Frekwencja nie do końca bierze się z naszej gry. Zdobywaliśmy dużo bramek i nawet wtedy nie było kompletu
- Nie sądzę, że frekwencja wychodzi do końca z naszej gry. Biorąc pod uwagę ostatnie półtorarocze, to graliśmy ofensywnie, zdobywaliśmy dużo bramek i nawet wtedy nie było kompletu. Jesienią z Górnikiem zagraliśmy znakomity mecz, a na kolejnym spotkaniu i tak było mniej kibiców – uważa trener Korony Kielce, Gino Lettieri. I nakreśla sytuację w swoim zespole przed sobotnim meczem z Zagłębiem Sosnowiec.
Jak wygląda sytuacja kadrowa żółto-czerwonych? - Gardawski w tym tygodniu jeszcze nie trenował z drużyną. Małe problemy z urazami mają również także Cebula i Żubrowski, choć u nich to wygląda dobrze. A Michael? To się okaże, bo z powodu przeziębienia dopiero teraz wraca do pracy – wyjaśnia szkoleniowiec.
REKLAMA
Włoch nie lekceważy sosnowiczan pomimo tego, że zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli. - Uważam, że to na pewno nie będzie łatwiejszy mecz niż te dwa poprzednie u siebie. Już wspominałem, że w polskiej lidze nie jest łatwo wygrywać, a zwłaszcza na wyjazdach i to widać również po zespołach, które w tabeli są jeszcze wyżej niż my – przedstawia Lettieri.
Po udanej inauguracji w postaci zwycięstwa z Arką Gdynia, potem nadeszły dwa remisy – z Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin. - Graliśmy u siebie z bardzo trudnymi przeciwnikami – liderem Lechią Gdańsk i znajdującą się w bardzo dobrej formie Pogonią Szczecin. O tym nie wolno zapomnieć – podkreśla szkoleniowiec.
W ostatnich potyczkach w wyjściowym składzie zagrał Joonaas Tamm. Trener kielczan ma o Estończyku dobre zdanie. - Wcale nie uważamy, że Tamm gra źle. Mamy statystyki, że wygrywa ponad 80% swoich pojedynków i ponad 90% tych powietrzu – odnosi się Lettieri.
A w obliczu potyczki w Sosnowcu podkreśla: - Nie zdecydowaliśmy się jeszcze na system, w którym chcemy zagrać w najbliższym meczu.
W spotkaniu z Pogonią raziło wiele niedokładnych dośrodkowań z rzutów rożnych czy rzutów wolnych. - Nasze stały fragmenty, przede wszystkim w pierwszej połowie, nie wyglądały tak jak sobie wyobrażaliśmy. Nie możemy jednak wprowadzać konkretnego zawodnika tylko pod tym kątem. Musimy myśleć o całym meczu – mówi Włoch.
Czy żółto-czerwoni powrócą do ustawienia z ofensywnymi skrzydłowymi? - Planowaliśmy wchodzić w ofensywę przez wahadła, ale nam to nie wyszło – odpiera trener i nie odnosi się do ewentualnych zmian w składzie na Zagłębie.
- Dziwimy się czytając, że zagraliśmy defensywnie. Prawda jest taka, że nie mieliśmy klarownej sytuacji bramkowej, ale przy lepszym zachowaniu mogliśmy wyciągnąć większą korzyść z tego, co stworzyliśmy – dodaje ponadto Lettieri odnosząc się jeszcze do potyczki z Pogonią.
Mecz Zagłębie – Korona rozpocznie się w sobotę, 2 marca o godzinie 15:30 na stadionie w Sosnowcu.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
I staliśmy piątką w obronie bo u nas nie miał kto rozegrać w środku, bo to z środka idzie rozrzucenie na skrzydła, na tym podłego zaskoczenie przeciwnika, a nie na tym że Ryman będzie holował piłkę wzdłóż linii do końca, no musi z środkiem wymienić klepę raz i drugi żeby się przesuwać do przodu. Ale u nas nie ma już z kim wymienić jak tylko przejdzie połowę boiska no bo nie ma rozgrywającego i zostaje tylko laga do napastnika Górskiego ktöry się przewróci bo to najlepiej potrafi.
Lettieri mówi, że grali z bardzo trudnymi przeciwnikami, czyli Lechią i Pogonią i osiągnęli dwa remisy. I tu zaczyna się usprawiedliwiać. Każdy przeciwnik jest trudny panie Lettieri, jeśli wystawia się skład na mecz którego skompletowała maszyna losująca i w dodatku trener tak miesza ustawieniami, ze zawodnicy nie wiedzą co mają grać i pozostaje im tylko przeszkadzać. To, ze go Niemcy wykurzyli z III ich ligi nie stało się przypadkiem. Jak zobaczyli co ten cudak wyczynia, to mu powiedzieli: wyPierre Dalaj, z tym, że po niemiecku.
1) Poziomu gry zawodników Korony Kielce (najważniejsze).
2) Pogody (przy minusowych temperaturach na mecze przychodzą w większości tylko Ci kibice, którzy chodzą zawsze).
3) Termin meczu, godzina, dzień tygodnia. Wiadomo, że w sobotę np. o 16:00 będzie wyższa frekwencja niż w poniedziałek o 18:30.
4) Klasa sportowa przeciwnika.
To są cztery najważniejsze punkty. Reszta to tylko mało znaczące dodatki.
problem jest z tym "miętkim" elektoratem co mu jest obojętne czy obejrzy na stadionie czy w tv i wogóle czy obejrzy czy pójdzie na piwo.
Marketing musi robić szum dla tych wahających się, niezdecydowanych.
A czy na mieści w tygodniu meczowym jest jakieś info o meczu. Ci zdecydowani to wiedzą kto z kim na trzy kolejki do przodu. A taki okazjonalny kibic jedzie w środę/czwartek/piątek przez miasto autem/busem i gdzieś mu się rzuca w oczy info o meczu kto z kim, kiedy,gdzie bilet itd????
Odp. nie niema nic na mieście co by miękkich skusiło zaplanować sobie czas na mecz.
A może powinien klub "dostać" jakąś ścianę w mieście przy jakimś ważnym skrzyżowaniu i tam przez tydzień przed meczem baner reklamujący najbliższy pojedynek, z kim, dzień , godzina , jakaś promocja.
Na parkingu wielopoziomowym wisiały dwa telebimy i chodziły 24 na 24 , nadając jakieś bzdury z Urzędu Miasta.
Przewiesić to w inne dobre miejsce i wyświetlać reklamę meczu.
Zawsze mogą wpłynąć na to korzystne wyniki, które Korona - mam nadzieję - w tej rundzie osiągnie. W tej materii nic się nie zmienia.
Uważam, jednak że ktoś ze środowiska dziennikarskiego lub szeroko rozumianej społeczności Korony Kielce powinien spróbować retorycznie "ustawić" tego Pana, skoro dział marketingu klubu nie jest w stanie czegokolwiek z tym zrobić. Do tego potrzeba jednak dużej odwagi cywilnej, a wśród kieleckich dziennikarzy dominuje miałkość i oportunizm. Wszystko nie dziwi w świetle stylu bycia WP Prezesa Krzysztofa Zająca, jaki Pan włodarz klubu jest każdy widzi, więc taki model komunikacji z kibicami i społecznością lokalną nie powinien dziwić.
Fajnie ktoś napisał, że twardy elektorat przychodzi zawsze, i przychodził będzie niezależnie od pogody i miejsca w tabeli.
Polacy potrafią robić tylko pojedyncze "zrywy" czyli na Legię - prawie komplet; Lech, rzeka - też sporo ludzi, aczkolwiek był także jeden super mecz pod względem frekwencji w 1 .lidze z Widzewem (2:2 - gdzie Mielcarz sprawdzał szkoda że nie głową wytrzymałość naszych słupków bramkowych). Tam akurat zadziałał marketing, który rozreklamował to wydarzenie.
By osiągać sukcesy w piłce, potrzeba pieniędzy. Nie będzie ludzi na stadionie, to nie będzie kasy i nie wzbijemy się ponad przeciętność. Chcecie mocnej Korony? To ruszać cztery litery na stadion. Nie chce się? To przynajmniej nie plujcie jadem na forach.
Dobrze to ujales, ale obawiam sie, ze "target" apelu w Twoim komentarzu tego nie pojmie xD
...mimo to i tak chodze na mecze jesli tylko moge