Decyzja podjęta pod presją okazała się właściwa. Korona czerpie korzyści z posiadania rezerw
Miniony rok przyniósł w Koronie Kielce m.in. reaktywację drużyny rezerw. Decyzja ta została na klubie niejako wymuszona po tym, jak Polski Związek Piłki Nożnej w ostatniej chwili dokonał zmiany przepisów w kwestii roczników uprawnionych do gry w Centralnej Lidze Juniorów. Po upływie pół roku od tych wydarzeń możemy jednak śmiało powiedzieć, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Po zakończeniu ubiegłego sezonu, a przed rozpoczęciem obecnego, PZPN zadecydował, że „odmłodzi” CLJ i od kolejnych rozgrywek będą w nich mogli występować tylko zawodnicy z rocznika 2001 i młodsi. Tym samym z dnia na dzień stworzył się problem – co zrobić z graczami, którzy już tego limitu wieku nie będą spełniali, a klub nadal uważa ich za zawodników z potencjałem, na czym można zyskać w przyszłości.
REKLAMA
Postanowiono więc zorganizować drużynę Korony II. Jak to wygląda w praktyce? Na co dzień pod okiem trenera Sławomira Grzesika ćwiczy raptem dziewięciu zawodników. Są to:
- Mateusz Gadomski (rocznik 20001),
- Jakub Hińcza (rocznik 2000),
- Jakub Urban (rocznik 2000),
- Cezary Matuszewski (rocznik 2000),
- Ernest Jopkiewicz (rocznik 1999),
- Michał Dziubek (rocznik 1999),
- Michał Rybus (rocznik 1999),
- Dawid Szałas (rocznik 1999),
- Kacper Chudecki (rocznik 1998).
Koszt utrzymania tego zespołu, patrząc z perspektywy całościowego budżetu klubu, jest właściwie żaden. Wymienieni gracze, posiadający miano piłkarzy Korony II, otrzymują miesięcznie po kilkaset złotych pensji-stypendium, co nie stanowi żadnego nadszarpnięcia klubowej kasy.
- Te mecze rezerw przed ich rozwiązaniem były mało ciekawe. Mnie też to denerwowało. Zawodnicy, którzy tam grali, nie byli tym zainteresowani, a jedynie odrabiali pańszczyznę i wracali do domu. Patrząc na ich zarobki, to jedno do drugiego miało się nijak – mówił w sierpniu na łamach naszego portalu prezes Korony, Krzysztof Zając.
I nie sposób się nie zgodzić. Teraz rezerwy kieleckiego zespołu są zorganizowane w zupełnie inny sposób. Nie spełniają funkcji miejsca, w którym lokuje się już nieco bardziej doświadczonych zawodników na niezłych kontraktach, którzy nie przebijają się do pierwszej drużyny, a których po prostu trzeba jakoś zagospodarować.
Można wyróżnić trzy funkcje przypadające obecnie do realizacji Koronie II: szansa rozwoju dla graczy będących tuż poza wiekiem kwalifikującym do gry w CLJ, możliwość zetknięcia się z dorosłym futbolem dla juniorów, którzy do tej pory rywalizowali tylko z rówieśnikami, oraz – chyba przede wszystkim – okazja do utrzymania rytmu meczowego przez rezerwowych zawodników pierwszej drużyny.
O pozytywach takiego stanu rzeczy mogliśmy się przekonać chociażby w ostatnim meczu LOTTO Ekstraklasy przed przerwą zimową. Sytuacja zmusiła trenera Gino Lettieriego do wystawienia w wyjściowym składzie Michała Miśkiewicza, który przybył do Kielc praktycznie po dwóch latach bez gry w najwyższej lidze.
I choć bramkarz Korony II na ogół nie ma zbyt wiele pracy w meczach ligowych, to jednak zawsze przydarzają się okazje, w których można się wykazać. Golkiper pokazywał się w drugiej drużynie z dobrej strony, a potem przełożył to także na warunki ekstraklasowe i kto wie, czy w styczniu nie wywalczy miana numeru jeden między kieleckimi słupkami.
Żółto-czerwoni mają ponadto kilku zawodników, dla których do tej pory Lettieri nie widział miejsca na boiskach Ekstraklasy. Można tu wymienić m.in. Oktawiana Skrzecza czy Macieja Firleja. Gdyby nie drużyna rezerw, to gracze ci przez pół roku nie zanotowaliby zapewne żadnego występu, może nie licząc sparingów podczas przerw reprezentacyjnych. A tak cały czas utrzymują rytm meczowy, nawet jeśli w spotkaniach IV ligi widać, że rywali przerastają umiejętnościami w bardzo dużym stopniu.
Z pewnością z wielu punktów widzenia dobrze byłoby wywalczyć awans do III ligi. Przerwę zimową Korona II spędza na fotelu lidera, a więc jest na doskonałej drodze. Mierzenie się z zespołami również z województw małopolskiego, lubelskiego i podkarpackiego bez wątpienia nieco podniosłoby poprzeczkę i piłkarzom schodzącym z Ekstraklasy pozwoliłoby utrzymać wyższe obroty.
Na dzisiaj zdecydowanie możemy powiedzieć, że letnia decyzja o utworzeniu rezerw po prostu się sprawdziła. Jest to narzędzie przydatne zarówno pierwszemu zespołowi, jak i zawodnikom młodszym. Piotr Pierzchała, pytany w październiku o to, czy jest różnica pomiędzy rozgrywaniem meczów w CLJ a IV lidze, odparł: - Zdecydowanie. W IV lidze jest większa walka fizyczna. Sporo walki, biegania i różni się to od rozgrywek juniorskich.
Wykorzystując postać akurat tego 19-letniego środkowego obrońcy łatwo możemy sobie wyobrazić, że jego przygotowanie nawet do walki fizycznej w Ekstraklasie stoi już na zupełnie innym poziomie, niż gdy zawodnik ten rywalizował jedynie ze swoimi rówieśnikami. Choć czysto piłkarski poziom IV ligi z pewnością nie należy do najwyższych, to szansy na otrzaskanie się z dorosłym futbolem nic nie zabierze.
Najskuteczniejszymi zawodnikami Korony II spośród tych, którzy na co dzień trenują pod okiem trenera Grzesika, są Szałas i Chudecki. Pierwszym na koncie siedem bramek ligowych, drugi trafił pięć razy. Bardzo pochlebne recenzje zbiera również Jopkiewicz, który z dobrym skutkiem występuje w środku pomocy.
REKLAMA
Zobaczymy, jak rezerwy żółto-czerwonego klubu będą wyglądały na wiosnę i na kogo trener Lettieri zdecyduje postawić się odważniej. Zwłaszcza, że od nowego sezonu Ekstraklasy na boisku będzie musiał przebywać co najmniej jeden zawodnik z rocznika 1999 lub młodszy.
Jedno jest pewne: letnia decyzja o utworzeniu zaplecza w IV lidze, podjęta pod presją, wyszła Koronie na dobre.
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze