Przeżywam swój błąd. Gdyby nie on, to po tym meczu bylibyśmy w pierwszej trójce
Bartosz Rymaniak przyzwyczaił kibiców Korony Kielce do świetnej gry i dobrej postawy w kolejnych ligowych meczach. W zremisowanym 1:1 starciu z Jagiellonią Białystok zawinił jednak przy golu, gdy wyłożył piłkę jak na tacy Arvydasowi Novikasowi, który dzięki temu momentalnie pokonał Matthiasa Hamrola. - Gdyby nie mój błąd, to wydaje mi się, że wygralibyśmy to spotkanie. Zasłużyliśmy na wygraną. Sądzę, że z przebiegu całego meczu byliśmy lepszym zespołem. Mój tragiczny błąd był niepotrzebny, musieliśmy potem gonić wynik. Chwała zespołowi, że udało się odrobić – komentuje kapitan żółto-czerwonych.
Kielczanie mogą odczuwać spory niedosyt. - Przed meczem nie przypuszczaliśmy, że stworzymy sobie aż tyle sytuacji. Zabrakło skuteczności, ale fajnie, że nie pozwoliliśmy Jagiellonii na zbyt wiele. To plus, że gra obronna całego naszego zespołu wygląda coraz lepiej – mówi „Ryman”.
REKLAMA
I kontynuuje: - Na Wiśle zagraliśmy na zero z tyłu i teraz pewnie byłoby podobnie, gdyby nie mój błąd. Gra idzie w dobrym kierunku, a teraz mamy dwa tygodnie treningów w niezłych nastrojach. Ostatnio z Jagiellonią nie punktowaliśmy i musimy szanować ten remis, choć wydaje mi się, że mogliśmy wycisnąć stąd troszeczkę więcej.
Jak błąd przy bramce dla „Jagi” wyglądał z perspektywy kapitana kielczan? - Widziałem Novikovasa doskonale. Chciałem zagrać do Michała [Gardawskiego – red.], co z mojej perspektywy było bardzo łatwe, ale próbowałem podać chyba zbyt mocno i piłka poleciała nie na tym pułapie, co powinna – opisuje zawodnik.
- Zdarzył się błąd… Na pewno go przeżywam. Szkoda, bo bez wątpienia bylibyśmy po tym spotkaniu w pierwszej trójce – żałuje Rymaniak.
Tak czy inaczej żółto-czerwoni plasują się w czołówce tabeli i ze swoich dokonań w lidze z pewnością mogą być na obecnym etapie sezonu zadowoleni. - Znowu wracamy do tego, że przed sezonem wszyscy mówili, że Korona będzie się biła o utrzymanie. My natomiast gromadzimy te punkty i mamy niezłą średnią na mecz – przedstawia „Ryman”.
Za dwa tygodnie, po październikowej przerwie reprezentacyjnej, podopieczni trenera Gino Lettieriego zmierzą się na wyjeździe z Lechem Poznań. - Trzeba pracować dalej. Jesteśmy osłabieni na trudny mecz w Poznaniu, bo ja i Michał [Gardawski – red.] będziemy pauzowali za kartki, ale ci, którzy nie grali od pierwszej minuty, czekają w blokach aby wejść i pokazać, że to im się należy miejsce w składzie – kwituje Rymaniak.
Szkoleniowiec kielczan stwierdził, że starcie z „Jagą” było być może najlepszym w wykonaniu jego drużyny w obecnym sezonie. Co na to kapitan zespołu? - Byłby to najlepszy mecz, gdybyśmy wykorzystali więcej sytuacji. Jeśli jednak chodzi o pomysł na grę, szybkość czy założenia taktycznie, był to jeden z lepszych meczów – uważa defensor.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Raz pod wozem!
Pamiętaj Chłopie!
ODPRACUJESZ to na Lechu!!!
Teraz mam problem, gdyż nasi rozkręcaja się w pozytywnym kierunku. Kovacevic , Pućko i Hamrol zagrali ZNAKOMICIE !!! A wracajac do "przepieknego" podania do Novikovasa Ryman "zaliczył" asystę w niespotykany sposób- ale głowa do góry , z Cracovią odrobi na plus !!!
Pozdro , nic się nie stało !!!
Za to co dajesz tej druzynie i jakim jestes gosciem!
Błędów nie popełnia ten, co nic nie robi.
Najważniejsze w życiu to Bóg, Honor i Ojczyzna.
Życzę Ci zdrowia i szczęścia rodzinnego.