My jesteśmy ludźmi. Ludźmi! Byłem naprawdę zaskoczony pytaniami po meczu z Barceloną…
- My jesteśmy ludźmi. Ludźmi! I budujemy zespół. Barcelona ma nad nami trzy-cztery lata przewagi. A co, jeśli teraz przegramy? To będzie sobota, a potem przyjdzie niedziela. A jeśli nie przyjdzie, to znaczy, że jest koniec świata – mówi ekspresywnie, w swoim stylu trener PGE VIVE Kielce, Tałant Dujszebajew. W sobotę mistrzowie Polski rozegrają wyjazdowy pojedynek ostatniej kolejki pierwszej rundy fazy grupowej Ligi Mistrzów, w którym ich rywalem będzie białoruski Mieszkow Brześć.
Na inaugurację poprzedniego sezonu kielczanie przegrali takie spotkanie. - Patrzmy pozytywnie! A nie tak, że skoro przegraliśmy rok temu, to trzeba wszystkich wysłać na Syberię czy Saharę – kwituje Dujszebajew.
REKLAMA
Żółto-biało-niebiescy zmierzą się z Białorusinami po czterobramkowej porażce z Barceloną. - W Barcelonie nie przegraliśmy dlatego, że graliśmy źle. To jest wielka Barcelona! W całej historii przegrali u siebie z sześć-siedem meczów i my byliśmy szczęśliwcami wygrywając tam trzy lata temu. W sezonie, w którym zwyciężyliśmy Ligę Mistrzów – kwituje szkoleniowiec.
I kontynuuje: - Ja naprawdę byłem zaskoczony po meczu z Barceloną, że dzwonili do mnie dziennikarze i pytali, dlaczego tak przegraliśmy. Panowie! My walczyliśmy! Przegrywaliśmy pięcioma-sześcioma, a doszliśmy do jednej bramki. Dlaczego ludzie nie patrzą na to? Przegrywaliśmy siedmioma i zamiast skończyć z dwunastoma, to były cztery różnicy.
- Dobrze, że nie jestem trenerem piłki nożnej. W takim przypadku już dawno byłbym u Boga… - dodaje pół żartem, pół serio trener PGE VIVE.
Skupiając się już na sobotniej potyczce, jak wygląda sytuacja kadrowa kielczan? - Bartek Bis nie jest jeszcze na takim poziomie, jakiego potrzebujemy w taki meczu. Marko Mamić z kolei jedzie z nami. Co do Michała Jureckiego to jeszcze zobaczymy, czy będzie mógł zagrać [okazało się, że rozgrywający ostatecznie nie pojechał na Białoruś – red.] – wyjaśnia Dujszebajew.
Do dyspozycji nie jest jeszcze również Uładzisłau Kulesz. - Kiedy lekarz da zielone światło, to będzie grał. Mam nadzieję, że już wkrótce zacznie z nami grać – odpiera trener.
I chwali białoruskiego rywala: - Myślę, że grają coraz lepiej. Jako zespół posiadają większe doświadczenie. Kiedyś Liga Mistrzów stanowiła dla nich wyzwanie, a teraz co roku są w grupie A. Ta drużyna może wygrać z Veszprem, Barceloną i nami. Dla każdego jest groźna.
Mecz pomiędzy Mieszkowem Brześć a PGE VIVE Kielce rozpocznie się w sobotę, 10 listopada o godzinie 15:00.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
W Barcelonie nie bylo najlepiej, ale u siebie ich dojedziemy i bedzie bal :)