Ten karny to przede wszystkim zasługa kibiców. Dokładnie o tym mówiłem przed meczem!
- Nic szczególnego nie zrobiłem. Przed meczem pytaliście mnie o kibiców… Ten rzut karny był pod „Młynem”, dodatkowo kibice mocno gwizdali. To wpływa na psychikę zawodnika. Dokładnie o tym mówiłem – przedstawia bramkarz Korony Kielce, Michał Miśkiewicz, odnosząc się do spudłowanej „jedenastki” przez zawodnika Lechii Gdańsk, Flavio Paixao.
I podkreśla: - Chciałbym, żeby na stadion przychodziło jeszcze więcej kibiców. Ten karny to przede wszystkim ich zasługa, bo w jakiś sposób wybili Flavio z rytmu. Z reguły uderza przecież perfekcyjnie. Tym razem się pomylił…
REKLAMA
Trener Gino Lettieri powiedział po spotkaniu z gdańszczanami, że to właśnie golkiper kielczan „trzymał” jego drużynę w tym pojedynku. - Nasz trener tak powiedział?! Czuję się zaszczycony! (śmiech) Cieszę się, że trener Lettieri docenił moją pracę, ale składa się na to wiele czynników, również i jego praca czy trenera Dreszera, który dobrze mnie przygotował – przyznaje skromnie zawodnik Korony.
I ocenia: - Z perspektywy meczu można jak najbardziej wziąć ten remis, ale przed spotkaniem wychodziliśmy z innego założenia. Tym bardziej, że graliśmy na własnym stadionie, a 4. miejsce zajmujemy nie przez przypadek. Chcemy patrzeć w górę tabeli, a nie w dół.
- W drugiej połowie Lechia troszkę nas przycisnęła i mogło się skończyć różnie. Punkt z liderem zawsze jest cenny, odskoczyliśmy odrobinę od tych, którzy się z nami zrównali – dodaje Miśkiewicz.
Recepty na kielczan nie znalazł już piąty przeciwnik z rzędu – po Wiśle Płock, Śląsku Wrocław, Miedzi Legnica, Arce Gdynia, również Lechia Gdańsk. - Najważniejsze, że nie przegraliśmy. Biorąc pod uwagę jeszcze mecze z poprzedniej rundy, to mamy już pewien ciąg bez porażki i to jest dość istotne – kończy bramkarz żółto-czerwonych.
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze