Koncert Korony na Suzuki Arenie! Cebula i Soriano wprowadzili kielczan na podium Ekstraklasy
Blisko sześć tysięcy osób zgromadzonych w sobotnie popołudnie na Suzuki Arenie obejrzało prawdziwy koncert w wykonaniu drużyny Korony Kielce. A w roli głównej wystąpił duet: Marcin Cebula - Elia Soriano! 22-letni pomocnik wyrósł na prawdziwego lidera żółto-czerwonych: zanotował dwie asysty oraz strzelił bramkę. Włoch nie był gorszy - zdobył dwa gole, a dzieła dopełniło trafienie Djibrila Diawa. Korona wygrała z Górnikiem 4:2.
Trener Gino Lettieri ustawił swoją drużynę w systemie 3-5-2. Tym samym znów zaskoczył rywali, którzy byli tego dnia kompletnie rozbici. A nawet jeśli stwarzali swoje sytuacje, zupełnie nie potrafili ich wykorzystać.
REKLAMA
Sobota to był fantastyczny dzień Marcina Cebuli. 22-latek swój koncert rozpoczął wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. W 2. minucie pomocnik zabrał się z piłką i po indywidualnej akcji oddał pierwszy celny strzał w tym meczu. Tym razem nie dał jeszcze rady pokonać Tomasza Loski, ale wysłał przeciwnikom jasny sygnał o tym, kto dzisiaj zamierza rządzić na boisku.
A to był dopiero początek. 8. minuta - i kolejna akcja rozkręcającego się pomocnika Korony Kielce. Na piątym metrze piłkę Cebuli wystawił Soriano, jednak ten znów nie znalazł sposobu na bramkarza zabrzan. Piłkarz Korony uderzył w sam środek bramki, gdzie z interwencją zdążył Tomasz Loska.
Korona była w gazie, a bramka dla żółto-czerwonych naprawdę wisiała w powietrzu. Kibice dłużej już czekać jednak nie musieli. Chwilę później "Ceba" dośrodkował z kornera, w szesnastce najwyżej wyskoczył Djibril Diaw i napoczął rywala. Po 8. minutach kielczanie prowadzili już 1:0.
Nie minęło zbyt wiele czasu, a kieleccy kibice znów eksplodowali z radości. Po znakomitej, długiej akcji i wielu wymianach piłki, świetnie w polu karnym ustawił się Elia Soriano, który podwyższył rezultat spotkania na 2:0. To nie udałoby się oczywiście bez znakomitego zachowania Marcina Cebuli, który przy trafieniu Włocha zaliczył swoją drugą asystę w tym spotkaniu.
Górnik był bezradny, zagubiony, bez jakiegokolwiek pomysłu na grę. Zabrzanie byli schowani głęboko - tak, jakby ich jednym pomysłem na ten mecz było czyhanie na kontry. Co innego Korona, która grała z polotem, pomysłem i fantazją. Na chwilę została jednak sprowadzona na ziemie za sprawą "jedenastki", jaką w 19. minucie podyktował sędzia Szymon Marciniak. Błąd we własnym polu karnym popełnił Adnan Kovacević, który nie ustrzegł się zagrania ręką. Do "wapna" podszedł Angulo i z zimną krwią zmniejszył rozmiary porażki. Po 20. minutach było już 2:1.
Stracona bramka na chwilę utemperowała śmiałe zapędy kielczan. Żwawy mecz zyskał na spokoju, ale kielczanie jeszcze przed przerwą podreperowali wynik dwukrotnie. To był dzień, w którym wychodziło im praktycznie wszystko - a szczególnie Marcinowi Cebuli. 22-latek dwukrotnie w tym spotkaniu obsługiwał swoich kolegów celnymi podaniami, a teraz postanowił wziąć sprawy we własne ręce. "Ceba" zdecydował się na strzał zza pola karnego i po chwili mógł już odbierać gratulacje od kolegów. W 38. minucie na tablicy wynik wskazywał już 3:1 na korzyść żółto-czerwonych.
A to nie był koniec. Swojemu koledze dorównać chciał także Elia Soriano, który najpierw w stylu Zinedine'a Zidane'a ograł obrońcę ruletą przy linii bocznej, a następnie po wymianie piłki z Matejem Pučko pewnym strzałem wykorzystał sytuację sam na sam.
Do przerwy kielczanie wygrywali już 4:1 i było to jak najbardziej zasłużone prowadzenie. Górnik nie miał dziś sportowo żadnych argumentów.
Po przerwie kielczanie kontynuowali marsz po kolejne trzy punkty w ligowej tabeli. Korona kontrolowała grę i szukała kolejnych okazji na podwyższenie tego i tak wysokiego już prowadzenia.
