W Kielcach siedziałbym w ciepłych kapciach i nie grał. Nie żałuję odejścia z Korony
Mateusz Możdżeń był zawodnikiem Korony od połowy 2016 do końca 2018 roku, a w zimowym oknie transferowym opuścił ją i nieoczekiwanie trafił do beniaminka LOTTO Ekstraklasy, Zagłębia Sosnowiec. - Nie żałuję. W Koronie po tych trzech meczach miałbym pewnie zero rozegranych minut. Dla mnie jest ważne, że mam szansę występów. W Kielcach siedziałbym w ciepłych kapciach i nie grał. Jaki to by miało sens? – mówi pomocnik w krótkim wywiadzie udzielonym naszemu portalowi.
REKLAMA
Jesteś w Zagłębiu od prawie dwóch miesięcy. Coś cię już zdążyło zaskoczyć?
- Pewne rzeczy mnie zaskoczyły negatywnie, inne pozytywnie, ale to tak jak w każdym klubie. Nie ma winnych. Zdobycz punktowa mogłaby być okazalsza, zwłaszcza po ostatnim meczu. Mogliśmy zbliżyć się do wyjścia ze strefy spadkowej, ale tak się nie stało. Nasz prezes ocenia, że w porównaniu z zeszłą rundą jest zadowolony z gry. Ja nie mogę się tu wypowiedzieć, bo jesienią nie śledziłem zbytnio Zagłębia.
Trudno chyba o wielką wiarę w utrzymanie. Wasza sytuacja w tabeli wygląda kiepsko.
- Każdy rozpatruje to indywidualnie. Ja widziałem już tyle rzeczy… Po seriach porażek, drużyny często się podnosiły i na odwrót. Pierwszy przykład z brzegu to jak w Koronie za trenera Wilmana przegraliśmy sześć meczów z rzędu i to okazale, a potem ugraliśmy piąte miejsce. Czternaście meczów to mnóstwo. Nas skazuje się na szybki spadek, ale nasza liga jest specyficzna. Nie ma choćby dwóch drużyn, które odjechałyby reszcie.
Mecz z Koroną jest kluczowy jeśli chodzi o próbę wydźwignięcia się z dna tabeli?
- Ważniejsze było starcie z Górnikiem, bo to sąsiad w tabeli. Nie udało się wygrać. Teraz to po prostu kolejny mecz. Przed nami już tylko zespoły X i Y, trzeba zbierać punkty, a nie patrzyć na nazwę rywala. W tej lidze każdy może wygrać z każdym.
Rozmawiałeś już z kimś z drużyny Korony przed tym meczem?
- Porozmawiałem trochę z kierownikiem, a z zawodników to z Marcinem Cebulą i Kubą Żubrowskim, ale nie stricte o naszym meczu, a ogólnie, koleżeńsko. Przed meczem odwiedzę pewnie chłopaków w hotelu.
A żałujesz odejścia z Kielc patrząc z tej dwumiesięcznej perspektywy?
Nie żałuję. W Koronie po tych trzech meczach miałbym pewnie zero rozegranych minut. Dla mnie jest ważne, że mam szansę występów. W Kielcach siedziałbym w ciepłych kapciach i nie grał. Jaki to by miało sens?
Nie mogłeś przedłużyć umowy i zostać w Koronie?
- Tak naprawdę nie było żadnej propozycji na papierze. Dostałem ustną, dodatkowo dawno temu. Przedstawiłem ją menedżerowi, a on napisał maila do klubu i nie spotkał się z reakcją. Po świętach dowiedziałem się, że prezes powiedział menedżerowi, że nie chcą przedłużyć umowy i nie ma żadnego tematu.
A trener Lettieri rozmawiał z tobą odnośnie twojej sytuacji w kontekście wygasającego kontraktu?
- Była taka jedna rozmowa w pierwszej rundzie, gdy jeszcze grałem. Powiedział, że do grudnia moja wygasająca umowa to nie problem, ale od stycznia ten problem się pojawi. A skoro nie przedstawiono mi oferty przedłużenia to sprawa była jasna. Z ręki trenera też to na pewno wyszło. Prezes nie decydował sam.
Wokół waszych relacji z Gino Lettierim narosły niemal legendy. Jak te stosunki wyglądały naprawdę?
- Można to skrócić do kilku zdań. Mieliśmy relacje szef – pracownik. A to, że na mnie nie stawiał i mogłem strzelać po trzy bramki w sparingach czy na treningach i nie grać… Uszanowałem. W umowie nie jest nigdzie zapisane, że muszę grać.
W środku mogłem czuć się pokrzywdzony, ale nie mogłem na to wpłynąć. A prywatnie? Kontakt skróciliśmy do minimum. Trener nie trzyma bliższych relacji z zawodnikami. Może to i dobre, bo nie zatraca się dystans.
Początkiem twojego końca w Koronie była sławna wypowiedź po pucharowej porażce z Arką Gdynia? (KLIK!)
- Chyba nie, bo potem w wielu meczach jeszcze grałem. Pod koniec rundy potrafiłem wywalczyć sobie skład. Może straciłem w oczach trenera, nie wiem, ale nie jestem z tych, którzy chodzą i się dopytują. Gdyby trener chciał to zamieniłby ze mną parę słów, a tak się nie stało.
To może jest niewyjaśnione i do dzisiaj, ale jeśli dla ciebie stanowi niewiadomą, to dla mnie też.
REKLAMA
To na koniec jeszcze jedno pytanie – bardzo żałujesz, że nie zagrasz z Koroną z powodu klauzuli w kontrakcie?
- Pewnie, że tak. Każdego opuszczonego meczu żal. Patrzę z perspektywy swojego zespołu, tabeli, punktów. Poza tym każda minuta jest dla mnie ważna. W czerwcu może już mnie tu nie być, to zupełnie normalnie. A póki jestem, to chcę grać.
