Metamorfoza rezerw Korony w oczach jednego zawodnika. „Chcę uporać się z urazem i pomóc drużynie”
Obecny sezon IV ligi świętokrzyskiej wkracza w decydującą fazę. Do końca pozostało raptem siedem kolejek, w których Korona II Kielce będzie broniła pozycji lidera gwarantującej awans do wyższej klasy rozgrywkowej. O specyfice drugiej drużyny żółto-czerwonych, ale także o kilku innych kwestiach, porozmawialiśmy z najdłuższym stażem zawodnikiem rezerw – Kacprem Chudeckim. – W porównaniu z poprzednimi latami zmieniło się bardzo wiele – nie ukrywa 20-latek.
Gracz ten wywodzi się z sektora młodzieżowego kieleckiego klubu. Był członkiem Korony II w sezonie 2016/2017, po którym podjęto decyzję o rozwiązaniu zespołu. Przed rozgrywkami 2018/2019, gdy drużynę powołano ponownie, zawodnik powrócił do klubu i może spojrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy.
REKLAMA
- Dwa lata temu mieliśmy całkowicie inną drużynę, ponad dwadzieścia regularnie trenujących osób. W tym sezonie na początku na stałe było nas dziewięciu, a teraz bywają dni, że trenujemy nawet i w pięciu. Uważam jednak, że z takiej sytuacji można wyciągnąć wiele plusów. Trening da się nakierować bardziej pod kątem pracy nad poszczególnymi aspektami, na co często brakuje czasu przy normalnym rytmie – opisuje Chudecki.
Codzienne przygotowania w okrojonym składzie to jedno. A jak wygląda rytm pracy Korony II gdy zbliża się spotkanie ligowe? - Dzień przed meczem często pojawiają się posiłki z pierwszej drużyny, żeby przećwiczyć warianty pod mecz. Trener Grzesik na drugiej drużynie połamał sobie zęby i wybitnie zna jej specyfikę – mówi zawodnik, który może występować zarówno na pozycji napastnika, jak i skrzydłowego.
I dodaje: - Współpraca z trenerem stoi na naprawdę wysokim poziomie. Mimo że nie zawsze się w pełni zgadzamy (śmiech)! Uważam, że to jedna z najbardziej kompetentnych osób do pracy z młodzieżą, i to nie tylko w naszym województwie. Ma ciekawy wachlarz ćwiczeń, wiedzę i praca z nim jest bardzo przyjemna.
Całemu kieleckiemu klubowi, a już zwłaszcza osobom związanym z rezerwami, bardzo mocno zależy na wywalczeniu awansu do trzeciej ligi. To podniosłoby poprzeczkę i znacznie zwiększyłoby poziom przygotowań zawodników rezerw do ewentualnej gry w pierwszej drużynie. - Sądzę, że największe przeskoki poziomów są pomiędzy czwartą a trzecią, oraz pomiędzy trzecią a drugą ligą. Potem zaciera się to już bardziej. Wydaje mi się, że cel na ten sezon jest oczywisty: chcemy awansować – podkreśla Chudecki.
Niewykluczone, że wywalczenie promocji będzie wiązało się ze zmianą organizacji pracy rezerw. - Myślę, że zmiany byłyby nieuniknione. Trudno byłoby sobie poradzić na tym poziomie z takim zapleczem, niewieloma zawodnikami trenującymi ze sobą na co dzień, ale są to oczywiście kompetencje klubu, nic mi do tego – kwituje nasz rozmówca.
Sam zawodnik obecny sezon na czwartoligowych boiskach rozpoczął udanie. W pierwszej rundzie zdobył siedem bramek i włożył spory wkład w to, że kielczanie zimowali na pozycji lidera tabeli. Docenił to m.in. trener Gino Lettieri, który powołał piłkarza na jesienny sparing pierwszej drużyny ze Stalą Mielec w Kielcach. Później jednak, w trakcie zimowego okresu przygotowawczego, nadeszła kontuzja, przez którą gracz będzie mógł pomóc zespołowi dopiero od nowego sezonu, o ile zostanie w zespole na dłużej.
- Można powiedzieć, że jeśli chodzi o zdrowie, to pech nigdy mnie nie omijał. Obecnie jestem całkowicie wyłączony z normalnego treningu i wracam do zdrowia. Liczę, że po sezonie będę już w pełnej dyspozycji, zwarty i gotowy do pracy. W ostatnim czasie zacząłem borykać się z martwicą szpiku kostnego. Krótko mówiąc, w kościach porobiły się ubytki i potrzebuję odpoczynku, żeby znowu grać w piłkę na pełnych obrotach. Jestem jednak dobrej myśli, a to ze względu na to, że pozostaję pod opieką chyba najlepszego specjalisty w Polsce od medycyny sportowej, doktora Krzysztofa Ficka – wyjaśnia 20-latek.
I choć w Koronie spędził już kilka sezonów to ma nadzieję, że ten najlepszy, rozegrany w pełni na najwyższych obrotach tak jak w rundzie jesiennej, wciąż przed nim. - Miałem do tej pory problemy z różnymi przypadkami losowymi i trudno było mi złapać regularność, ale nie płaczę nad rozlanym mlekiem, bo to niczego nie zmienia. Teraz chciałbym się uporać z urazem do końca i uważam, że będąc w pełni zdrowym jestem w stanie naprawdę sporo pomóc drużynie. Chcę to zrobić, bo mogę jeszcze sporo zdziałać – kończy Chudecki.
fot. Bartłomiej Wielanowski
Wasze komentarze