Korona dzieli się punktami na koniec 2018 roku. Tylko remis z Miedzią
Na koniec roku na Suzuki Arenie z pewnością nie zabrakło emocji. Zabrakło jednak tego, co jest solą futbolu – bramek. W ostatnim meczu w 2018 roku, Korona Kielce bezbramkowo zremisowała z beniaminkiem Lotto Ekstraklasy, Miedzią Legnica. Tym samym żółto-czerwoni, mając 31 punktów na koncie, zrównali się z Piastem Gliwice i Pogonią Szczecin, ale ze względu na najsłabszy stosunek bramkowy, przerwę zimową spędzą na 7. pozycji w tabeli.
Zaskoczył wyjściowym składem Gino Lettieri, trener Korony. W podstawowej jedenastce znalazł się Zlatko Janjić, ale najbardziej niespodziewany był powrót – po dłuższej przerwie – dwóch zawodników: Vato Arweladze oraz Kena Kallaste. Do gry wrócił także Bartosz Rymaniak, ale o dziwo nie zagrał na prawej stronie obrony. Tę pozycję zajął Michal Gardawski, „Ryman” był ustawiony przed nim w pomocy. Zmiana – z konieczności – nastąpiła też między słupkami. Kontuzjowanego Matthiasa Hamrola zastąpił Michał Miśkiewicz.
REKLAMA
Bez wątpienia lepiej sobotni mecz zaczęła Miedź. To ona przeważała, stwarzała większe zagrożenie. Tak jak już w 5. minucie, gdy Kornel Osyra uderzał głową, ale świetną paradą popisał się bramkarz Korony.
Na szczęście napór gości z Legnicy trwał około kwadransa. Potem już przeważała drużyna Lettieriego, ale kielczanie byli bardzo mało efektywni. Swoich szans próbowali dwukrotnie Mateusz Możdżeń i Arweladze, ale albo uderzali obok bramki (częściej), albo dobrze te strzały bronił golkiper Miedzi.
Najbliżej zdobycia goli żółto-czerwoni byli w 27. minucie. Po rzucie rożnym, na bramkę uderzał Elia Soriano, a piłkę z najbliższej odległości próbował wpakować jeszcze do siatki Adnan Kovacević. Do szczęścia zabrakło jednak milimetrów, obrońca trafił tylko w boczną siatkę.
Soriano swoją okazję miał przed przerwą jeszcze raz, ale po świetnym zagraniu Ivana Marqueza, źle ułożył się do strzału i uderzył za słabo, by pokonać Antona Kanibołockiego.
Druga połowa mogła rozpocząć się dla Korony fatalnie. Po niezbyt groźnym strzale Juana Camary, piłkę pod brzuchem przepuścił Miśkiewicz i tylko dzięki szczęściu futbolówka nie wtoczyła się do bramki. Na szczęście dla bramkarza i jego drużyny, skończyło się na rzucie rożnym.
Korona odpowiedziała strzałem z dystansu Arweladze, ale jego intencje dobrze wyczuł Kanibołocki. Potem najwyższym kunsztem wykazał się golkiper Korony. Po kapitalnej akcji, bardzo aktywnego tego dnia, Pawła Zielińskiego, z najbliższej odległości strzelał Henrik Ojamaa (ubiegł Rymaniaka), ale Miśkiewicz jakimś cudem zdołał zablokować piłkę.
Podobnie na brawa zasłużył w kolejnych minutach, gdy bardzo pewnie bronił strzały Borja Fernandeza oraz Petteriego Forsela. Kielczanie odpowiedzieli szarżą Arweladze, ale nie została ona zakończona ani strzałem, ani dobrym podaniem.
Lettieri postanowił coś zmienić. Z boiska zeszli Arweladze i Kallaste, w ich miejsce pojawili się Djibril Diaw i Felicio Brown Forbes. Potem jeszcze na murawie zameldował się Marcin Cebula. Oprócz roszad personalnych, doszło też do zmiany ustawienia. Miało to poprawić jakość gry Korony.
I już przy pierwszej okazji było blisko do zdobycia gola. Forbes świetnie zagrał do Rymaniaka, ten dośrodkował w pole karne, ale Gardawskiemu nieco zabrakło, by precyzyjnie uderzyć głową.
W 76. minucie serca kieleckich kibiców zadrżały, gdy po strzale Camary i rykoszecie od jednego z obrońców, piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Miśkiewicz nawet nie zdążyłby zareagować przed tym zagrożeniem.
