramkarza, Pawła Sokoła. 19-latka, który w swoim debiucie w LOTTO Ekstraklasie zanotował czyste konto.
Tym razem na ławce rezerwowych został jeden z najjaśniejszych punktów kieleckiego zespołu w obecnym roku – Wato Arweladze. Trener Gino Lettieri zdecydował się na wystawienie od pierwszych minut dwóch nominalnych napastników, a więc Elii Soriano i Felicio Browna Forbesa. Jak jednak okazało się z czasem, nie przełożyło się to na skomasowaną ofensywę zespołu gospodarzy.
REKLAMA
O pierwszej połowie możemy napisać właściwie tylko tyle, że się odbyła. Widowisko, jakie kielczanie i legniczanie zaserwowali widzom na stadionie przy ulicy Ściegiennego, było bardzo kiepskiej jakości. Gdy już dochodziło do jakichś strzałów, to bardzo niecelnych. A jeśli już nawet piłka leciała w światło bramki, to najmniejszych problemów nie mieli bramkarze obu ekip – Sosłan Dżanajew oraz debiutujący w LOTTO Ekstraklasie 19-letni Paweł Sokół.
Wszyscy liczyli, że obraz tego pojedynku odmieni się po zmianie stron boiska. Niestety, próżne to były nadzieje… Korona co prawda częściej utrzymywała się przy piłce i to ona bardziej próbowała odnieść powodzenie w ataku pozycyjnym, ale było w tym wszystkim niewiele jakości, przez co niezbyt licznie zgromadzeni kibice na Suzuki Arenie po prostu się nudzili. W sobotnie popołudnie na kieleckim stadionie pojawiło się 4451 fanów – to drugi najsłabszy wynik w obecnym sezonie.
W 57. minucie swojego popisowego numeru ze strzałem z dystansu spróbował jeden z najgroźniejszych zawodników gości, Petteri Forsell. Uderzenie Fina bez żadnych kłopotów wyłapał jednak Sokół. Chwilę później o zmianę poprosił zaś Bartosz Rymaniak, który zgłosił problem zdrowotny i nie mógł kontynuować gry.
Na ostatnie pół godziny Lettieri postanowił wprowadzić na boisko Arweladze, co miało ożywić poczynania kieleckiej ofensywy. W 65. minucie do dobrej okazji doszedł Soriano, ale i tym razem nie zdołał odnaleźć recepty na marazm w ataku i nie pokonał Dżanajewa.
W końcówce to wątpliwej jakości starcie nadal nie odmieniało swojego oblicza. Ponownie irytowała postawa Browna Forbesa – Kostarykanin wciąż nie potrafił odnaleźć skuteczności, a dodatkowo w kilku akcjach zupełnie niepotrzebnie zachowywał się egoistycznie. Kielczanom brakowało też chęci, pazerności o której przed pierwszym gwizdkiem mówił ich szkoleniowiec. Doskonale widać to było jeszcze w pierwszej odsłonie spotkania, kiedy jeden z defensorów Miedzi źle obliczył tor lotu piłki i ją przepuścił, ale Włoch nie wziął pod uwagę takiego zachowania i odebrał sobie możliwość oddania strzału w znakomitej sytuacji.
Coś drgnęło dopiero w 80. minucie. Gospodarze najedli się sporo strachu, gdy piłkę wzdłuż pola bramkowego posłał Joan Roman, a w siatce omal nie umieścił jej Henrik Ojamaa, ale świetną interwencją ratunkową na linii wykazał się Ivan Marquez. W odpowiedzi Soriano stanął oko w oko z Dżanajewem, ale zamiast oddać strzał to wdał się w nieudany drybling i zmarnował chyba najlepszą okazję żółto-czerwonych w sobotnie popołudnie.
W samej końcówce Forsell obił jeszcze poprzeczkę strzałem z rzutu wolnego i oba zespoły dopisały do swojego konta po jednym punkcie za bezbramkowy remis. Korona była aktywniejsza, starała się kreować okazje bramkowe dużo częściej niż Miedź, ale przy Ściegiennego po prostu nie było jakości, przez co nie ujrzeliśmy ani jednej bramki.