Klarownych sytuacji pod bramką Górnika było mniej, ale szczególnie ciekawie zrobiło się w 70. minucie spotkania. Kielczanie sygnalizowali zagranie ręką i chcieli, aby arbiter podyktował rzut karny, ale sędzia Marciniak był nieugięty. Swoje sytuacje miał też Górnik. Dwukrotnie oko w oko z Hamrolem stanął Angulo, ale najpierw przegrał pojedynek z golkiperem Korony, a potem fatalnie się pomylił. Gdyby Hiszpan wykorzystał swoje szanse, Górnik mógłby przegrywać już tylko 3:4. A tak - dominacja dalej była po stronie kielczan. którzy w samej końcówce mogli jeszcze podkręcić wynik.
Kolejne sytuacje miał Cebula, ale w 79. minucie świetnie na linii interweniował Suarez, który w ostatniej chwili wybił zmierzającą do bramki piłkę.
Kielczanie odliczali już minuty do końcowego gwizdka, a tymczasem Górnik odpowiedział jeszcze jednym golem. Indywidualną akcję przeprowadził Angulo i precyzyjnym strzałem zmniejszył straty zabrzan do dwóch bramek.
To było jednak zbyt późno, aby goście mogli myśleć o odrabianiu strat. Ostatecznie Korona wygrała z Górnikiem 4:2 i tym samym zameldowała się na podium LOTTO Ekstraklasy!
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Już za tydzień Koronę Kielce czeka mecz z mistrzem Polski, Legią Warszawa. To spotkanie odbędzie się w sobotę, 1 grudnia o godz. 20:30 na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie.
Korona Kielce – Górnik Zabrze 4:2 (4:1)
Bramki: Diaw (8'), Soriano (16', 41'), Cebula (38') - Angulo (19' - karny, 88')
Korona: Hamrol - Rymaniak, Marquez, Diaw, Gardawski (66' Kosakiewicz) - Pučko, Kovačević, Żubrowski (78' Janjić), Petrak (73' Możdżeń), Cebula - Soriano
Górnik: Loska - Wiśniewski (86' Nowak), Suarez, Bochniewicz, Liszka (46' Koj)- Ryczkowski (46' Ł. Wolsztyński), Ambrosiewicz, Żurkowski, Jimenez - Zapolnik, Angulo
Żółte kartki: Kovacević, Rymaniak - Ambrosiewicz
Widzów: 5675
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
Dziękujemy
Pozdrowienia dla wszystkich "kibicow" od zwalniania Lettieriego, zarzad nie chce podium i innych teorii spiskowych.
Musi wam byc kolejny raz naprawde smutno ogladajac taka gre Korony.
Za tydzien w Warszawie wychodzimy na wojne! Brawo Korona!
Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Przypomnij sobie poprzednią wiosnę i grudzień. Co prawda ten grudzień może być dobry, bo Korona później niż w zeszłym sezonie zaczęła grać, ale wiosna może być Muminków.
Tylko frajerzy oddają punkty kiepskim piłkarzom Brosza.
Brawo, jeszcze raz brawo!
Nie jestem pesymistą, tylko realistą. Pamiętam zeszłoroczny grudzień i rundę wiosenną łącznie z fazą grupową. Jak za tydzień zagrają z Legią z zębem i zdobędą w Warszawie choć punkt, będę zadowolony, co nie znaczy, ze bezkrytyczny. Górnik to żaden przeciwnik. Tak wolno człapiących piłkarzy nie ma w całej tej lidze.
A skład nareszcie taki jak żądali kibice z Cebulą na rozegraniu bez Janjicie, tyle miesięcy apelowaliśmy do Dżina żeby Cebul grał z Soriano bo nie miał Elia z kim poklepać, a dziś tiki taka.
W środku Pan reżyser Olivier Petrak nadrabiał za Żubra.
Gardawski świetnie, wyprzedzał, siedział na przeciwniku jeszcze zaczem tamten przyjął piłkę. Ostatnio pisałem że Gardawski dużo lepszy od Kosy i dziś było widać jak na dłoni. Kosa po wejściu od razu puścił dwie akce bramkowe, a z przodu bez techniki nic, nawet słabo dośrodkował.
Trzeba uważać na te podania prostopadle za plecy na wolne pole, bo stoperom uciekali.
Ale posumowując trójka z przedu Soriano-Cebul-Pućko dziś fenomenalnie, szybka nóżka,klepka w tempo, pięknie.
Zmiany osłabiły albo drużyna już odpuściła.
I teraz czy łysy musiał dawać żółtko, piłka była strzelona odbiła się od ręki, ok szła w bramkę więc karny, ale Kova był odwrócony więc nie było celowo więc bez kartki by się obeszło. Bo tak to podwójna kara, a w konsekwencji potrójna za tydzień.
Czy Korona taka mocna, czy Górnik taki słaby?
Jesteś piękny, po prostu jesteś piękny, nie ma piękniejszego człowieka na świecie niż ty :).
DO PRZEMYSLENIA DLA WSZYSTKICH TEMAT
To oczywisty dla wszystkich temat, tylko nie dla Marcina, nawet Dżin już się przekonał, a Marcin jeszcze trwa w błędzie