Rozmawiał Marcin Długosz
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Kibiców, którzy jak tylko jakiś piłkarz odchodzi z Korony, to oni tak za nim tęsknią.
Zagłębia aż na Śląsk...
Bartek Rymaniak też ma widoczny spadek formy.
Jedynie dwa Michały trzymają wysoki poziom gry: Gardawski i Miśkiewicz.
Już zaczyna filozofować.
strzaly zza pola karnego 25;
strzaly celne 3;
skutecznosc 12%;
gole zza pola karnego :0.
POMIMO TEGO uzytkownik @ZJ31 smie twierdzic, ze on potrafi postraszyc przeciwnika z dystansu. Co najwyzej swoich kibicow za bramkami i na autach. Jak mozna opowiadac takie pierdoly? Bo strzelil 10 lat temu z Manchesterem City dla takich farmazoniarzy dalej bedzie umial strzelic z dystansu? Moze jakas wizyta u okulisty, bo pisanie laurek zawodnikowi, ktory w 250 meczach strzelil 20 bramek i mial 22 to jakis ponury zart.
Mozdzen nie byl ani dobry z tylu, ani dobry z przodu. Byl sredni tu i tu, ma malo kluczowych podan jak na srodkowego pomocnika i tylko 2 stworzone okazje, troche malo jak na dotychczasowe 23 kolejki.
Gnatjic w te pare meczow pokazal, ze duzo lepiej sprawdza sie w destrukcji. Jesli gramy na dwojke defensywnych, to Petrak + Zuber zdecydowanie przewyzszaja Mozdzenia.
Skonczyly sie w Koronie czasy stagnacji i trzymania zawodnikow za nazwisko, moim zdaniem to byla dobra decyzja. Mati mial dobry 1 sezon w Koronie i pol drugiego, ale potem juz stagnacja. To mily gosc i owszem, Polak, ale paszport nie robi wyniku.
Fajnie, ze chociaz rozumial, ze trener to jego szef, a nie kolega.
I ma ten komfort jak nikt inny z ligi że to on ma zaufanie właściciela. Każdy inny trener w lidze jest kilka miesięcy i go zawodnicy zwalniają, a w Koronie to on zwalnia zawodników.
A tak to nie ma nikogo, null na tej pozycji i kombinujemy bo Cebul kontuzja, albo nie wytrzymuje całego meczu, to może 2 napastnków i takie kombinacje.
Podobna historia ma się z Kiełbem. Dopóki zespół funkcjonował, to i Kiełb funkcjonował. Jak zespól przestał grać, to i Kiełb gasł. Akurat Lettieri pozbył się dwóch wartościowych piłkarzy mających charakter. Oni ten zespół cementowali, robili w nim atmosferę, potrafili w danym momencie jak było ciężko pociągnąć drużynę i wyjść z opresji. A co mamy teraz?
Pracowników najemnych, których w klubie trzyma tylko kontrakt i kaprys trenera.
Pisze jeden głuptaś, co statystykami rzuca, chyba ze swojego dziurawego rękawa. Zapomniał mędrzec, że z tych 23 spotkań, Możdzeń nawet nie rozegrał 1/3 grając co najmniej całą połowę. Najczęściej nie było go w składzie i nie powąchał murawy.
To samo można powiedzieć o każdym innym piłkarzu, który nie mieści się w składzie, ma zero występów, a jakiś mędrzec, ogłasza wszem i wobec, że piłkarz z niego żaden, bo mu się nawet biegać nie chce i nie miał ani jednego celnego podania.
Mozdzen 1043 minuty
Kosakiewicz 895 minut
Kluczowe podania Mozdzen 16, Kosakiewicz 30
Asysty: Mozdzen 1, Kosakiewicz 2
Stworzone okazje Mozdzen 1, Kosakiewicz 8
Czyli jednak sie da w ta 1/3 minut cos wiecej zrobic? W zeszlym sezonie MM zagral 2620, tez mu trener bronil krecic statystyki? 2 gole 2 asysty, kawal wyniku.
Maly bonus: Janjic minuty 970: kluczowe podania 16, stworzone okazje 2; gole 1, asysty 2.
Czyzby Janjic, "pokraka pupilek trenera" wiecej dawal druzynie z przodu, niz ten doskonaly, inteligentny pomocnik grozacy uderzeniem z dystansu?
Nie glupio Ci tak klamac? Chcesz sie klocic z rzeczywistoscia to to rob, ale nie dziw sie, ze ktos powie sprawdzam na twoje fatalne bzdury i bajki.
A statystyki masz na ekstrastats.pl, polecam sie zapoznac czasem, zeby nie opowiadac bajek i bezczelnie nie klamac, ze Mozdzen nie mial czasu na statystyki, gdy inni jak widac go mieli.
Zubrowski jakos mogl zrobic 21 kluczowych podan i 2 asysty grajac bardziej defensywnego.
Mozdzen co roku bryluje tylko w statystyce strzalow potrzebnych do zdobycia gola, w zeszlym sezonie 17/18 mial bramke na 43 proby, teraz znaczna poprawa i "tylko" 34.
W poprzednim sezonie oddal najwiecej strzalow zza pola karnego w calej lidze - 62, zaledwie prawie co 5-ty byl celny.
Mozecie gadac co chcecie o jego charakterze, ale nie bronil sie efektywnoscia. W 17/18 ZALEDWIE co 655 minut mial udzial w bramce lub asyscie, co jest fatalnym wynikiem, bo nawet traktowany szyderka Cebula mial 396, nie mowiac juz nawet o Cvijanoviciu co 157 minut.