Kolejna potyczka kielczan zaplanowano jest na piątek, 10 maja o godzinie 20:30. Wówczas ekipa Lettieriego zagra na wyjeździe z Wisłą Kraków i może to być kluczowy bój w kwestii zajęcia najwyższego, dziewiątego miejsca na zakończenie zmagań w grupie spadkowej.
Korona Kielce - Miedź Legnica 0:0
Żółte kartki: Petrak 50’, Pucko 86’
Korona: Sokół – Rymaniak (58’ Kosakiewicz), Malarczyk, Marquez, Gardawski - Gnjatić, Żubrowski, Petrak (68’ Pucko), Cebula (62’ Arweladze) - Soriano, Brown Forbes
Miedź: Dżanajew - Zieliński, Bożić (88' Żyro), Musa, Pikk – Camara (76’ Ojamaa), Fernandez, Augustyniak, Bartczak, Roman (90+3' Piasecki) – Forsell
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
To kible były pełne! Bo ni jak nie było tyłu na trybunach!
czekam na efekty
To co wyprawia się w tych spotkaniach to jest robienie z nas kibiców idiotów. Współczuję tym co chodzą na mecze i jeszce płacą za to dno.
,, chemię " do szatni i trochę świeżej krwi, młodej krwi. Dzisiaj trenera Gino nie jestem w stanie zrozumieć, wpuszcza dwóch napastników : Forbes i Soriano niby ofensywnie, a jednocześnie dwóch defensywnych pomocników : Gnjatić i Petrak, a Żubrowski też nie grzeszy ciągiem na bramkę czy np. prostopadłym podaniem. No kto zagra fajną gałę na napastników ? Gnjatić nie wykonuje podań w przód, Petrak ma kłopoty z dokładnością, Żubrowski .....wielka niewiadoma. Wtedy wiadomo zostają skrzydła, ale wtedy taka taktyka jest czytelna i Miedź tak się ustawiła. Zawodnicy to widzą i wtedy serducha nie zostawią, a dlaczego blisko siebie nie mogą zagrać Cebula i Arweladze, do nich szybki Sewerzyński,dalej albo Gnjatić albo Petrak, do nich Żubrowski, Soriano w ataku. Boki w pomocy i w obronie mamy dobre. No i jeszcze ta chęć wygrania ! Za wszelką cenę, za ten klub. To się rodzi w szatni, to robi trener, dobry trener z charyzmą. Powodzenia Nasza Korono !!!!!!
"Do trzech razy sztuka", jednak używanie tego przysłowia w kontekście małego klubu, jakim słowem niektórych jest Korona Kielce wydaje się być niesprawiedliwe :(
Strzelać tym piłkarzynom chyba nie kazali. Soriano przy przewrotce widać jak wstrzymał nogę, przy sam na sam zrobił to co mógł najgorsze.
Forbes też w kilku sytuacjach zamiast podawać, to na siłę chce kończyć sam.
Kolejna rzecz, rzuty wolne. Mamy na boisku Cebulę to podchodzi Malar. Mamy na boisku Wato i Pućko podchodzi Kosa. Jak to w ogóle jest możliwe?
Na plus 5 Polaków w podstawowej 11.
Naturę i właściwości substancji bada również fizyka. Chemia i fizyka nawzajem się przenikają i często trudno jest precyzyjnie ustalić, gdzie kończy się jedna dziedzina, a zaczyna druga. Chemia, podobnie jak fizyka, jest centralną nauką przyrodniczą. Obie te nauki stanowią podstawę wszystkich pozostałych nauk przyrodniczych – biologii, geografii, metalurgii i wielu innych.
Janek, no kufa obudz się - no przeciez właśnie tylko o te gole chodzi (co ich nie było -sorry).
Nie pisalem komentarza powyzej, a autorowi gratuluje smutnego zycia. Swoja droga ludzie wierzacy w tak slabe prowokacje powinni sie troche zastanowic, czy aby nie powinni potrenowac troche zagadek logicznych i czytania ze zrozumieniem.
Nie ogladalem meczu, bylem na weselu szanowni kolezkowcy.
Stad moj brak aktywnosci w temacie.
A to JAKIEŚ były????