PGE VIVE gości outsidera grupy. Do postawienia ważny krok przed meczem z Vardarem
Ten mecz na papierze wydaje się najłatwiejszym, jaki PGE VIVE Kielce czeka w obecnym sezonie Ligi Mistrzów. W piłce ręcznej jednak, tak jak i w każdym innym sporcie, nic nie przychodzi za darmo. Żółto-biało-niebiescy muszą wyjść na parkiet Hali Legionów w sobotnie popołudnie i udowodnić, że są lepsi od szwedzkiego IFK Kristianstad. A jeśli to uczynią, to w przyszłym tygodniu rozegrają u siebie hit z Vardarem Skopje być może nawet o pozycję lidera tabeli.
Początek obecnego sezonu Champions League nie był dla Szwedów udany. Najpierw 2 gole więcej zdobył Mieszkow Brześć, potem o 8 trafień lepsi byli wspomniani skopijczycy, zaś w poprzedni weekend aż 19 trafień przewagi wypracował sobie w Szwecji ekipy Barcelony.
REKLAMA
Na krajowym podwórku na IFK nie ma mocnych – komplet 10 punktów zgromadzonych w 5 meczach sprawia, że zespół ten jest liderem swojej ligi. Czeka jednak przy tym na przełamanie w Europie, choć żaden ekspert nie wskazuje, że dojdzie do niego już w Kielcach.
Po porażce z Telekomem Veszprem, PGE VIVE zainkasowało komplety „oczek” w starciach z Rhein-Neckar Loewen i Montpellier HB. Dzięki temu ma 4 punkty i traci 2 do lidera z Macedonii. Jeśli zatem kielczanie uporają się z rywalem ze Szwecji, to w kolejną niedzielę powalczą u siebie ze skopijczykami o szczyt tabeli. A tylko 1. miejsce w grupie gwarantuje bezpośredni awans od razu do ćwierćfinału Champions League.
Sytuacja kadrowa podopiecznych trenera Tałanta Dujszebajewa jest już ustabilizowana. Poza grą są jeszcze Bartłomiej Bis, Uładzisłau Kulesz i Mariusz Jurkiewicz, ale do dyspozycji znajdują się wszyscy inni, włącznie z kontuzjowanym do niedawna Marko Mamiciem. Po starciu we Francji do siebie doszli już także Luka Cindrić i Blaż Janc.
Mecz 4. kolejki Ligi Mistrzów pomiędzy PGE VIVE Kielce a IFK Kristianstad rozpocznie się w sobotę, 6 października o godzinie 16:00 w Hali Legionów. Zapraszamy na nasz portal, gdzie przeprowadzimy tradycyjną relację zdjęciowo-tekstową z tego wydarzenia.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze