Uwielbiam takie warunki! Dlatego tak bardzo lubię grać w Płocku, choć nie w takim, jak teraz…
- Cały czas się rehabilituję. Mimo braku normalnych treningów, spędzam sporo czasu z zespołem, korzystając z pomocy fizjoterapeutów. Mam swój program, który daje efekty, bo pachwina czuje się coraz lepiej – mówi Michał Jurecki, który w ostatnim czasie nie może pomóc swoim kolegom na parkiecie. I dodaje: - Złożyło się akurat tak, że kończy się runda. W innym wypadku mógłbym wrócić nawet w połowie grudnia, a tak to muszę czekać do lutego.
Przed ważnym starciem w Skopje, kolegów może więc odprawić jedynie słowami. - Co mam im powiedzieć… Przywieźcie dwa punkty! Byłyby dla nas bardzo cenne, bo wygrana umocniłaby nas na drugim miejscu, co stanowiłoby dobry punkty wyjścia przed meczami lutowymi – kwituje „Dzidziuś”.
REKLAMA
W starciu z Barceloną obiecująco spisał się nowy rozgrywający mistrzów Polski, Uładzisłau Kulesz. Kilkukrotnie pokazał, że dysponuje iście atomowym rzutem. - Atomowy rzut to miał Karol Bielecki (śmiech). Jeśli chodzi o Vlada, to na pewno potrafi rzucić mocno z bardzo dużego zasięgu. Ma bardzo wielkie możliwości. Z Barceloną zagrał bardzo dobre zawody, ale to na pewno nie było jeszcze to, czego od niego oczekujemy – uważa kapitan kielczan.
- My sami taktyki Tałanta uczyliśmy się przez kilka dobrych miesięcy, więc dajmy mu czas, a Kielce będą miały z niego dużo pożytku – nie ma wątpliwości Jurecki.
Bez „Dzidziusia” i Marko Mamicia, problemy ma kielecka defensywa. - Chodzi o zgranie. Z Marko gramy już od ponad sezonu, choć z Arciomem [Karalokiem – red.] też bardzo dobrze mi się pracowało w ostatnich miesiącach. Trzeba perfekcyjnie się rozumieć i na treningach przywiązywana jest do tego spora waga, aby poprawić obronę – kwituje były reprezentant Polski.
Teraz kielczan czeka spore wyzwanie na bardzo trudnym terenie. - Grając z Vardarem czy wcześniej z Metalurgiem, na trybunach zawsze było na gorąco. Jakbyśmy przegrywali nawet czterema bramkami to nie ma się co załamywać, choć publiczność będzie szalała. Po kilku minutach można poczuć się jak na fieście – opisuje Jurecki.
Ale kapitan PGE VIVE lubi takie warunki. - Jak najbardziej! Dlatego bardzo lubię też grać w Płocku, choć nie w takim, jak jest teraz… Kiedyś przeciwko nam była cała hala. Bardziej się mobilizuję i koncentruję na grze – kończy „Dzidziuś”.
fot. Grzegorz Ksel