Druga połowa była skandalem w naszym wykonaniu. Gorzej nie da się zagrać
Bez ogródek sparingową porażkę 0:2 z Puszczą Niepołomice komentuje napastnik Korony Kielce, Maciej Górski. - O ile przed przerwą jeszcze dochodziliśmy do sytuacji i momentami wyglądało to ciekawie, o tyle – powiedzmy sobie szczerze – druga połowa to był skandal w naszym wykonaniu. Jakieś rozgrywanie od tyłu, zamykanie się, pressing rywala, wybijanie na aferę… Nie tego uczy nas trener – mówi zawodnik kieleckiego zespołu.
I dodaje obrazowo: - Gorzej niż w drugiej połowie nie da się zagrać, więc to jest chyba jeden pozytyw.
REKLAMA
Czy jednak po tej potyczce z pierwszoligowcem można wysnuć jakieś daleko idące wnioski? - Według mnie – zupełnie nie. Większym wykładnikiem była może pierwsza połowa, natomiast skład, w którym zagraliśmy, zawierał mnóstwo nowych twarzy. Osoby, które nawet z nami nie trenują – wyjaśnia 28-latek.
Górski przez większość spotkania współpracował w ataku z Felicio Brownem Forbesem. - „Felo” wyszedł sam na sam i trochę się zdenerwowałem, bo rozwiązał to bardzo egoistycznie. Szliśmy dwóch na jednego, ja w takiej sytuacji bym mu podał, on tego nie zrobił – odnosi się polski napastnik.
Ale jednocześnie komplementuje kolegę: - Jest silny fizycznie i to wykorzystuje, dużo gra na tzw. „zastawkę”. Dochodził do sytuacji, miał okazje do zdobycia gola i – oceniając go rzetelnie – na pewno dużo się poprawił w stosunku do rundy jesiennej.
Jak Kostarykanin wypada w porównaniu z innym snajperem żółto-czerwonych, Elią Soriano? - Elia ma lepszy drybling, potrafi lepiej kręcić obrońcami. „Felo” natomiast ma zmysł do znalezienia się w sytuacji podbramkowej. Jakkolwiek, to podobny typ zawodników – mocni, silnie trzymający się na nogach – przedstawia Górski.
W niedzielne popołudnie Korona rozegra zamknięty dla publiczności i mediów sparing ze Stalą Mielec. Możemy się w nim spodziewać zupełnie innego składu. – Tu, z Puszczą, zagrały osoby, których nie widziałem na treningu przez pół roku. Teraz dostały szansę. Ze Stalą możemy oczekiwać zupełnie innych zawodników – zgadza się napastnik.
Piłkarze, którzy zmierzą się z mielczanami, powalczą najprawdopodobniej także za tydzień w niedzielę z Arką Gdynia, już w ramach LOTTO Ekstraklasy. - Możliwe, że za tydzień wszyscy się wykurują, unormują swoją sytuację zdrowotną i dojdzie jeszcze do maksymalnie jednej czy dwóch zmian – kończy gracz Korony.
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Ps.A kiedy te wzmocnienia? W kwoetniu?!..
Na jakiej podstawie po jednym meczu tak negatywnie oceniasz młodych zawodników? Pokazali się z nienajgorszej strony , Sewerzyński czy Długosz absolutnie nie odstawali od bardziej doświadczonych zawodników a wręcz wyróżnali się na tle całej drużyny.
Osobiński pokazał kilka interwencji wysokie klasy. Para środkowych obrońców szczególnie w pierwszej połowie nie pozwalała na wiele przeciwnikowi. Troszkę więcej obiektywizmu i chłodnego spojrzenia.
Szczerze to on chyba nie zagrał jeszcze meczu w którym nie odstawił kabaretu.
Moim zdaniem szkoda na niego czasu i kasy, lepiej skupić się na tym Osobinskim.
- Bartosz Rymaniak,
- Elia Soriano,
- Matej Pucko,
- Jakub Żubrowski,
- Michael Gardawski,
- Ivan Marquez,
- Adnan Kovacević,
- Ivan Jukić,
- Marcin Cebula,
- Matthias Hamrol,
- Michał Miśkiewicz,
- Łukasz Kosakiewicz.
Kolejność przypadkowa. Każdy z wymienionych piłkarzy z powodzeniem grałby dla innego zespołu w ekstraklasie. Kilku z nich grało na tym poziomie, albo nawet wyższym jak Primera Division, Segunda Division czy 2 Bundesliga. Ponadto w kadrze znajdują się zawodnicy, którzy mają potencjał aby grać na wyższym poziomie (Forbes, Arveładze, Kallaste, Petrak, Malarczyk, Górski) i nowy nabytek Ognjen Gnajtić. Każdy z tych piłkarzy ma potencjał, aby zaprowadzić Koronę do eliminacji pucharów. Drużynowo tym bardziej.
Typowy tygrys Europy ze Ściegiennego marzy o tym, aby zaanektować Koronę na własność. Stop osobom z zewnątrz, którzy w imieniu zagranicznych mocodawców śmią rządzić lokalną dumą. Zatem w tej narracji istotne jest to, aby Korona była dumą lokalną, powiatową i walczyła co najwyżej o triumf w turnieju o Puchar Polski na szczeblu wojewódzkim, jak onegdaj bywało. Wówczas ów tygrys Europy miałby dowód na dominację na własnym, jasno wytyczonym terytorium. A tygrysy Europy - kontynuując tradycję wozu Drzymały - nie cenią niczego wyżej od własności terytorialnej i prymatu na tym obszarze.
Kiedyś to były kurrła czasy. Czasy sponsorów ala Nida Gips spod swojskiego Pińczowa (Gacek), smaku przypalonej kiełbasy z Wiru Łopuszno zapijanych ciepłą wódką przy akompaniamencie meczów Korony z Izolatorem Boguchwała, Wierną Małogoszcz czy Ładą Biłgoraj. Byli zacni wychowankowie jak Darek Kozubek czy Jacek Kubicki. Teraz nie ma czasów. Na stadionie co prawda jest dach i na łeb nie pada, ale tylko czekać, aż zacznie przeciekać. Zwłaszcza, że teraz wtryniają się Niemcy, a na koszulkach widnieje jakieś japońskie Suzuki. Brzmi prawie jak Yakuza. Zresztą widać co zrobili z Iskrą, NSK plugawe.