Mecz wyrównany, ale tylko do przerwy. PGE VIVE wywozi z Brześcia komplet punktów!
PGE VIVE Kielce pokazało swą wyższość nad Mieszkowem Brześć w meczu 7. kolejki Ligi Mistrzów. Drużyna z Białorusi sprawiła podopiecznym Tałanta Dujszebajewa nieco problemów w pierwszej połowie, ale po przerwie to mistrzowie Polski zaprezentowali się ze znakomitej strony. Dzięki temu wygrali za wschodnią granicą 35:26 i dopisali do swojego konta cenne dwa punkty w walce o czołowe miejsca grupy A.
Kielczanie przystąpili do tego spotkania osłabieni brakiem dwóch bardzo ważnych zawodników – Michała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego. Tym niemniej sam początek był bardzo udany. Żółto-biało-niebiescy szybko wypracowali sobie trzy bramki przewagi, m.in. za sprawą skuteczności Mariusza Jurkiewicza i Alexa Dujshebaeva. Swoje z siódmego metra zrobił także Arkadiusz Moryto, chociaż na raty – skrzydłowy dobił rzut, który obronił golkiper Mieszkowa.
REKLAMA
Najgorszy fragment tego pojedynku dla ekipy gości miał miejsce pomiędzy 15. a 20. minutą. Wówczas Białorusini bezlitośnie wykorzystywali impas kielczan w ataku i zdobyli aż cztery bramki z rzędu. Z prowadzenia 8:5 żółto-biało-niebieskich, zrobiło się 9:8 dla miejscowych. To sprawiło, że o czas poprosił trener gości, Tałant Dujszebajew.
Wskazówki od szkoleniowca poskutkowały na tyle, że PGE VIVE nie pozwalało już Mieszkowowi na dalsze rzucanie bramek bez odpowiedzi. Końcówka pierwszej połowy prawie w całości była bardzo wyrównana. Prawie, bo na sam koniec po golu Angela Pereza Fernandeza żółto-biało-niebiescy rzutem na taśmę wrócili na trzybramkowe prowadzenie, ale zmniejszył je jeszcze skutecznym rzutem były zawodnik kielczan, Darko Djukić. Do przerwy było 13:15.
Po zmianie stron boiska znowu widzieliśmy wyrównany mecz, ale… tylko przez chwilę. Tym razem to zawodnicy z Kielc przygwoździli rywala do parkietu i nie dali mu się wyrwać ani na moment, a miało to miejsce pomiędzy 39. a 46. minutą. W tym czasie z wyniku 19:22 zrobiło się 19:27 i stało się jasne, że Białorusini raczej muszą pożegnać się z marzeniami o choćby remisie. Swoje zrobił Blaż Janc, a brawa należą się także Arciomowi Karalokowi, który w dobrych sytuacjach był bezlitosny dla swoich rodaków.
Mistrzom Polski pomagali bramkarze – Vladimir Cupara potrafił zaprezentować podwójną paradę w jednej akcji, a kiedy na rzut karny między słupkami pojawił się Filip Ivić, to okazał się lepszy od rzucającego. W międzyczasie bezpośrednią czerwoną kartkę otrzymał gracz białoruskiego zespołu, Sime Ivić, który odepchnął po gwizdku Daniela Dujshebaeva.
W końcówce kielczanie kontrolowali wydarzenia na parkiecie, a swoją statystykę zdobytych bramek podbił jeszcze najskuteczniejszy zawodnik polskiej ekipy, Janc. Słoweniec w przeciągu całego spotkania trafił do siatki osiem razy.
Kolejny mecz w Lidze Mistrzów, PGE VIVE rozegra z tym samym rywalem, ale już w Hali Legionów. Mieszkow Brześć zawita do Kielc za tydzień – w sobotę, 17 listopada. Spotkanie to rozpocznie się o godzinie 18:00.
Mieszkow Brześć – PGE VIVE Kielce 26:35 (13:15)
Mieszkow: Mackiewicz, Pesić – Baranow 1, Djordić 3, Djukić 1, Horak 3, Ivić 2, Jurynok, Kulak 4, Kurak 2, Obranović 2, Razgor, Selwasiuk 4, Szkurinskij 3, Szumak, Szyłowicz 1
PGE VIVE: Cupara, Ivić – Aginagalde 2, Cindrić 1, A. Dujshebaev 6, D. Dujshebaev 2, Perez Fernandez 3, Jachlewski 1, Janc 8, Jurkiewicz 5, Karalok 4, Mamić, Moryto 3
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze