Kij: Nic dwa razy się nie zdarza
- W Tarnowie koszykarzom Unii wychodziło dosłownie wszystko. Co tylko rzucili, to wpadało. W sobotę już nie utrzymali tak dobrej skuteczności, przez co zdołaliśmy ich bez większych problemów pokonać – mówi szkoleniowiec UMKS-u Kielce, Grzegorz Kij.
Niezwykle ważne zwycięstwo odnieśli w sobotę koszykarze kieleckiego UMKS-u. Podopieczni Grzegorza Kija pokonali we własnej hali Unię Tarnów i przedłużyli tym samym swoje szanse na awans do finału fazy play-off drugoligowych rozgrywek. Kielczanie zagrali dobry mecz, a ich wygrana ani przez chwilę nie była zagrożona. Szkoleniowiec UMKS-u po meczu nie krył zadowolenia z postawy swojego zespołu. - Zaprezentowaliśmy się lepiej niż w środę, chociaż tak naprawdę w pierwszym spotkaniu z Unią też wcale źle nie zagraliśmy. W Tarnowie nasi przeciwnicy mieli tak świetny dzień, że byli po prostu nie do pokonania. To co rzucali w stronę kosza, to wpadało. W sobotę już nie utrzymali tak wysokiej skuteczności i zdobywanie punktów przychodziło im ze znacznie większą trudnością – powiedział Kij.
Trener kieleckiej drużyny przyznał jednocześnie, że o sukcesie jego zespołu zadecydowało przede wszystkim wyeliminowanie z gry najlepszych zawodników rywali. - Kluczem do zwycięstwa okazało się w dużej mierze powstrzymanie dwóch niezwykle ważnych zawodników, Wojciecha Majchrzaka i Tomasza Zycha. Wykonaliśmy wielką pracę, zwłaszcza w obronie. Widać było u chłopaków ogromne zaangażowanie, dzięki czemu straty z pierwszego spotkania zostały odrobione – zauważył Kij.
Przełomowa dla losów spotkania mogła okazać się trzecia kwarta pojedynku. Goście, wykorzystując słabszą dyspozycję kielczan, zaczęli stopniowo odrabiać straty, co zwiastowało emocjonującą końcówkę. Na szczęście ostatnie minuty rywalizacji ponownie należały do koszykarzy UMKS-u. - Na przerwę schodziliśmy ze sporą przewagą, przez co na drugą część meczu wyszliśmy za bardzo rozluźnieni. Koszykarze Unii odrobili w trzeciej kwarcie osiem punktów, jednak pomimo tego to my cały czas kontrolowaliśmy przebieg meczu. Po kilku moich uwagach skierowanych w stronę zawodników nasza przewaga znów błyskawicznie wzrosła. Ostatecznie wygraliśmy różnicą ponad dwudziestu punktów. Za to, co chłopcy pokazali i za ogromną walkę, jaką zaprezentowali w tym spotkaniu, należą im się wielkie słowa uznania – stwierdził trener kieleckiej drużyny.
O tym, która z drużyn awansuje do finału fazy play-off zadecyduje ostatnie, środowe spotkanie. Faworytem tej konfrontacji, z racji posiadania przewagi własnego parkietu, będzie zespół Unii. Szkoleniowiec UMKS-u zapewnił jednak, że jego podopieczni zrobią wszystko, aby rywalizację z popularnymi „Jaskółkami” zakończyć na swoją korzyść. - W Tarnowie wszystko może się zdarzyć. Wcale nie stoimy na straconej pozycji, tym bardziej, że w tym sezonie całkiem dobrze gramy na wyjazdach. Wydaje mi się, że prezentujemy w ostatnim czasie naprawdę równą formę. W Tarnowie też nie graliśmy źle. Unia była do tamtego spotkania bardzo dobrze przygotowana, jej zawodnicy trafiali zresztą z ponad 50 procentową skutecznością za trzy punkty. Nic jednak dwa razy się nie zdarza. Myślę, że drugi raz aż tak dobrze nie zagrają. My z kolei na pewno damy z siebie wszystko, aby awansować do finału – zaznaczył.
Wasze komentarze