Czuliśmy, że Korona nas zlekceważy. Myśleli, że ten mecz sam się wygra
Korona Kielce skompromitowała się w środowe popołudnie w Sandomierzu. Kielczanie odpadli z Pucharu Polski w starciu z trzecioligową Wisłą i mimo, że na początku w piłkę grali całkiem nieźle, potem byli już całkowicie bezradni na boisku. Frustracja narastała z minuty na minutę, a potęgowały ją zamieszki na trybunach i czerwona kartka Łukasza Kosakiewicza jeszcze w pierwszej połowie meczu.
Symbolem bezradności Korony była akcja prawie 35-letniego Jarosława Piątkowskiego, który tuż po wznowieniu gry po przerwie wypuścił sobie piłkę na prawej flance boiska i z łatwością ograł Kena Kallaste. Bohaterem Wisły został Wiktor Putin, 23-letni ukraiński pomocnik, który strzelił Koronie dwa gole i asystował przy trafieniu na 1:0 autorstwa Kacpra Piechniaka. Te trzy ciosy przyczyniły się do klęski żółto-czerwonych.
REKLAMA
Kielczanie pojechali do Sandomierza w naprawdę mocnym składzie. Trener Gino Lettieri postawił na zawodników, którzy dotychczas grali mniej, ale rozsądnie wymieszał rutynę z młodością. Kiedy gra kompletnie nie układała się po myśli żółto-czerwonych, na kłopoty Włoch wprowadził na murawę Bartosza Rymaniaka i Mateja Pucko. To zdało się na nic, bo w końcówce kielczanie zupełnie nie mieli pomysłu jak doprowadzić do dogrywki. Byli bezradni, choć początek meczu i dobra gra Korony w pierwszych minutach na pewno nie zapowiadała takiego obrotu wydarzeń.
Po końcowym gwizdku kielczanie opuszczali boisko ze zwieszonymi głowami. Co innego gospodarze, którzy pokonali drużynę z ekstraklasy. - To nie sen, choć dzielą nas trzy szczeble rozgrywkowe! Czuliśmy, że Korona nas zlekceważy i tak się stało. Goście wyszli na boisko myśląc, że mecz sam się wygra. Darek Pietrasiak ustawił zespół ofensywnie, a Wiktor Putin pokazał, ze zasługuje na szansę w wyższej lidze. Nie mogę się doczekać kolejnej rundy - mówił po spotkaniu dla portalu Łączy Nas Piłka Jarosław Piątkowski, napastnik Wisły.
Kielczanie żegnają się z Pucharem Polski w I rundzie rozgrywek. Historia znów zatacza koło, bo poprzednio Korona odpadała z pucharu po rozegraniu zaledwie jednego meczu dwa lata temu, w sezonie 16/17. Wówczas kielczanie przegrali po rzutach karnych z Puszczą Niepołomice. Identycznie było rok wcześniej, w sezonie 15/16, kiedy Koronę wyeliminowała trzecioligowa Wda Świecie. Pomimo wygranej żółto-czerwonych, wynik tamtego meczu został zweryfikowany jako walkower na korzyść gospodarzy ze względu na występ nieuprawnionego zawodnika.
Tym razem także tli się iskierka nadziei na podobny scenariusz. Jedyna szansa Korony na awans jest taka, że w PZPN zadecydują o weryfikacji wyniku na walkower za wtargnięcie kibiców na boisko. Kielczanie nie powinni się jednak łudzić. Byli słabsi i przegrali na boisku. Dziś dojdzie do liczenia strat i podsumowywania zniszczeń na stadionie w Sandomierzu. Kosztami zostaną obciążeni kibice Korony.
fot: Paweł Jańczyk / Korona Kielce
źródło: własne, Łączy Nas Piłka
Wasze komentarze
Ile jeszcze bedziecie sie tak wyżywac ze Korona gra beznadziejnie i bez pazura...
Mamy dobre miejsce w lidze i to sie liczy.Ja jako kibic jestem zadowolony i tyle.Co Wy myslucie? Ze wygramy Pychar i Lige i dalej dawajjj.
Ludzie zastanowcie sie.naprawde.
Musimy teraz jeszcze bardziej sie zmobilizowac i chodzic na mecze i dopingowac.
Bo Korona to Nasz klub
Takie zachowanie świadczy tylko, ze jesteście antykibicami i przeciwko Koronie działacie!! Wstyd!
Jest różnica między byciem wiernym kibicem swojej drużyny, a ślepym dopingowaniem bandy nieudaczników, która ma wszystko gdzieś i nie stara się dla kibiców.
A liczenie w walkower to kiepski pomysł. Wygranie tego meczu w taki sposób byłoby równie obciachowe jak ta porażka.