W 83. minucie swojej szansy głową próbował Rymaniak – obronił to Kanibołocki. Podobnie jak chwilę później Piątkowski, ale górą był Miśkiewicz. W 85. minucie po strzale Soriano, piłkę wybił Grzegorz Bartczak. Ostatecznie mecz zakończył się remisem i podziałem punktów, choć zawodnicy obu drużyn mieli jeszcze swoje dogodne okazje. Te jednak nie docierały do bramki, były blokowane przez obrońców.
Na boiska ligowe Korona powróci w niedzielę, 10 lutego, gdy na wyjeździe zmierzy się z Arką Gdynia.
Korona Kielce – Miedź Legnica 0:0
Korona: Miśkiewicz - Rymaniak, Kovačević, Marquez, Kallaste (69’ Forbes) – Arweladze (69’ Diaw), Żubrowski, Możdżeń, Janjić (75’), Gardawski - Soriano
Miedź: Kanibołocki - Zieliński, Miljković, Osyra, Bartczak, Camara, Szczepaniak (75’ Piątkowski), Purzycki, Fernandez, Ojamaa (89' Santana), Forsell
Żółte kartki: Marquez, Żubrowski - Milijković, Purzycki
Widzów: 5468
Wasze komentarze
JUŻ MYŚLELI CHYBA O ŚWIĘTACH
1. Miśkiewicz 6/10
2. Rymaniak 4/10
3. Kovacevic 5/10
4. Marquez 4/10
5. Kallaste 2/10, w ogole nie widoczny
6. Zubrowski 2/10
7. Mozdżeń 2/10
8. Janjić -1/10
9. Arweladze 5,5/10
10. Gardawski 4.5/10
11. Soriano 4/10
Lettieri 1,5/10 Dziekuje za wyrownany mecz.
Dziękujemy
Całe szczeście, że z takim składem chociaż remis dowieziony.
Dziś gra Rymana to była jakaś tragedia, Janijć trzyma swój poziom. Jedyny który dziś zapie..... to Gardawski
wesołych świąt dla Was
BRAWO MIŚKIEWICZ I GARDAWSKI
Letieri
Janjc
Alvaradze
Naljepszy:
Gardawski
w dużej mierze zasługa trenera !!!
Korona wywalczyła 3 punkty, ale w trzech ostatnich meczach. Tylko zbyt wielu widzów było na tym meczu, a mogło ich być tylko 468 plus Janek.
Gardawski marnuje się w tym klubie, jak szanuje siebie to powinien szukać innego klubu, gdzie może się rozwinąć i coś zdobyć do CV. W Kielcach tego na pewno nie zdobędzie, a na przeciętniactwo szkoda marnować zdrowia. Jak skończy karierę, to nie będzie miał za co się leczyć.To samo zresztą dotyczy innych ambitnych. Moja rada, szukajcie nowych pracodawców, bo Kielce szczęścia wam nie dadzą. Tam gdzie zaczyna się Korona Kielce, kończy się sukces.
Odpowiedzi udzielił ci po meczu z Legią.
I jeszcze jedno. Moim zdaniem ci co zapłacili za bilety na ten mecz są współodpowiedzialni, za ten marazm, który pokazuje przed Polską Lettieri i jego zespół. To ci "sponsorzy" dają świadectwo, że praca Lettieriego zmierza we właściwym kierunku, mimo odpychania szans, które mu się pchają drzwiami i oknami. Jeśli dany sportowiec czy trener odrzuca szansę wykorzystania słabości rywali, to jest to pospolity frajer.Być może rękę na tym wszystkim trzyma jeden ze sponsorów, od którego zależą wyniki osiągane przez Koronę. Miało być 0:0 i jest 0:0, a faworytem była Korona przecież.
Trener który nie ma za grosz ambicji!
I prezes chce by płacić za karnet na następną runde. Sic
z Wisłą Płock(13) 2:2 u siebie,
ze Śląskiem (14) 1:1 wyjazd,
z Miedzią (12) 0:0 u siebie.
Są powody do dumy. A wcześniej mecz z Legią na wyjeździe gładka porażka 0:3. I ktoś pisze o szacunku do dokonań Lettieriego...
"Korona zdecydowanym faworytem wg LV BET. Kurs na jej wygraną to 1.83, za wygraną Miedzi nasi kumple płacą po kursie 4.35".
A kto postawił na remis?
Pozdrawiam serdecznie, kibic Koronki od 1975 r.