Wielki kryzys w Lechu Poznań. Czarne chmury nad Nawałką, ale... faworyta nie widać
Zwycięstwo Korony nad Jagiellonią w ostatniej kolejce przed przerwą reprezentacyjną mocno podbudowało piłkarzy, którzy wygrali po dwóch porażkach z rzędu. Co innego w Lechu, gdzie każdy kolejny mecz rundy wiosennej jeszcze bardziej podsyca nerwową i napiętą atmosferę. Szefowie "Kolejorza", który będzie najbliższym rywalem kielczan w sobotę na Suzuki Arenie, nie są zadowoleni ani ze swoich piłkarzy, ani ze sztabu szkoleniowego. Wielkopolskie media pisały nawet, że mecz z Koroną może być decydujący dla posady trenera Adama Nawałki. Portal "Weszło" donosi natomiast, że zwolnienie byłego selekcjonera nie jest jeszcze przesądzone. Włodarze Lecha poważnie zastanawiają się jednak nad zmianą trenera.
W ostatnich dniach wybuchła informacja o wietrzeniu w szatni "Kolejorza", jakie prezesi chcą zrobić latem. Z drużyny ma odejść nawet piętnastu zawodników. Miarka się przebrała, szefowie uderzyli pięścią w stół i robią rewolucję, jakiej w Poznaniu jeszcze nie było. I brew pozorom nie jest to działanie chwili, ale przemyślany pomysł, który w głowach prezesów Lecha kiełkował już od dłuższego czasu. - Zadzwonił kiedyś do mnie prezes Karol Klimczak i mówi: "Muszę zrobić jak wy, przewietrzyć szatnię. Jeśli tego nie zrobię, nie pójdziemy do przodu" - mówił w "Waszym Wywiadzie" na łamach CKsport.pl Krzysztof Zając, prezes Korony. Miało to miejsce już w sierpniu - a zatem na samym początku sezonu. Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że sezon potoczy się dla "Kolejorza" tak fatalnie...
REKLAMA
Decyzja, jak decyzja - każdy szef ma do niej prawo. Problem w tym, że sytuacja wymknęła się w Poznaniu troszeczkę spod kontroli. Piłkarze dowiedzieli się o planowanym "wietrzeniu" zanim jeszcze odbyli rozmowy w cztery oczy z zarządem. Nie ma się co więc dziwić, że atmosfera w szatni Lecha jest fatalna, a drużyna podzielona. Jak dołożymy do tego kiepskie wyniki w lidze i cztery porażki w sześciu wiosennych meczach, otrzymujemy obraz drużyny, która w żaden sposób nie przypomina faworyta - jakim teoretycznie powinna być - w sobotnim spotkaniu.
Powiedzieć, że atmosfera w szatni Lecha jest dziś fatalna, to nic nie powiedzieć. Info o planowanym wielkim wietrzeniu dotarło do piłkarzy zanim rozmowy z większością zainteresowanych zdołał odbyć dyrektor Rząsa. Rewolucja i tak miała być,ale szambo wybiło wcześniej niż planowano
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 26 marca 2019
Lech miał walczyć o mistrzostwo Polski, a tymczasem drży o awans do ósemki. Gdyby "Kolejorz" wylądował po 30 kolejkach sezonu zasadniczego w dolnej połówce tabeli, groziłyby mu także solidne pustki w klubowej kasie, która została zaplanowana na ten sezon w oparciu o bezwzględny awans do "ósemki". Szefowie klubu tracą przede wszystkim cierpliwość do trenera Adama Nawałki, który siedzi obecnie na "gorącym krześle". Jak podaje "Wesżło", jego odejście nie jest jeszcze przesądzone, jednak bardzo prawdopodobne. Nie ma wyników, nie ma też chemii między zarządem, a trenerem.
Oczywiście nie są to problemy Korony, która z czystą głową może przygotowywać się do sobotniego spotkania. Kielczanie zagrają u siebie i wydawałoby się, że wygrana z tak rozbitym Lechem byłaby dla nich obowiązkiem. Sęk w tym, że polska Ekstraklasa nie takie rzeczy jednak widziała... Kielczanie byli faworytem w Sosnowcu, Jagiellonia natomiast w Białymstoku. A jak się skończyło, wszyscy pamiętamy.
Poprzednia kolejka: Jaga - Korona 1:3, Lech - Górnik 0:3
— Marcin Długosz (@DlugoszMarcin) 27 marca 2019
Sytuacja kadrowa: w Koronie gotowi niemal wszyscy, w Lechu są kontuzje
Atmosfera: w Koronie cisza i spokój, w Lechu wielkie zamieszanie
W sobotnim meczu faworyt może być więc tylko jeden. Oczywiście Lech #Ekstraklasa
Wasze komentarze