Bramkarz zaczął się cofać, a ja zdecydowałem się strzelić… Trudno mi opisać tę euforię
Michał Przybyła jest autorem jednego z najsławniejszych goli Korony Kielce w historii jej występów w Ekstraklasie. To właśnie ten napastnik 23 sierpnia 2015 roku odebrał piłkę obrońcy Legii Warszawa, Jakubowi Rzeźniczakowi, a potem pognał na bramkę Dusana Kuciaka. Zegar wskazywał 93. minutę. Piłkarz żółto-czerwonych oddał strzał, piłka wpadła do siatki, sędzia zakończył spotkanie i goście wygrali 2:1. Kielecka drużyna i jej kibice popadli w ekstazę. - To było bardzo duża euforia. Trudno mi to opisać, miałem z tego powodu mnóstwo radości – wspomina autor pamiętnego trafienia w rozmowie z CKsport.pl.
- Widziałem, że bramkarz nie był dobrze ustawiony. Zaczął się cofać. Miałem jeszcze opcję podania, ale zdecydowałem się strzelić po dalszym rogu, choć wpadło trochę bardziej w środek – opisuje Przybyła.
REKLAMA
Jak trudno było wrócić po takiej euforii do normalnych, codziennych zajęć? - Po tym meczu nie mieliśmy chyba nawet wolnego, tylko pracowaliśmy. Ta sytuacja siedziała w głowie, ale były już inne mecze, więc w tym nie grzebałem – mówi napastnik.
Do bohatera ostatniej akcji napłynęło mnóstwo gratulacji. - Pisali do mnie znajomi, koledzy, dostałem wiadomości od rodziny… SMS-a wysłał mi też m.in. Paweł Golański – przypomina sobie zawodnik.
Ten gol mógłby jednak nie paść gdyby nie znakomita praca sztabu szkoleniowego, a zwłaszcza ówczesnego asystenta Marcina Barosza, Tomasza Wilmana. To on na przedmeczowej analizie pokazał zespołowi sytuację z jednego z poprzednich meczów Legii, w której Jakub Rzeźniczak pomylił się niemal identycznie jak w potyczce z kielczanami. - Faktycznie tak było. Rzeźniczak popełnił podobny błąd w meczu z Górnikiem Łęczna. Poszedłem wtedy na niego agresywnie i się udało – mówi obecny 24-latek.
Zawodnik pochodzący z Buska-Zdroju jest teraz zawodnikiem trzecioligowej Kotwicy Kołobrzeg. A czy w jego sercu nadal pozostała Korona? - Oczywiście, że tak! Ja się czuję wychowankiem tego klubu. Mam cały czas kontakt z chłopakami i będę ich oglądał w sobotę w meczu z Legią – kończy główny bohater jedynego dotychczas triumfu żółto-czerwonych na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie.
Pamiętną bramkę Michała Przybyły można obejrzeć w serwisie ekstraklasa.tv – KLIK!
fot. Paula Duda
Partner relacji z meczu Legia - Korona
Wasze komentarze