Fatalne porażki z Zagłębiem i Wisłą znów dają o sobie znać. Odbierają Koronie ostatnie nadzieje
Korona Kielce nie zagra w grupie mistrzowskiej LOTTO Ekstraklasy w sezonie 2018/2019, chyba że w ostatniej kolejce wydarzy się rzecz absolutnie nieprawdopodobna i przy porażce Wisły Kraków oraz Lecha Poznań, a także przy bardzo wysokiej porażce Pogoni Szczecin z Legią Warszawa, żółto-czerwoni rozbiją na wyjeździe Piasta Gliwice. Czarny początek marca w wykonaniu kielczan i niesławne porażki 1:4 z Zagłębiem Sosnowiec i 2:6 z „Białą Gwiazdą” znowu dają o sobie znać – to w dużej mierze z tego powodu ekipa Gino Lettieriego musi już porzucić w zasadzie wszelkie nadzieje.
Według wyliczeń portalu 90minut.pl, kielczanie zachowują… mniej niż 0,001% szans na miejsce w pierwszej ósemce. By ten niesamowity scenariusz się zrealizował, musieliby uplasować się odpowiednio na 8. i 9. pozycji z Pogonią, mając tyle samo punktów co wyłącznie „Portowcy”. W meczach bezpośrednich dwukrotnie padł remis 1:1, zatem o wszystkim decydowałby bilans bramkowy.
REKLAMA
Obecnie w przypadku szczecinian to +4 (43:39), natomiast w przypadku kielczan -5 (35:40). Jak więc łatwo można wyliczyć, nawet porażka Pogoni 0:4 przy Łazienkowskiej i triumf Korony 5:0 w Gliwicach nie sprawiłby, że to zespół z województwa świętokrzyskiego zagra w grupie mistrzowskiej.
Pozostaje zatem czysta fantastyka, która – gdyby weszła w życie – z pewnością stanowiłaby jedną z najdziwniejszych historii od czasów reformy Ekstraklasy. A kieleccy kibice raz jeszcze mogą wrócić wspomnieniami do początku marca i żałować, że żółto-czerwoni zostaliby pokonani przez Zagłębie i Wisłę odpowiednio trzema i czterema bramkami.
Gdyby bilans bramkowy Korony na obecnym etapie sezonu wyglądał nieco lepiej, pełną nadzieję można byłoby zachować do samego końca, nawet pomimo ostatnich porażek…
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
napiszcie moze co zrobic by nie sopasc do 1 ligi
Bartoszek był słaby bo przegrywał na wyjazdach, ten to istny geniusz u siebie na remis z byle kopaczami.
Pamiętacie te stracone punkty z Płockiem w doliczonym czasie przy 2:1 dośrodkowanie Janjić przegrywa główkę piłka przedłużona Merabaszvili opanowuje, wprowadzony Malarczyk spóźniony i bramka za kołnierz.
Pamiętacie te stracone punkty z Cracovią po szybkim wyrzucie z autu, nasi zaspali kontra wrzutka i Cabrera.
Pamiętacie ten remisowy mecz z Miedzią, przed Świętami odpuszczony przez trenera rezerwowym składem.
No bo rękę Kovy w Cracovie to macie przed oczyma.